Redakcja Polska

Zwalczanie rosyjskiej propagandy w Armenii [Komentarz]

30.09.2025 14:00
Armenia stara się wyrwać z niedźwiedziego uścisku Rosji ale potrzebuje wsparcia bo zależności od Imperium są ogromne. Ormianie mają świadomość, że Moskwa ich zdradziła, a także pragną by Armenia stała się częścią Unii Europejskiej. Dlatego Rosja nasila ostatnio swoje operacje wpływu w tym południowokaukaskim kraju, zwłaszcza, że w czerwcu przyszłego roku odbędą się tam wybory parlamentarne. Zdecydują one o tym czy Armenia pozostanie demokratyczna i niepodległa.
Jakie są szanse na zbliżenie Armenii do Zachodu?
Jakie są szanse na zbliżenie Armenii do Zachodu?Kirill Skorobogatko / Shutterstock.com

Kilka dni temu wróciłem z Erewania, gdzie z ramienia Fundacji Info Ops Polska, wraz z miejscowymi partnerami, organizowałem konferencję poświęconą środowisku informacyjnemu oraz operacjom wpływu. Wydarzenie to było finansowane przez polski MSZ w ramach działań w obrębie dyplomacji publicznej. Jest to też wyraz rosnącej świadomości polskich władz oraz środowiska eksperckiego, że trzeba wspierać proeuropejski zwrot Armenii. Dotychczas Polska akcentowała przede wszystkim wsparcie dla integracji z UE Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, a także wspierała demokratyczne dążenia narodu białoruskiego przeciwko dyktatorowi Łukaszence. Armenia była pomijana, gdyż postrzegano ją jako sojusznika Rosji. Było to jednak uproszczenie bo Erywań był raczej zakładnikiem imperialnych kalkulacji Kremla. W 2018 r. Ormianie obalili prorosyjskie i zmierzające ku autorytaryzmowi władze, co spowodowało zemstę Kremla. W 2020 r., w wyniku II wojny karabaskiej Azerbejdżan zajął większość Górskiego Karabachu, a 3 lata później 120 tys. tamtejszych Ormian zostało wypędzonych z tego regionu.

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Rosja odegrała kluczową rolę w tych wydarzeniach i to bynajmniej nie jako sojusznik Armenii. Kreml chciał osłabić demokratyczne władze i utorować drogę do powrotu do władzy skorumpowanej ekipie prorosyjskich ex-prezydentów: Roberta Koczariana i Serża Sarkisjana. Koncesjami dla Azerbejdżanu, kosztem Ormian, Rosja chciała też utrzymać wpływy w Baku. Ale Ormianie nie dali się oszukać i mimo wściekłej propagandy płynącej z Moskwy nie mieli wątpliwości co do jej zdrady. Rosja ma jednak bardzo dużo instrumentów oddziaływania na przestrzeń informacyjną w Armenii. Wiele mediów znajduje się w rękach rosyjsko-ormiańskich oligarchów, a armeńska diaspora w Rosji realizuje raczej rosyjskie interesy w Armenii, a nie armeńskie w Rosji. Symbolem antyarmeńskiej propagandy tego środowiska jest szefowa propagandowej państwowej korporacji medialnej Russia Today Margarita Simonian, która ma zakaz wjazdu do Armenii, gdyż niestrudzenie stara się doprowadzić do prorosyjskiego przewrotu.

Moskwa w swych działaniach gra przede wszystkim na emocjach Ormian. Ponieważ obecny premier Nikol Paszynian stara się doprowadzić do normalizacji relacji z Turcją i Azerbejdżanem, więc w propagandzie rosyjskiej przedstawiany jest jako zdrajca. Emocje Ormian w tym zakresie można przy tym zrozumieć. Wystarczy pójść na erewański cmentarz wojskowy Yerablur i zobaczyć groby ormiańskich żołnierzy z 2020 r., często chłopców, którzy nie skończyli jeszcze 20 lat. To świeże rany, które Rosja stara się rozdrapywać, co jest szczytem cynizmu, gdyż sama bardzo przyczyniła się do tej tragedii. Ale otwarcie granicy z Turcją i Azerbejdżanem jest dla Armenii niezbędne by uruchomione zostały nowe szlaki handlowe i Armenia mogła się uniezależnić gospodarczo i energetycznie od Moskwy.

Rosja gra też na strachu przekonując Ormian, że tylko ona jest w stanie obronić Armenię przed nową inwazją Azerbejdżanu. W rzeczywistości to zwycięstwo sił prorosyjskich naraziłoby Erywań na nową wojnę, w której Rosja tradycyjnie nie pomogłaby jej, lecz starałaby się nią handlować. To zresztą Moskwa naciskała na to by Armenia zgodziła się na eksterytorialny korytarz przez swoją południową prowincję Sjunik. Miałby on łączyć Azerbejdżan z jego eksklawą Nachiczewanem oraz Turcją, a Rosja chciała wprowadzić tam swoich „mirotworców” („żołnierzy wojsk pokojowych”) dla jego ochrony. Armenia się na to nie zgodziła i zamiast tego podpisała w Waszyngtonie porozumienie z Azerbejdżanem w sprawie drogi zarządzanej przez Amerykanów. To oczywiście doprowadziło Rosję do wściekłości i rozpoczęła ona za pośrednictwem swoich instrumentów propagandowych w Armenii nową kampanię dyskredytująca ten projekt.

Propaganda rosyjska stara się też przedstawiać wojnę w Ukrainie jako uderzającą w bezpieczeństwo Armenii, gdyż rzekomo osłabia to zdolność Rosji obronienia jej przed Azerbejdżanem i Turcją. Jest to zresztą szerszy element kłamliwych narracji na temat Zachodu, w tym Polski, oraz Ukrainy. Zachód w tym schemacie jest zdradziecki i chce sprzedać Armenię Turkom, a Polska podżega do wojny z Rosją bo chce zając zachodnią Ukrainę. Rosyjska propaganda stara się też przedstawiać Ukraińców jako protureckich, a azerbejdżańska w Ukrainie propaguje narracje o prorosyjskości Ormian. Tymczasem od dawna wiadome jest, że wasal Putina Łukaszenka jest przyjacielem prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa i wspierał militarnie Azerbejdżan w wojnie z Armenią. Z całą pewnością za zgodą Putina.

Dlatego na konferencji organizowanej przez Fundacje Info Ops w Erewaniu wystąpili też przedstawiciele ukraińskiej diaspory w Armenii debatując z ormiańskimi ekspertami, a także antyputinowskimi emigrantami z Rosji, m.in. na temat dezinformacji uderzającej w relacje ukraińsko-armeńskie. W tym kontekście rozmawiano też o tym, że polskie doświadczenia z pojednania polsko-niemieckiego czy też relacji polsko-ukraińskich mogą być wzorem dla Ormian. Oczywiście to jak Rosja stara się skłócić Polskę z Ukrainą też jest lekcją dla Armenii bo tam robi to samo.

Wiele wskazuje na to, że polskie zaangażowanie we wspieraniu armeńskiej demokracji i jej drogi do UE będzie rosnąć. Po antydemokratycznym i prorosyjskim zwrocie w Gruzji jest to bowiem teraz jedyny demokratyczny kraj na Południowym Kaukazie, a Polska, która przecież też wyrwała się z obozu rosyjskiego i musiała wywalczyć sobie demokrację, lepiej niż kraje zachodniej Europy rozumie jego problemy i sytuację. Na wspomnianej konferencji pojawił się też postulat by w ramach większego zaangażowania medialnego Unii Europejskiej w Armenii wykorzystać polskie redakcje rosyjskojęzyczne w radiu i telewizji. Znaczna część Ormian wciąż bowiem słucha mediów rosyjskojęzycznych, a jeśli są one sterowane przez Kreml to sączą truciznę. Czas to zmienić.

 

Dr Witold Repetowicz, adiunkt w Akademii Sztuki Wojennej

Wolność to spisek CIA [KOMENTARZ]

02.09.2025 17:38
Mają rozmach …. Ta fraza z Kilera idealnie pasuje do zasięgu terytorialnego i tematycznego rosyjskiej propagandy. Na Bliskim Wschodzie nasz agresywny sąsiad promuje narracje, które często zdumiewają swym absurdem. Tyle, że jeśli nie będą kontrowane to zyskają audytorium. A ich celem jest stworzenie karykaturalnego obrazu Zachodu i demokracji, której Kreml boi się jak diabeł święconej wody.

Strach karmi rosyjską bestię [KOMENTARZ]

11.09.2025 19:53
Celem rosyjskiej prowokacji wobec Polski było przed wszystkim sianie strachu, wywołanie paniki i doprowadzenie do chaosu. Chodziło również o testowanie reakcji sojuszniczej. I choć z perspektywy rodziny, której dom uległ uszkodzeniu przez szczątki jednego z dronów, takie zniszczenia to dramat, to jednak zadanie nam strat materialnych i ludzkich nie było głównym celem.