Oficjalny Nadawca Radiowy

Tokyo 2020

Tokio 2020: srebrne wioślarki zasłużyły na podziw. "Nie miały drogi usłanej różami"

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2021 22:29
Mistrz olimpijski z Pekinu Michał Jeliński nie krył podziwu dla polskich wioślarek, które w czwórce podwójnej wywalczyły srebro na igrzyskach w Tokio. - Dziewczyny nie miały drogi do medalu usłanej różami. Był covid, wypadki rowerowe i kontuzje - przyznał.
Polki Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak, Katarzyna Zillmann zajęły drugie miejsce zdobywając srebrny medal olimpijski w finale czwórek podwójnych kobiet
Polki Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak, Katarzyna Zillmann zajęły drugie miejsce zdobywając srebrny medal olimpijski w finale czwórek podwójnych kobietFoto: PAP/Leszek Szymański
serwis Tokio grafika 1200x660 - 02.png
Tokio 2020 - SERWIS SPECJALNY

Biało-czerwone w składzie Maria Sajdak, Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko i Katarzyna Zillmann w finale przegrały tylko z Chinkami i zdobyły pierwszy w Tokio medal dla polskiej reprezentacji.

- Na pewno to ogromny sukces, radość i spełnienie marzeń. Tym bardziej, że nie miały drogi usłanej różami. Przypomnę, że był covid, wypadki rowerowe i jeszcze nie tak dawno kontuzje. Na szczęście wszystko skończyło się fantastycznym biegiem w finale. Miałem pewne obawy, bo dziewczyny tak długo płynęły na trzeciej, czwartej pozycji. Z drugiej strony trener Kuba Urban dobrze zna swoją osadę i zawsze mówił, że jego dziewczyny ten drugi tysiąc metrów mają najlepszy - tłumaczył Jeliński, jeden z "dominatorów" - tak określano zawodników z czwórki podwójnej.

>>> SPRAWDŹ TABELĘ MEDALOWĄ 

Polki przez dłuższy czas płynęły na trzeciej pozycji za Chinkami oraz Niemkami i musiały jeszcze odpierać ataki Australijek. Niemki na 300 metrów przed metą popełniły fatalny błąd, a ich łódka niemal stanęła w miejscu.

- To był klasyczny "rak", czyli zgubienie albo przegłębienie wiosła czy też zahaczenie o falę. Działa to jak ręczny hamulec, albo ten przysłowiowy kij włożony w szprychy. To jest niezwykle trudne zadanie, gdy trzeba z maksymalną siłą, ale i precyzją odepchnąć się od wody i później na ułamek sekundy się rozluźnić, żeby mieć siłę po kolejny chwyt. To jest szalenie trudne, gdy meta jest już blisko, lecz zmęczenie bywa ogromne - przyznał Jeliński.

Czytaj także:

Blisko medalu była męska czwórka podwójna - Wiktor Chabel, Szymon Pośnik, Dominik Czaja, Fabian Barański. Polacy zajęli czwarte miejsce tracąc do trzeciej załogi - Australii 0,3 sekundy.

- Wydaje mi się, że popłynęli na maksa i nie mają sobie nic do zarzucenia, poza tym, że zajęli czwarte miejsce. Finisz był szaleńczy, druga, trzecia i czwarta osada wpadły niemal równo na metę. Poziom w tej konkurencji był chyba najsilniejszy patrząc na różnice na mecie. Te 0,3 sekundy to jest jakieś 70-80 centymetrów na dystansie 2000 metrów. Choć przypomnę, że czwórka podwójna na igrzyskach w Atenach (Jeliński nie startował jeszcze w tej osadzie - przyp. red.) medal przegrała o 0,07 sekundy - podkreślił.


Posłuchaj
01:00 Banach.mp3 O szczegółach - Witold Banach (IAR)

 

Jego zdaniem, warunki atmosferyczne, ale też wysoki poziom sprawiły, że niemal w każdym wyścigu finałowym padały rekordy świata czy rekordy olimpijskie. W wioślarstwie są one nieoficjalne, bowiem mocno zależą od wiatru.

- Te regaty były niesamowicie szybkie, ale też działo się wiele dramatycznych rzeczy, jak choćby wywrotka mistrzów świata Norwegów w dwójce podwójnej wagi lekkiej w półfinale. Z kolei w finale czwórek bez sternika Brytyjczycy zboczyli z kursu, bo widocznie zawodnik tak się zmęczył, że przestał panować nad tym, co robi i ten ster, który ma w nogach, po prostu mu "uciekł". W ten sposób pozbawili się medalu - relacjonował Jeliński.


Jesteśmy jedną drużyną Jesteśmy jedną drużyną

Polacy nie poprawią już dorobku medalowego w wioślarstwie, bowiem jedyna załoga, która pozostała jeszcze w rywalizacji - dwójka podwójna wagi lekkiej (Jerzy Kowalski, Artur Mikołajczewski) - będzie rywalizować w finale B. Zdaniem Jelińskiego jeden srebrny medal wioślarskiej reprezentacji można traktować jako spełnienie oczekiwań.

- Obroniliśmy się jako reprezentacja. Dużo było różnych kontuzji, czy sytuacji związanych z koronawirusem. Przypomnę, że w grudniu na obozie w Lago Azul zachorowało pół reprezentacji. To może akurat nie wyrządziło dużej szkody. Większy problem miała jednak czwórka bez sternika (zajęła siódme miejsce - przyp. red.), w której Marcin Brzeziński miał kłopoty ze zdrowiem i w kwietniu stracili niemal cały miesiąc. Myślę, że większość zawodników ma pozytywne wrażenia z igrzysk, uniknęliśmy blamaży. Wszystko wskazuje, że cała kadra zajmie miejsca punktowane, czyli 1-8. Ale na pewno szkoda, że nie udało się dołożyć medalu w męskiej czwórce podwójnej - podsumował Jeliński.


Partnerzy

Partner

Czytaj także

"Ważny moment przełamania". Kowalczyk o zdobyciu srebrnego medalu przez polskie wioślarki

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2021 16:20
- Myślę, że taki moment odczarowania złej serii, taki moment zdobycia tego pierwszego medalu na igrzyskach, często powoduje, że później trochę to zaczyna iść. Tak było w Sydney w 2000 roku. Tak było też w Pekinie. I tutaj też pięć dni, ale w końcu się udało - mówił w Polskim Radiu 24 Tomasz Kowalczyk z Redakcji Sportowej Polskiego Radia.
rozwiń zwiń