Raport Białoruś

Gen. Polko: ćwiczenia Zapad-2017 budują agresywny potencjał militarny Rosji

Ostatnia aktualizacja: 05.09.2017 23:59
- Mamy do czynienia z kolejnym krokiem Rosji, która buduje swój potencjał militarny nie tylko do działań obronnych, ale również do działań agresywnych - ocenia rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad-2017 były dowódca GROM i b. wiceszef BBN gen. Roman Polko.
Audio
  • Premier Beata Szydło na forum w Krynicy. Relacja Karola Tokarczyka (IAR)
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Shutterstock.com

W poniedziałkowym artykule brytyjskiego dziennika "Financial Times" napisano m.in., że "pomimo obaw państw sąsiedzkich nie ma wystarczających powodów, by sądzić, że manewry Zapad-2017 mogą być punktem wyjścia do militarnego ataku. Rosja nie prowadzi wojny informacyjnej, przygotowującej grunt dla interwencji zbrojnej".

W opinii gen. Romana Polko publikacja "Financial Timesa" ma wydźwięk uspokajający, sugerujący, że "nic nie powinniśmy robić, że nic poważnego się nie dzieje". Tymczasem jak uważa generał, choć "prawdopodobieństwo ataku na kraje NATO w wymiarze kinetycznym jest bardzo małe, to mamy do czynienia z kolejnym krokiem Rosji, która buduje swój potencjał militarny nie tylko do działań obronnych, ale również do działań agresywnych".

"Powinni być raczej uspokojeni"

- "Financial Times" powinien być więc raczej zaniepokojony takim rozwojem sytuacji - zauważa Polko.

- Sojusz natowski też wprawdzie trenuje, ale nigdy w scenariuszu nie zakłada uderzenia na suwerenne terytorium Rosji- mówi ekspert.

- Natomiast ze strony rosyjskiej konsekwentnie, co rok, mamy do czynienia z ćwiczeniem scenariusza uderzenia na kraje natowskie - dodaje, i przypomina książkę gen. Richarda Shirreffa "2017. Wojna z Rosją", w której były zastępca naczelnego dowódcy Sojuszniczych Sił Zbrojnych NATO w Europie przestrzega, że "bezczynność wręcz ośmiela Putina, który testuje nas na różne sposoby".

"Agresja już ma miejsce"

Gen. Polko polemizuje z opinią brytyjskiego publicysty o wojnie informacyjnej, stwierdzając, że "agresja w sferze informacyjnej już ma miejsce w cyberprzestrzeni".

- A przecież z punktu widzenia NATO to też jest obszar wojny - dodaje. - Działania Rosji w obszarze informacyjnym mają pokazać, że Rosja jest silnym imperium i że Europa nie powinna drażnić "niedźwiedzia" - stwierdza Polko

- Do tej pory Putinowi się to udawało i za każdym razem nie było adekwatnej odpowiedzi - czy to na agresję na Gruzję, czy na Ukrainę i Donbas - mówi ekspert.

Oceny działań europejskich generała nie zmienia rozmieszczenie na wschodniej flance NATO sił sojuszniczych, ponieważ, jak zauważa, w gruncie rzeczy mamy tutaj do czynienia "z reakcją za którą odpowiadają Stany Zjednoczone, a nie Europa".

- Przyznaję tu rację Donaldowi Trumpowi, który dobitnie mówi o zbyt słabym zaangażowaniu państw europejskich w NATO - dodaje Polko.

Według generała "jeśli głębiej przeanalizować postawę takich krajów jak Niemcy czy Francja, to okazuje się, że interesy biznesowe są dla nich ważniejsze, niż pryncypia, które mówią o kolektywnej obronie". "Putinowska Rosja nie od dziś rozgrywa te rozbieżności interesów członków NATO, by skutecznie prowadzić swoje działania na froncie wojny propagandowo-informacyjnej" - puentuje ekspert.
Rosyjsko-białoruskie manewry Zapad'17 mają się odbyć w dniach 14-20 września. W ćwiczeniach tych ma wziąć udział 12,7 tys. wojskowych, w tym 3 tys. z Rosji; zaangażowanych zostanie 700 jednostek sprzętu wojskowego.

PAP/IAR/agkm

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Białoruś: aktywistka opozycji, zatrzymana przez Rosjan na poligonie, dostała 3 dni aresztu

Ostatnia aktualizacja: 04.09.2017 17:06
Aktywistka białoruskiej opozycji Natalia Haraczka została skazana na 3 dni aresztu. W piątek została zatrzymana na poligonie pod Borysowem, gdzie żołnierze przygotowują się do rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad-2017.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Niepokojące i niebezpieczne". Debata w PE o Rosji i manewrach Zapad

Ostatnia aktualizacja: 04.09.2017 21:54
Rosja chce mieć pod kontrolą kraje, które uważa za należące do jej strefy wpływów - mówili eksperci podczas debaty w PE. - UE może uważać, że rozszerzanie się liberalnej demokracji, rynkowych gospodarek, praworządności i bliższych więzi z Europą, leży w interesie wszystkich. Ale obecnie rządzący w Rosji uważają inaczej. Wątpię czy jakikolwiek dialog może zmienić ich zdanie – mówił ekspert James Sherr z brytyjskiego Chatham House.
rozwiń zwiń