Raport Białoruś

Setki zatrzymań na Białorusi, użyto gazu (wideo)

Ostatnia aktualizacja: 03.07.2011 20:13
Doszło do masowych zatrzymań demonstrantów na Białorusi: nie tylko w Mińsku, ale także w Homlu, Brześciu, Mohylewie.
Audio

Według dotychczasowych szacunków obrońców praw człowieka, w ciągu dnia zatrzymano co najmniej 300 osób,  tym w Mińsku około 200. Brak jeszcze informacji o liczbie zatrzymanych w całym kraju. Według opozycyjnych mediów w Mohylewie wzięło udział w proteście około tysiąca osób, w Grodnie, Brześciu i Homlu - kilkaset.

 

W areszcie są dziennikarze. Zatrzymano między innymi współpracowników Biełsatu: Andreja Frałowa i Alesia Dzianisawa w Grodnie. W Mińsku zatrzymany został operator Aleś Baradzienka. Na krótko zatrzymano polską reporterkę Agnieszkę Lichnerowicz (TOK FM), ale szybko ją zwolniono.

Gaz i brutalne zatrzymania przed dworcem

Białoruska milicja użyła gazu łzawiącego do rozpędzenia milczącej akcji protestacyjnej, zorganizowanej o godzinie 18 polskiego czasu na placu przed centralnym dworcem kolejowym w Mińsku.

Milicjanci w trakcie zatrzymań działali zdecydowanie i często brutalnie. Młodych ludzi zatrzymywali funkcjonariusze w cywilnych ubraniach.

Na razie nie wiadomo, ile dokładnie osób zatrzymano w pobliżu dworca kolejowego. Źródła informują na razie o 100 zatrzymanych osobach.

Obrońcy praw człowieka poinformowali, że wcześniej milicja zatrzymała około 70 osób w trakcie defilady wojskowej i przemówienia prezydenta Aleksandra Łukaszenki, niektórych za klaskanie, które jest obecnie formą pokojowego protestu na Białorusi.

 

Zatrzymania jeszcze przed protestem na dworcu

Białoruskie służby specjalne starały się od początku nie dopuścić do zorganizowania akcji milczącego protestu na placu przylegającym do centralnego dworca kolejowego w Mińsku. Zaraz po godzinie 18.00 czasu obowiązującego w Polsce, gdy akcja miała się rozpocząć, milicja dokonała pierwszych zatrzymań domniemanych uczestników milczącej akcji protestacyjnej.

Przed dworcem było wielu milicjantów, funkcjonariuszy SPECNAZ-u i funkcjonariuszy w cywilnych ubraniach.

Białoruskie służby cały dzień pilnowały, aby przeciwnicy władz nie zorganizowali milczących akcji protestacyjnych. W Mińsku i większych miastach centralne place są pod wzmocnioną ochroną.

 

Kolejny z cyklu milczący protest

Protestujący zbierali się na protest w internecie, głównie na portalu społecznościowym vkontakte.ru. Od początku czerwca co tydzień w środy ludzie przychodzą na główne place miast, tam po prostu, stoją, spacerują. Nie mają transparentów, żeby nie dać pretekstu do zatrzymań. Na znak protestu klaszczą - to umówiony znak dezaprobaty dla reżimu.

Przed 3 lipca, świętem niepodległości narzuconym przez Łukaszenkę, a upamiętniającym rocznicę wyzwolenia przez Armię Czerwoną, na portalu vkontakte.ru zablokowano grupę, w której umawiali się protestujący. Według białoruskich mediów niezależnych, to inicjatywa władz i służb białoruskich.  Demonstranci chcieli bowiem z okazji oficjalnego święta, zorganizować wyjątkowo wiec w niedzielę.

Ognie sztuczne i defilada

Jeśli chodzi o oficjalne obchody, to w południe w centrum stolicy odbyła się defilada z udziałem kilku tysięcy żołnierzy oraz przemarsz setek białoruskich sportowców.
Prezydent Białorusi w przemówieniu do uczestników oficjalnych uroczystości mówił o próbach ingerencji innych krajów w politykę wewnętrzną Białorusi. - Narzucane są nam scenariusze kolorowych rewolucji napisane w stolicach niektórych państw - powiedział. Mówił też o wykorzystywaniu w tym celu mediów: - Silni świata tego wykorzystują przeciwko niewygodnym państwom broń masowego informacyjnego rażenia - mówił Aleksander Łukaszenka.

Z kolei wieczorem pokazem sztucznych ogni i wieczornym koncertem pod otwartym niebem w Mińsku zakończyła się oficjalna część obchodów Dnia Niepodległości Białorusi. Wtedy też miało dojść do "klaskania" na znak protestu, ale według opozycjnych mediów, było mało protestujących. Słychać było nieliczne okrzyki "Żywie Białoruś". Na razie nie ma żadnych doniesień o zatrzymanych na koncercie.

Życzenia od Miedwiediewa

Tymczasem prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w okolicznościowym liście przesłanym prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence wyraził nadzieję, że rozwój współpracy między Mińskiem i Moskwą będzie sprzyjać przeprowadzeniu społeczno-gospodarczych przemian i "umocnieniu demokratycznych instytucji oraz przestrzeganiu praw i wolności człowieka".

agkm

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Blokada grupy "milczącego protestu". Było tam 20 tys. osób

Ostatnia aktualizacja: 02.07.2011 13:05
Zablokowana została grupa społecznościowa na portalu internetowym, która wzywała do tak zwanych milczących protestów na Białorusi., także do protestu w niedzielę 3 lipca.
rozwiń zwiń