Konkurs Chopinowski 2025. Wojciech Grzędziński: nikt nie wie, kiedy fotografuję

Ostatnia aktualizacja: 15.10.2025 16:12
- Na pewno łatwiej jest mi teraz pracować, bo zmieniło się postrzeganie obrazu. Całe social media zmieniły budowanie wizerunku. To z jednej strony ułatwia, a z drugiej utrudnia - mówił w Dwójce Wojciech Grzędziński, laureat nagrody Word Press Photo i fotoreporter pracujący od 2005 roku przy Konkursie Chopinowskim.
Wojciech Grzędziński na otwarciu wystawy swoich zdjęć z czterech poprzednich edycji Konkursu Chopinowskiego w warszawskiej Hali Koszyki
Wojciech Grzędziński na otwarciu wystawy swoich zdjęć z czterech poprzednich edycji Konkursu Chopinowskiego w warszawskiej Hali KoszykiFoto: Rafał Guz/PAP

>>> Wejdź na podcasty.polskieradio.pl i posłuchaj rozmowy

Wojciech Grzędziński pracował jako fotoreporter wojenny m.in. w Libanie, Gruzji, Sudanie Południowym, Afganistanie i Ukrainie. Raz na 5 lat, począwszy od roku 2005, spędza 3 tygodnie w Filharmonii Narodowej w Warszawie, fotografując uczestników jury i publiczność Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. A wszystko zaczęło się od przypadku...

Konkurs Chopinowski w ramach... rekonwalescencji

- To była dla mnie rekonwalescencja, na którą zostałem wysłany przez Michała Sadowskiego, ówczesnego szefa "Rzeczpospolitej", dla której pracowałem wtedy po dość ciężkim wyjeździe na na Białoruś. Powiedział do mnie: "Mamy Konkurs Chopinowski. Robiłem tam zdjęcia 10 lat temu. Idź, odpoczniesz sobie". No i jestem tu dalej - stwierdził Wojciech Grzędziński w rozmowie z Agatą Kwiecińską.

Czytaj także:

Fotoreporter dostrzega istotną zmianę dotyczącą rywalizacji pianistów, jaka z jego perspektywy nastąpiła w ciągu ostatnich dwudziestu lat. - Mam wrażenie, że w 2005 roku uczestnikami byli najczęściej ludzie stojący na progu zawodowej kariery, zaczynający swoją zawodową karierę. Teraz patrzę na młodych profesjonalistów, na ludzi, którzy tu przyjeżdżają, mając już swoje kariery. Ten konkurs dalej jest trampoliną, ale pewnie bardziej do ugruntowania już swojej kariery - tłumaczył.

Jak Wojciech Grzędziński stał się niewidzialny

Postęp technologiczny sprawił, że dużo łatwiej stać się teraz "niewidzialnym" dla uczestników Konkursu Chopinowskiego, mając aparat w ręku. - W 2005 roku od wspomnianego Michała Sadeckiego dostałem błękitną kurteczkę puchową jego syna. Zawijałem w nią aparat po to, żeby wygłuszyć migawkę. Później miałem swoje samoróbki, takie wyciszające poduszki, w środek których wkładałem aparat. Było to wielkie, czarne i zasłaniało całego fotografa, co też było fajne. Ten dźwięk był jednak stłumiony, on nie był wyzerowany - wspominał laureat nagrody Word Press Photo.

Obecnie używany przez niego sprzęt posiada elektroniczne migawki, których w ogóle nie słychać. - Jestem w stanie fotografować w technicznym komforcie, a także nie przeszkadzać. Nie tylko na sali, która ma fenomenalną akustykę i gdzie wcześnie w wielu momentach nie mogłem zrobić zdjęcia, bo były to momenty albo ciszy albo bardzo cichego grania. Teraz natomiast jest to osiągalne na wyciągnięcie ręki - podkreślał w Dwójce Wojciech Grzędziński.

***

Program 2 PR/Piotr Grabka

Czytaj także

Plebiscyt "Uchem słuchacza". Wybierz swojego faworyta Konkursu Chopinowskiego

Ostatnia aktualizacja: 13.10.2025 08:00
Kto z pianistów XIX Konkursu Chopinowskiego poruszył Cię najbardziej? Oddaj głos w plebiscycie "Uchem słuchacza. Dobry, lepszy, najlepszy". Napisz, dlaczego właśnie ten artysta zasługuje na zwycięstwo – i sam zostań laureatem! Na autora najciekawszego uzasadnienia czeka wyjątkowa nagroda: podwójny bilet na III Koncert Laureatów, który odbędzie się w Filharmonii Narodowej w Warszawie 23 października.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Chopinowskie igrzyska śmierci", czyli podsumowanie II etapu XIX Konkursu Chopinowskiego

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2025 14:48
- Od kilkunastu lat patrzę na statystyki konkursu w układzie "Europa i reszta świata" i przewrotnie powtarzam, że niezależnie od wyników ten konkurs i tak zawsze wygrywa Chopin. Zainteresowanie, uznanie, fakt, że młodzi pianiści z Chin, Japonii czy Korei szukają w tej muzyce i kulturze nie tylko środków wyrazu, ale też swojej tożsamości - to jeden z nielicznych naprawdę optymistycznych aspektów w dzisiejszym skomplikowanym układzie geopolitycznym - mówił na antenie Dwójki Andrzej Sułek.
rozwiń zwiń