Stuhr o wpadkach w Gdyni i zgrywaniu się na planie

Ostatnia aktualizacja: 24.05.2012 15:00
Słynący z niezwykłej pracowitości aktor znalazł czas, by zawitać do studia radiowej Dwójki i opowiedzieć o ostatnim filmie, rozczarowaniach kinowych i znaczeniu humoru w jego pracy.
Audio
Maciej Stuhr
Maciej StuhrFoto: Wojciech Kusiński/PR

-  Przyjść do radiowej Dwójki to przyjemność, a nawet, powiedziałbym, zaszczyt - powiedzał Stuhr w audycji "W Dwójce raźniej". - Przyznam szczerze, że pracy jest dużo, podobnie jak mediów. Wiele zawdzięczam moim agentom, który pełnią czasami rolę Cerbera, a dbają nawet o to, bym mógł się zobaczyć z moją córką.

Intelektualny rys

Po festiwalu w Gdyni zaczęły krążyć sugestie, że Maciej Stuhr zaistniał na konferencjach prasowych nie tyle jako aktor, lecz głownie jako ktoś, kto ma bardzo intelektualne podejście do zawodu. - Cóż mogę powiedzieć…Od niektórych rzeczy trudno się uwolnić - skomentował sam zainteresowany. - Konferencja prasowa wydaje mi się dobrym miejscem, by porozmawiać, a nie tylko powiedzieć, ile kosztował film, jak się z kim pracowało, czy odpowiedzieć na pytanie: "woli pan teatr czy film" - wyjaśnił aktor. Podkreślił, że niezwykłą wartość ma to, co się przeczytało, co studiowało, co powiedzieli rodzice w domu. - Trudno to zostawić na margniesie, bo teraz "trzeba zostać jeno aktorem " - skomentował.

- W ostatnich latach było naprawdę dobrze z polskim kinem, ale mam wrażenie, że na tegorocznym festiwalu w Gdyni pojawiło się kilka wpadek. Przyznaję, że męczyłem się na niektórych seansach. Musiałem brać poprawkę na to, że to jest polski film i trzeba mu więcej wybaczyć - komentował majowy festiwal na wybrzeżu Maciej Stuhr.

Typ dowcipnisia

Maciej Stuhr przyznał, że zdarza mu się wygłupiać w czasie pracy na planie filmowym. - Bywam typem zgrywusa. Nie chcę robić jakiejś wielkiej filozofii, ale to metoda na utrzymanie się w formie na planie przez 12 godzin. Jestem absolutnym przeciwnikiem "skupiania się". Wręcz przeciwnie: miarą dobrego aktorstwa jest sztuka wyobraźni i możliwość zareagowania tu i teraz na to, co się akurat dzieje. Nie tysiące przygotowań, z których potem niewiele wynika - mówił.

Z Maciejem Stuhrem rozmawiała Magdalena Juszczyk.

sm

Czytaj także

"Gorzki obraz wojny, film trudny w odbiorze"

Ostatnia aktualizacja: 10.05.2012 21:18
Thriller wojenny "Obława" Marcina Krzyształowicza został znakomicie przyjęty przez krytyków po pokazie prasowym na Gdynia Film Festival.
rozwiń zwiń