Chucka Mangione wspominaliśmy w czwartkowej audycji "Piąta struna". W niedzielę (27.07) wrócimy do niej w "Wieczorze płytowym" (godz. 22.00), podczas którego Przemysław Psikuta i Tomasz Szachowski zaprezentują legendarny album "Children of Sanchez", wydany w 1978 roku przez A&M Records.
Chuck Mangione i droga na szczyt
Chuck Mangione dorastał w Rochester w stanie Nowy Jork, otoczony jazzem, który wspólnie z bratem Gapem - późniejszym pianistą i kompozytorem - poznawał z płyt i koncertów. Legenda głosi, że w weekendy z całą rodziną jeździł do miasta, by wspólnie słuchać takich gwiazd, jak Miles Davis czy Sarah Vaughan.
Mangione od najmłodszych lat był zakochany w jazzie, dlatego szybko przeszedł z roli słuchacza do współtwórcy. W 1963 roku ukończył Eastman School of Music. Akompaniując takim tuzom, jak Dizzy Gillespie, Ron Carter, Kai Winding czy Sam Jones, zdobywał sceniczne obycie i szlifował warsztat. Wraz z bratem Gapem założył formację Jazz Brothers - zespół, który przez wiele lat imponował energią, stając się jednym z mocniejszych głosów w nurcie hard bopu.
Czytaj też:
Autorskie projekty i muzyczny symbol igrzysk
W kolejnych latach Mangione występował z orkiestrami Woody'ego Hermana, Maynarda Fergusona i Arta Blakeya. To właśnie wtedy jego styl nabrał wyrazistości. Z jednej strony inspirowany był grą Milesa Davisa i Clifforda Browna, z drugiej coraz wyraźniej zmierzał w kierunku autorskich projektów.
Prawdziwą sławę przyniósł mu koniec lat 70. To wtedy jego utwór "Chase the Clouds Away" stał się muzycznym symbolem letnich igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku, a cztery lata później "Give It All You Got" towarzyszyło zimowym igrzyskom w Lake Placid. Dwa lata później Mangione stworzył poruszającą ścieżkę dźwiękową do filmu "Children of Sanchez" w reżyserii Halla Bartletta, z Anthonym Quinnem w roli głównej. Album przyniósł mu nagrodę Grammy, a jego fragmenty błyskawicznie zdobyły popularność, stając się zarówno przebojami, jak i znakiem firmowym artysty.
Chuck Mangione potrafił łączyć muzyczne światy - jazzowy kunszt z lekkością brzmienia, które trafiało do szerokiej publiczności. Jego utwory, często o czytelnej, melodyjnej strukturze, nierzadko okraszone latynoską energią, trafiały na listy przebojów, ale też zyskiwały uznanie wśród samych jazzmanów. Wielu z nich chętnie sięgało po jego kompozycje, dostrzegając w nich nie tylko potencjał popularności, lecz także solidne rzemiosło. Mangione był jednym z tych artystów, którzy sprawili, że jazz przestał brzmieć obco - otworzył drzwi do gatunku słuchaczom, którzy wcześniej omijali go szerokim łukiem.
Artysta odszedł 22 lipca 2025 roku we śnie, w swoim domu - jak poinformował magazyn "People".
***
Anna Myśliwiec/k/pg