Krzysztof Jakowicz: żeby człowiek robił postępy, musi być niezadowolony

Ostatnia aktualizacja: 09.03.2020 09:44
- Na ogół nie lubię słuchać swoich nagrań, ale jest parę w Polskim Radiu, które chętnie bym widział na płycie. Na przykład "Sonata" Debussy'ego czy "Sonata z trylem diabelskim" George'a Enescu. To są utwory, których lubię słuchać i jestem zdumiony, że są na niezłym poziomie - opowiadał polski skrzypek, tegoroczny zwycięzca Złotego Fryderyka 2020 w kategorii muzyki poważnej.
Audio
  • Rozmowa z Krzysztofem Jakowiczem, laureatem Złotego Fryderyka 2020 w kategorii Muzyka Poważna (Poranek Dwójki)
Krzysztof Jakowicz
Krzysztof JakowiczFoto: PAP/Andrzej Rybczyński

klauza michal orkiestra polskiego radia 1200.jpg
Fryderyki 2020. Nagroda dla Orkiestry Polskiego Radia w Warszawie!

Podczas gali Muzyki Poważnej w siedzibie NOSPR w Katowicach, Złotym Fryderykiem za całokształt osiągnięć artystycznych nagrodzono wybitnego skrzypka - Krzysztofa Jakowicza. - To wielkie szczęście być artystą - mówił skrzypek w rozmowie po odebraniu nagrody.

Krzysztof Jakowicz podkreślił, że człowiek powinien podważać swoją pracę, bo tylko to pozwala mu się rozwijać. - Nie trzeba być masochistą, ale powinno się szukać dodatkowych rozwiązań. Ja Bacha nagrałem dwa razy i chciałbym nagrać jeszcze raz, ale nie wiem, czy życia mi starczy. Jednak za każdym razem, jak gram Bacha to mam radość z obcowania z geniuszem - wyznał.

Skrzypek dodał, że możliwość obcowania na co dzień z muzyką pisaną przez mistrzów jest przywilejem. - Ubolewam, że moi rodacy rzadko mają okazję do słuchania Mozarta czy Bacha. Wmawia im się, że to jest za trudne, a to często muzyka rozrywkowa, przede wszystkim napisana przez genialnych ludzi.

W audycji rozmawialiśmy również z Anną Szostak (szefową Zespołu Śpiewaków Miasta Katowice "Camerata Silesia") oraz Danielem Cichym (Dyrektor PWM).

***

Rozmawiał: Henryk Cierpioł

Data emisji: 9.03.2020

Godzina emisji: 7.45

Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".

am

Czytaj także

Rosław Szaybo o artystycznej kontestacji w czasach komunizmu

Ostatnia aktualizacja: 06.04.2016 14:00
_ Do dziś śni mi się gicz cielęca - mówi wybitny grafik, a chodzi o przysmak, którą jadł w warszawskim SARP-ie w latach 60. Jak wspominał, to były ponure, ale zarazem interesujące intelektualnie i towarzysko czasy.
rozwiń zwiń