Kapela Działoszacy i muzyczne tradycje pogranicza świętokrzysko-krakowskiego

Ostatnia aktualizacja: 13.01.2022 16:00
„Bywały wesele, kiedy nie zagraliśmy ani jednej swojej melodii! Panowie podtańcowywali pod kapelę i śpiewali. A naszym zadaniem było odegranie tej melodii. I to jeszcze w takiej tonacji, jaką zaśpiewali! Także było i tak, że po samych czarnych klawiszach trzeba było grać! To były prawdziwe chłopskie wesela”.
Audio
Adam Kocerba i Magdalena Tejchma
Adam Kocerba i Magdalena TejchmaFoto: Kuba Borysiak

To wspomnienie Adama Kocerby z kapeli Działoszacy, reprezentującej pogranicze świętokrzysko-krakowskie. Kapela założona przez Kocerbę ponad trzydzieści lat temu jest jedyną w regionie, która wykorzystuje harmonię trzyrzędową. Być może dzięki temu pojawiła się na 55. Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, na który niechętnie spogląda się na akordeony czy saksofony. A tych nie brakuje w folklorze świętokrzysko-krakowskiego pogranicza. Jednak kapela Adama Kocerby za cel stawia sobie kontynuację dawnych tradycji muzycznych regionu, a osiąga to m.in. poprzez instrumentarium! Poza wspomnianą harmonią „trzyrzędówką”, usłyszymy tu między innymi: kontrabas, klarnet C czy trąbkę „skrzydłówkę”!

- Gram na trzyrzędowej harmonii polskiej, ale poza tym jeszcze na wielu innych instrumentach. Jeśli chodzi o nasza przynależność, nazywamy się Krakowiakami Wschodnimi. Działoszyce przynależą do woj. świętokrzyskiego, ale to jego południowa część. Kulturowo jesteśmy Krakowiakami. Jeżeli chodzi o moją rodzinę, nie było wielkich tradycji muzycznych, mama śpiewała w chórze - mówił w audycji Adam Kocerba, który jest kierownikiem i liderem kapeli „Działoszacy” z Działoszyc, grającej muzykę pogranicza krakowsko-świętokrzyskiego. U „Działoszaków” (jako jedynej kapeli w regionie) usłyszymy harmonię trzyrzędową, a także mniej znane instrumenty jak trąbka skrzydłówka czy klarnet C. Adam Kocerba swoją kapelę założył przeszło 30 lat temu, poza tym zajmuje się dokumentowaniem rodzimego folkloru i historii świętokrzyskich kapel. - Pierwszym instrumentem, na którym rozpocząłem granie, był akordeon. Jako maluteńki chłopiec naśladowałem grającego na weselach muzykanta. Siadałem z boku przy kapeli, nakładałem sobie szachownicę i udawałem, że gram na akordeonie. Czasy były jakie były, trudno było o instrument, rodzice nie mogli sobie na to pozwolić. Ale w 6 klasie zakupili mi akordeon! Byłem może na 4 lekcjach u akordeonisty we wsi obok, ale właściwie, nauczyłem się sam, z podręczników. Później przyszedł czas na saksofon. I na harmonię…

Adam Kocerba pamięta jeszcze z dzieciństwa muzykantów grających na weselach na harmonii. W latach 70. sam miał jeszcze okazję grać z tymi starymi mistrzami. Zapragnął wskrzesić ten instrument w swoim regionie. Obecnie jako jedyny w gra tu na trzyrzędowej harmonii polskiej, nawiązując do zapomnianych już harmonistów, m.in. z okolic i Skalbmierza i Miechowa.

- Bywały wesele, kiedy nie zagraliśmy ani jednej swojej melodii! Panowie podtańcowywali pod kapelę i śpiewali. A naszym zadaniem było odegranie tej melodii. I to jeszcze w takiej tonacji, jaką zaśpiewali! Także było i tak, że po samych czarnych [klawiszach] trzeba było grać! – Śmieje się harmonista. – To były prawdziwe chłopskie wesela. Repertuar zależał od tego, w jakiej miejscowości się grało. Były takie miejsca, że nie pozwolili nam zagrać żadnego radiowego szlagieru, tylko te śpiewki, które zostały zainicjowane przez śpiewającego. W latach 80. Wszystko zaczęło się przeobrażać, skład zaczął się zmieniać, weszły gitary, organy, keyboardy. Ale w naszej kapeli zawsze jeden set graliśmy na ludowo, bo przecież na weselu są różni goście. Także i starsi byli zadowoleni.

Jak mówi Adam Kocerba, celem jego kapeli jest kontynuowanie dawnej tradycji muzycznej. Dlatego w skład „Działoszaków” wchodzą instrumenty tradycyjne dla ich regionu: harmonia polska, skrzypce, klarnet C, trąbka skrzydłówka w stroju C („która być może pamięta jeszcze czasy Franciszka Józefa”, zaznacza harmonista) i kontrabas. Kocerba pamięta właśnie te instrumenty ze dawnych potańcówek ze starymi mistrzami. Pamięta grę skrzypka Stanisława Muchy, klarnecisty Zygmunta Gila (dziś jego syn gra w kapeli Adama Kocerby) czy świetnego trębacza Stanisława Zachariasza. Miał także przyjemność zagrać ze słynnym w regionie krakowsko-świętokrzyskim saksofonistą altowym – Piotrem Feladykiem. To m.in. od Feladyka harmonista czerpał melodię do repertuaru swojej kapeli.

- Poprosiłem Stanisława Muchę, by zagrał mi melodie takie, jak grał ze starymi muzykantami, gdy był młody. Osłuchałem się, teraz je gramy. A Piotr Feladyk, choć był saksofonistą, grał na ludowo! Różne podejścia są do akordeonu i saksofonu… A ci muzykanci grali melodie, których już nie ma. Być może nawet z początków XX wieku
„Bywały wesele, kiedy nie zagraliśmy ani jednej swojej melodii! Panowie podtańcowywali pod kapelę i śpiewali. A naszym zadaniem było odegranie tej melodii. I to jeszcze w takiej tonacji, jaką zaśpiewali! Także było i tak, że po samych czarnych klawiszach trzeba było grać! To były prawdziwe chłopskie wesela”.


W audycji sięgnęliśmy także po fragment koncertu kolędowego Wernyhory i Krajki, który rozbrzmiewał kilka dni temu na antenie Dwójki, a także słuchaliśmy najnowszej płyty wydanej właśnie przez Kapelę Brodów z krakowiakami. Krakowiak to nie tylko taniec. To przede wszystkim rytm. Rytm specyficznie polski, wyjątkowy. Co znalazło się na płycie? „Koników siedem” się tam Państwo nie doszukają. Są za to różne rodzaje muzyczne: od ballady przez tańce – także takie, które grano i śpiewano przy kołysce i trumnie – po dziwne i ekscentryczne faktury muzyczne.

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Data emisji: 13.01.2022

Godzina emisji: 15.15