Premiery po latach

Ostatnia aktualizacja: 15.03.2022 16:00
We wtorkowych „Źródłach” Andrzej Bieńkowski zaprezentował nagrania, których dokonał często nawet 40 lat temu! Nie były one jednak dotąd prezentowane, a muzycy, których gra została na nich utrwalona, też często do dziś nie są znani.
Audio
Skrzypek grający na ulicy.
Skrzypek grający na ulicy.Foto: Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Usłyszeliśmy m.in. nagrania multiinstrumentalisty Stanisława Ciarkowskiego – zagrał na organkach, na których wielu muzykantów przygrywało świetnie do tańca. Te akurat organki to instrument kupiony muzykantowi przez samego Bieńkowskiego na bazarze, za bezcen, jak to określa Autor – „jakaś tandeta”. Tymczasem okazuje się, że w rękach mistrza nawet taki wątpliwej jakości instrument może doskonale spełniać swoją rolę! A Stanisław Ciarkowski mistrzem bez wątpienia był – na organkach prowadził linię melodyczną i dorabiał do niej basowy akompaniament!

- Organki były niesłychanie popularnym instrumentem! – wspominał Bieńkowski – Przed wojną, w czasie wojny. Skrzypce były drogie, a organki można było kupić na targu, schować do kieszeni, jak była potrzeba, można było zagrać. Często było tak, że ktoś brał bębenek, kto inny organki, jak nie było bębna, patykami o drzwi stodoły można było stukać.

ciarkowscy.jpg
Przeczytaj także:
Muzyczna rodzina Ciarkowskich

Usłyszeliśmy też nagrania skrzypka Jana Morawskiego (ur. 1906) – muzyka, jak mówi Autor, „trzeciej grupy” – grał dla siebie lub, jeśli przyszła podochocona kawalerka, na potrzeby organizowanych naprędce potańcówek. Jan Morawski był synem znanego skrzypka – Józefa – ucznia Kędzierskich. Te rodowody kajockie świadczą o nie lada umiejętnościach. Zdaniem Andrzeja Bieńkowskiego ogólny poziom muzykantów kajockich był tak wysoki, że nawet ci uważani za słabszych, grali doskonale.

Zagrał także Stanisław Paluch z Grabiny koło Potworowa. Kolejny muzyk „trzeciej grupy”, którym właściwie nikt się nie interesował. Bieńkowskiemu udało się namówić go do grania: „Wie Pan, ja za dużo czasu nie mam, bo muszę gnój wyrzucać. Tak z 5 minut”, odpowiedział muzykant.

- Pamiętam, to był chyba 1982. Dom pobielany, kryty strzechą, z klepiskami zamiast podłóg. Z meblami, które pan Stanisław sam wyciosał siekierą. W jakiejś nieopisanej biedzie, a to był deszcz, zimno było. Siedzi facet o urodzie XIX-wiecznego pańszczyźnianego chłopa, w kurnej chacie, z piecem z lepką (część pieca będąca murowanym siedziskiem, ogrzewanym przez piec – przyp. red.) i gra – wspominał Bieńkowski.

Usłyszeliśmy także Piotra Strzałkowskiego (ur. w 1926), którego Autor uważa za „typowego skrzypka grającego do harmonii”. Jak zauważa Bieńkowski, zupełnie inaczej grali tacy skrzypkowie solo (czy tylko z bębnem). Inaczej rubatowali, stosowali inne tempo – nie musieli dostosowywać się do harmonii.

Do Stefana Kośca (ur. 1923), skrzypka ze wsi Żydy, idealnie pasuje przysłowie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”…

- Najsłynniejszą kapelą w okolicy, tuż po wojnie, była kapela Ciarkowskich, w której na harmonii grał Stefan Latos. Poszło o „marszówkę”, czyli podział datków, które młoda para dawała na wejściu do domu weselnego. Nie wiem, ile takich przekładów mógłbym Państwu zacytować… To był punkt zapalny. Polegało to na tym, że szła młoda para, przed nią kapela grała marsza. Jak ktoś nie był świnia, to wyciągał złotóweczkę i bęc do kieszeni. Ale! Dawał temu, komu chciał. Jak był skrzypek z jego wsi, to skrzypkowi, harmonista, to harmoniście. Po weselu muzykanci skrupulatnie liczyli pieniądze: wysypywali je z kieszeni i dzielili się po równo. – tłumaczył Bieńkowski.

Niestety któregoś razu Latos nie zechciał podzielić się zarobkami ze skrzypkiem Ciarkowskim. W odwecie i Ciarkowski nie podzielił się z Latosem przy okazji kolejnego grania. Na tym współpraca się muzykantów się zakończyła. Latos – harmonista – został bez skrzypka. I wtedy pojawił się Stefan Kosiec… „Świetny skrzypek, prawie w ogóle nieznany”, jak mówił Autor.

- A awantury o marszówkę były tak wielkie! Opowiadał mi Michalski, że grał w Klwowie, a jego bębnista pochodził z Klwowa, toteż zebrał galancie. Po graniu muzykanci mówią: „no, dawaj, dzielimy się!”, a on na to, że nic nie dostał! Ci się wściekli, wzięli o za nogi, postawili na głowie i wtedy powypadały wszystkie pieniądze!

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadził: Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 15.03.2022

Godzina emisji: 15.15