Ermonela Jaho: muzyka i kontakt z publicznością zaczyna się od bólu

Ostatnia aktualizacja: 28.05.2023 13:49
- Bycie śpiewaczką operową nie jest łatwym zajęciem, ale jest też piękne. Uważam, że artysta musi mieć umęczoną duszę, w przeciwnym razie nie ma czym się dzielić. Muzyka i kontakt z publicznością zaczyna się od bólu - mówiła w Cafe "Muza" albańska sopranistka Ermonela Jaho.
Ermonela Jaho
Ermonela JahoFoto: Jakub Kukla/PR2

Życie nie zawsze usłane różami

Krytycy podkreślają zgodnie, że na scenie się nie oszczędza. Śpiewa, jak gdyby to miał być jej ostatni występ. Pod koniec kwietnia br. Ermonela Jaho odebrała statuetkę International Classical Music Awards w kategorii "Artystka roku".

- Jestem zaszczycona tą nagrodą. W tej chwili śpiewam już od prawie trzydziestu lat. To wyróżnienie na tym etapie mojej kariery pokazuje mi, że udało mi się w życiu coś dobrego. To nie zawsze była łatwa droga. Trzeba ciężko pracować na sukces, a dodatkowo ja jestem wobec siebie bardzo surowa. Nigdy nie jestem z siebie zadowolona, nigdy. I kiedy nagle spotykasz się z akceptacją, kiedy widzisz, że ktoś cię docenia, masz wrażenie, że udało ci się jednak coś dobrego - wyznała artystka.

Wyjście do opery, które wszystko zmieniło

Ermonela Jaho zaczęła śpiewać już jako kilkuletnie dziecko. - Występowaliśmy na różnych festiwalach dziecięcych. Bardzo lubiłam śpiewać i chciałam z czasem nauczyć się więcej, pójść drogą profesjonalną. Żeby dostać się do konserwatorium, Liceu Artistik w Tiranie, musiałam zdać egzamin. Jednym z wymaganych utworów była romanza w operowym stylu. Nie miałam pojęcie, o co chodzi. Kiedy słyszałam gdzieś operę, zastanawiałam się, dlaczego oni tak krzyczą. Przecież dziecko często nie rozumie jeszcze opery, a ja miałam wtedy 14 lat - wspominała.

Wszystko zmieniło się po przedstawieniu "Traviaty" Verdiego w Tiranie, na które Ermonela Jaho wybrała się z najstarszym bratem. - Wstyd przyznać, ale nie miałam zielonego pojęcia ani o "Traviacie", ani o Verdim. I, przysięgam, że już po uwerturze zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Nie umiem powiedzieć dlaczego, ale tak było. Po skończonym spektaklu powiedziałam do brata: "Właśnie podjęłam decyzję, co będę robić w przyszłości. Zostanę śpiewaczką operową i nie umrę, póki nie zaśpiewam »Traviaty« choć jeden jedyny raz" - opowiadała.


Posłuchaj
58:33 2023_05_28 10_00_49_PR2_Cafe_Muza.mp3 Spotkanie z Ermonelą Jaho, albańską śpiewaczką (Cafe "Muza"/Dwójka) 

Dziś Ermonela Jaho ma na swoim ponad trzysta zaśpiewanych spektakli "Traviaty". Jak przekonywała, o jej sukcesie przesądził nie talent, ale pasja.

Źródło: YouTube Royal Opera House

- Pochodzę z Bałkanów, które mają za sobą bardzo smutną historię. Moje pochodzenie wyposażyło mnie więc w pewnego rodzaju melancholię, nostalgię. A ja w pewnym momencie chciałam to w jakiś sposób przepracować. Ta nostalgia, ten romantyzm, stały się częścią mojego głosu. Ale to nie była kalkulacja. Nie zastanawiałam się, czy mam talent, czy nie. Po prostu miałam głos i potrafiłam śpiewać. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że to stało się moim sposobem na wyrażanie uczuć - tłumaczyła artystka.

***

Tytuł audycji: Cafe "Muza"

Prowadził: Jakub Kukla

Gość: Ermonela Jaho (śpiewaczka)

Data emisji: 28.05.2023

Godz. emisji: 10.00

pg


Czytaj także

Fatma Said: także w śpiewie potrzebujemy błędów, by czegoś się nauczyć

Ostatnia aktualizacja: 19.02.2023 11:00
- W tańcu znajduję swego rodzaju wyzwolenie, którego nie doświadczam w zawodowym śpiewie. Nie czuję presji bycia bezbłędną, to świat, w którym czuję się wolna, to jest moje hobby, chętnie trenuję taniec. Gdybym miała szukać w życiu innej drogi, to byłaby ona związana ze słowem pisanym, może wybrałabym poezję - mówiła w Dwójce egipska sopranistka Fatma Said.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Maciej Kwaśnikowski: śpiewanie to praca z ludźmi

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2023 17:00
- Zawsze interesowałem się muzyką i fizyką. To była trochę taka deska ratunku, gdyby jednak nie wyszło ze śpiewem. Technologia rozwija się tak szybko, że chyba nie mógłbym szybko wrócić do fizyki. Klamka zapadła, śpiew zawsze mnie pociągał, to nieustanna praca z ludźmi i dla ludzi, a to sprawia mi ogromną przyjemność - mówił w Dwójce tenor Maciej Kwaśnikowski. Z pianistą Mariuszem Kłubczukiem będą gospodarzami najbliższej "Miejscówki z Dwójką".
rozwiń zwiń