Jan Mazurek o książce "Franz. 44 sceny z życia Franciszka Smudy"

"Franz. 44 sceny z życia Franciszka Smudy" autorstwa Jana Mazurka to pierwsza tak kompleksowa opowieść o trenerze, który przeszedł drogę od emigracyjnych prac fizycznych i gry w amerykańskiej lidze NASL, przez rywalizację z Pelé i przyjaźń z Kazimierzem Deyną, aż po budowę potęgi Widzewa i Wisły Kraków oraz prowadzenie reprezentacji Polski na Euro 2012.

Franciszek Smuda

Foto: Photografeus/Shutterstock.com

- Franciszek Smuda jest literacko postacią absolutnie fascynującą. Łączy w sobie taką polską pychę, delikatną skłonność do mitomanii, jednocześnie z fascynującym żywotem, który składał się z porażek i wielkich zwycięstw - mówi Jan Mazurek, dziennikarz sportowy, autor książki "Franz. 44 sceny z życia Franciszka Smudy". - Był osobą bardzo uśmiechniętą, gdy już dochodziło do meczu albo sytuacji stykowej w szatni, to chyba każdy kto kiedykolwiek usłyszał Franciszka Smudę albo spotkał się z jego gniewem może potwierdzić, że bywał srogi - dodaje.

Posłuchaj "Audycji sportowej" z Janem Mazurkiem

Jedna z najbarwniejszych postaci polskiej piłki

W swojej karierze trenerskiej trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, a także awansował do Ligi Mistrzów z Widzewem w latach 90. - Rozmawiałem z piłkarzami Widzewa, z którymi grał w Lidze Mistrzów. On ich wprowadził, zbudował i ulepił, również na swój własny obraz. Był odważny i oni stali się odważni. Wspominali, że był trenerem z Ligi Mistrzów, miał prawo powiedzieć o sobie powiedzieć "jestem panem i królem życia" - tłumaczy Mazurek.

- Był osobą bezkompromisową z własnym zdaniem, więc siłą rzeczy wyrobił sobie wrogów. Ale jeszcze większa liczba osób go zwyczajnie kochała za to, jaką postacią był - podkreśla autor książki.

Jak podkreśla Jan Mazurek, tytułowa liczba 44 jest nieprzypadkowa, a nawiązanie do największej tajemnicy "Dziadów" Mickiewicza to zabieg zamierzony. - To bezpośrednie połączenie z największą tajemnicą polskiej literatury. Franciszek Smuda był 44. selekcjonerem reprezentacji Polski. W momencie kiedy Smuda został selekcjonerem reprezentacji przed Euro 2012, najważniejszym turniejem w historii futbolowej Polski, wielu przedstawiało go właśnie w ten sposób, że odkryto tajemnicę wielkiego cytatu z "Dziadów" - opowiada rozmówca Jędrzeja Rosiewicza.

Zobacz także:

• Nie tylko piłkarze. Marcin Borzęcki o nieznanych specjalistach w piłce nożnej
• Piłkarska mapa świata. Paradoks granic kontynentów w sportowej geografii

Znajomość z Kazimierzem Deyną i Tedem Miodońskim

- Charakter Franciszka Smudy jest równie istotny w jego karierze jak to, że miał szczęście - zresztą szczęściu trzeba dopomagać. Tu jest kolejna istotna historia w jego życiu; wraz z Kazimierzem Deyną poznali takiego człowieka, który nazywał się Ted Miodoński. To był krętacz, czaruś, ale wyglądający jak Mister of America z piosenki Lombardu - opowiada gość Czwórki.

Bilans relacji z Miodońskim przyniósł Deynie 400 tys. dolarów straty, zaś portfel Smudy skurczył się o 200 tys. dolarów. Jak mówi Mazurek, były selekcjoner przetrwał to jedynie dlatego, że miał żelazny charakter - mimo że stracił majątek życia, Smuda zaczął trenować kluby nizin systemu rozgrywkowego Niemiec, a w wolnym czasie tapetował i malował ściany.

***

Tytuł audycji: Audycja sportowa

Prowadzi: Jędrzej Rosiewicz

Gość: Jan Mazurek

Data emisji: 19.10.2025

Godzina emisji: 12.12

kajz