Dziurawe kamasze - test "World War 3"

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2018 08:33
"Wojna… Wojna nigdy się nie zmienia". Te słowa doskonale kojarzą fani gier oraz filmów militarnych osadzonych gdzieś w niedalekiej przyszłości. 
Audio
  • Andrzej "Śledziu" Śledź opowiada o grze "WORLD WAR 3" (Czwórka)
Screen z gry
Screen z gry Foto: Łukasz JeffreJ Chmiel

Seria Call of Duty czy Battlefield na przestrzeni lat zaprezentowała nam swoje wizje konfliktów: od dość realistycznych zmagań z początku dwudziestego wieku aż do abstrakcyjnych starć z latającymi żołnierzami i wymyślnym ekwipunkiem. Polskie studio The Farm 51 zdecydowało się stworzyć bardzo ambitny projekt, którego celem jest ukazanie wojny w sposób realistyczny oraz przyziemny. World War 3 jest już dostępne w formie wczesnego dostępu i mimo falstartu w dniu premiery może się podobać.


Screen z gry. Łukasz "JeffreJ" Chmiel Screen z gry. Łukasz "JeffreJ" Chmiel

Wojna w niedalekiej przyszłości  

Po odpaleniu gry wita nas skromne, przejrzyste menu z mapą świata, która przedstawia aktualnie dostępne mapy: Warszawę, Moskwę oraz Berlin. Zgodnie z zapowiedziami twórców w niedługim czasie przyjdzie nam także uczestniczyć w działaniach zbrojnych na terenie Smoleńska. Akcja gry przenosi nas do roku 2026. W trakcie rozgrywki gracze podzieleni na zespoły opowiadają się po jednej ze stron konfliktu. Po podjęciu decyzji możemy wcielić się zarówno w polskich, jak i rosyjskich żołnierzy. Swojego bohatera możemy spersonalizować według własnych potrzeb za sprawą bardzo bogatego panelu edycji. W tym miejscu twórcom należy się szczególne uznanie. Chyba po raz pierwszy mamy do czynienia z shooterem, który w nasze ręce oddaje tak bogate możliwości konfiguracji, że możemy przy tym spędzić tyle czasu, ile zwykle zajmuje nam stworzenie postaci w dobrym RPG. Na szczegółowo odwzorowanych mundurach możemy dodać np.: naszywki Polski Walczącej, imię żołnierza itp. Nie brakuje także zróżnicowanych w zależności od strony konfliktu hełmów oraz zakrycia twarzy. Kiedy uznamy, że wygląd wizualny odpowiada naszym preferencjom, możemy zająć się wyposażeniem wojaka, a dzieli ono się na trzy kategorie: lekkie, średnie i ciężkie. Podane klasy używają nie tylko specyficznej dla siebie broni, ale także dysponują unikalnymi zdolnościami. Do broni możemy dodać ogromną liczbę dodatków: celowniki, uchwyty, tłumiki, długość lufy, specjalne magazynki i więcej. Każda z broni zachowuje się inaczej, a najdrobniejsza modyfikacja wpływa na jej ciężar, celność oraz przeznaczenie na polu walki. Nie jest problemem, aby lekka piechota nosiła na plecach wyrzutnię rakiet w celu niszczenia pojazdów wroga, ale wytrzymałość takiej jednostki jest słabsza od opancerzonego operatora materiałów wybuchowych. W teorii konfiguracja zależy od nas. W praktyce jednak wyposażenie należy dobrać z głową w zależności od tego gdzie walczymy, co dzieje się na polu bitwy oraz czy zamierzamy grać w oddziale atakującym czy broniącym. Osobiście eksperymentowałem z różnymi wariantami i zanim udało mi się dobrać najbardziej komfortowe wyposażenie, wiele razy poległem na polu walki. Mimo iż rozgrywka przypomina w dużej mierze Battlefielda, na mapie panuje mniejszy chaos, a działania wymagają znacznie większej współpracy między oddziałami. Wyobraźmy sobie, że jeden z oddziałów zdobywa punkt A. Drużyna składa się z żołnierzy nastawionych na szturm. Asystuje im drugi oddział, który ze swoim wyposażeniem ubezpiecza tyły oraz podaje informacje o położeniu wroga. W miarę możliwości nie uczestniczy w bezpośredniej wymianie ognia, bardziej wspierając atakujących i dostarczając wyposażenie w postaci apteczek lub dodatkowej amunicji. W przypadku zdobycia punktu, drużyna atakujących rusza dalej, a defensywa stara się utrzymać zdobyty teren najdłużej jak jest to możliwe. Utrzymywanie wyznaczonych miejsc generuje punkty dla naszej drużyny. Wygrywa ten zespół, który zgromadzi ich najwięcej. Rozwiązanie teoretycznie znane od lat, ale za sprawą mechaniki gry wymusza na nas taktyczne podejście do każdej operacji. W przyszłości ma także pojawić się popularny w dzisiejszych czasach tryb Battle Royale, ale na to przyjdzie nam jeszcze poczekać.


Screen z gry. Łukasz "JeffreJ" Chmiel Screen z gry. Łukasz "JeffreJ" Chmiel
Sen o Warszawie 

Przed  premierą wczesnego dostępu twórcy zasypywali nas screenami odwzorowanej Warszawy obiecując niezwykłą dbałość o szczegóły. Uśmiechnąłem się z powodu jakże mocnego, polskiego akcentu. Ciekawość spowodowała, że spośród trzech dostępnych map od razu zdecydowałem się na wybranie Stolicy. W momencie kiedy gra odrodziła mnie obok zniszczonego Pałacu Kultury i Nauki przeżyłem szok. Centrum odwzorowane jest absolutnie fantastycznie i każdy kto spędził w tym miejscu  kilka chwil w rzeczywistości od razu odnajdzie się w jego wirtualnym odpowiedniku. Zniszczona Warszawa Centralna posiada swoje przejścia podziemne i kasy biletowe. Pozostałe po dworcowych sklepach zgliszcza budzą wielkie emocje i wprowadzają dziwny niepokój, którego główną myślą jest: tak realne, że aż przykre, gdyby do tego doszło. Zwiedzając dworzec zdecydowałem się sprawdzić jak wyglądają perony. Serce zabiło mocniej, kiedy na jednym z nich moim oczom ukazał się wrak zniszczonej Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Po zajęciu punktów na dworcu, wykorzystując pamięć wzrokową uznałem, że wypada zajrzeć do Złotych Tarasów. Trafiłem do nich bez problemu. Odwiedziłem umieszczone na górze kino, przyjrzałem się witrynom sklepowym oraz zapamiętanym przeze mnie kawiarniom i restauracjom. Całe centrum jest całkowite zniszczone, ale wśród gruzów i wojennego bałaganu bez problemu odnajdziemy miejsca, które znamy z rzeczywistości. Oczywiście odbyłem także podróż do Moskwy oraz Berlina, ale to właśnie ze względu na szczegóły, Warszawa jest obecnie moją ulubioną lokacją.

Naprzód, do boju żołnierze 

Gameplay World War 3 jest przemyślany, dobrze wykonany i satysfakcjonujący. Zarówno sposób zachowania broni, jak i balistyka pocisku wypada bardzo dobrze. Widać, że autorzy nie bez powodu zdecydowali się na ścisłą współpracę z pracownikami militarnych centrum badań. Na podstawie testów udało się nie tylko odwzorować broń pod kątem wizualnym, ale także dźwiękowym. Z czasem wprawne ucho na podstawie wystrzałów będzie w stanie rozpoznać jaką bronią dysponują kompani oraz przeciwnicy. Nie brakuje także pojazdów opancerzonych oraz czołgów. W przypadku tych drugich możemy ponownie wspomnieć o konieczności współpracy. Jeżeli nikt w naszej drużynie nie wyposaży się w minę, wyrzutnie rakiet lub inną broń przeciwpancerną, jesteśmy absolutnie bez szans. Gra ukazuje potęgę maszyn militarnych dając ich posiadaczom ogromną przewagę na polu bitwy. Wysoki realizm możemy zaobserwować także na podstawie modelu obrażeń, który twórcy nazwali "świadomość ciała". Gra dokładnie ukazuje miejsca, w które zostaliśmy trafieni - inaczej będą wyglądały rany na rękach, nogach, a inaczej, kiedy pocisk trafi nas w klatkę piersiową, brzuch lub głowę. Wyposażony w hełm oraz pancerz na torsie ruszyłem z towarzyszem broni, aby odbić jeden z punktów. Huk, świst pocisku, czarny ekran. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że przeciwnik idealnie trafił mnie w szyję tuż nad kamizelką. Twórcy starają się także podkreślić realizm za sprawą licznych sekwencji wypowiadanych przez żołnierzy. Jeśli ma być realnie, musi być niecenzuralnie. To jest wojna i nikt nie będzie zastanawiał się nad używaniem poprawnej polszczyzny, gdyż często jeden wyraz powszechnie uznany za wulgarny, może uratować życie kilku istnień. Te wszystkie detale sprawiają, że grając w World War 3 odczuwamy niesamowita immersję i czujemy, że jesteśmy na wojnie, mając świadomość zagrożenia z każdej strony.


Screen z gry. Łukasz "JeffreJ" Chmiel Screen z gry. Łukasz "JeffreJ" Chmiel

Dziurawy pancerz 

Studio zaliczyło fatalny start w dniu premiery wczesnego dostępu i niestety po dziś dzień odbija się to czkawką. W grę nie dało się grać przez blisko trzy dni (!), a szczęśliwcy, którzy dostali się na serwer wcześniej, czekali nawet po osiem godzin na zalogowanie do sieci! Kiedy już udało się rozpocząć rozgrywkę, to lagi, błędy oraz crushe gry szybko niwelowały uśmiech na twarzy. W ciągu pierwszych czterdziestu ośmiu godzin średnia ocen na platformie Steam wynosiła ledwie 35%, co jest wynikiem absolutnie niedopuszczalnym. Dziś średnia wskazuje już 63% i zapewne ta ocena będzie się zmieniać wraz z kolejnymi łatkami. Gra stworzona jest w oparciu o silnik Unreal Engine 4, który pozwala generować spektakularne obrazy przy jednoczesnej, dobrej optymalizacji. Niestety obecnie widać, że twórcy nie do końca opanowali to narzędzie. Optymalizacja gry jest po prostu fatalna, a spadki płynności nawet na mocnych komputerach są czymś całkowicie normalnym. Zainteresowałem się tym tematem bardziej w momencie, kiedy mój kolega dysponujący słabszym sprzętem bez problemu bawił się na maksymalnych detalach, a ja oglądałem paskudną jakość na najniższych w trzydziestu klatkach na sekundę. Dodatkowo im więcej graczy uczestniczyło w rozgrywce, tym bardziej gra zaczynała się krztusić, co świadczy także o konieczności zadbania o serwery. Podczas szukania rozwiązania problemu w internecie trafiliśmy na wątek, w którym dowiedzieliśmy się, że The Farm 51 optymalizuje grę pod konkretne konfiguracje sprzętowe i cały czas wypuszcza nowe aktualizacje poprawiające płynność. Co to oznacza? Jeżeli studio zoptymalizowało grę dla danej linii procesorów/kart graficznych (nie wiadomo obecnie jakich dokładnie), a ty niestety posiadasz inny cóż… Musisz czekać, aż przyjdzie kolej na twój sprzęt. Kiedy? Podobno jak najszybciej, gdyż zgodnie z oficjalnym stanowiskiem deweloperów optymalizacja jest obecnie priorytetem.

A po burzy spokój 

Czy mogę z czystym sumieniem zarekomendować World War 3 w trakcie wczesnego dostępu? Posłużę się słynnym cytatem z memów: niby tak, ale jednak nie do końca. Gra obecnie kosztuje sto złotych i pojawiła się na Steam, aby podreperować budżet twórców, który pozwoli im rozwijać swoje dziecko. Problemy techniczne z czasem zostaną wyeliminowane, a zawartość będzie bogatsza w porównaniu z tym, co widzimy dziś. W World War 3 gra się bardzo dobrze, a sama rozgrywka jest bardzo przyjemna i satysfakcjonująca. Tytuł zachęca wręcz do rozgrywki ze znajomymi. Przy odpowiednim podziale na klasy możemy stworzyć unikalny oddział i wspólne toczyć emocjonujące pojedynki. Jeżeli nie przeszkadzają wam obecne problemy z płynnością działania, chcecie wesprzeć deweloperów oraz aktywnie uczestniczyć w procesie tworzenia - śmiało. Rozgrywka zrekompensuje wszelkie niedogodności. Jeżeli jednak czekacie na tytuł dopracowany, bogaty w zawartość i działający bez zastrzeżeń - radzę poczekać. Oby jak najkrócej.

 

Łukasz "JeffreJ" Chmiel

Czytaj także

Poznań Game Arena. Nadajemy z serca gamingu

Ostatnia aktualizacja: 15.10.2018 16:50
Przenieśliśmy się do stolicy Wielkopolski na Poznań Game Arena. To największe w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej Targi Gier Komputerowych i Rozrywki Multimedialnej. - Dużo się dzieje - mówił organizator wydarzenia Dariusz Wawrzyniak.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Soul Calibur 6 - dobra alternatywa dla Tekkena?

Ostatnia aktualizacja: 21.10.2018 12:04
- To gra z małym budżetem, ale wykonana z wielkimi ambicjami. To właśnie pozwoliło w niej troszkę namieszać, w pozytywnym sensie - tłumaczył Rafał Kurczyński.
rozwiń zwiń