Polskie Radio

Adolf Dymsza. Mistrz dowcipu podszytego zadumą

Ostatnia aktualizacja: 26.08.2015 03:45
Pewnych ludzi opisać niepodobna, tak jak niepodobna opisać dowcip - napisał o Adolfie Dymszy satyryk i aktor Edward Dziewoński.
Audio
Adolf Dymsza w jednej ze scen rewii 100 Bandy w Teatrze Banda w Warszawie
Adolf Dymsza w jednej ze scen rewii "100% Bandy" w Teatrze Banda w WarszawieFoto: NAC

Nosił miano polskiego Chaplina, podkreślano jego zdolności parodystyczne i mimiczne, ogromną sprawność fizyczną oraz poczucie humoru, które nie opuszczało go w życiu codziennym. - Przykład Adolfa Dymszy pokazuje to, o czym jestem przekonany od wielu lat, że sztuka aktorska się nie starzeje. Ona się jedynie przemienia - mówi Tomasz Mościcki, krytyk teatralny.

Dziennikarz Polskiego Radia podkreśla, że Dymsza był na wskroś polski oraz miał to, co króluje obecnie, czyli abstrakcyjne poczucie humoru. - W filmach nieustanne obnażał absurdy świata. Jednocześnie to bardzo inteligentny dowcip, bo nigdy nie był to czysty wygłup, tylko wszystko było podszyte głębokim smutkiem i zadumą - opowiada Tomasz Mościcki.

W programie mówiliśmy o wygłupach, które aktor robił zawodowo i prywatnie, filmie, który pokazuje skalę talentu i możliwości aktorskich Dymszy oraz dramatycznych momentach w jego życiu.

*** 

Tytuł audycji: Alfabet kultury

Prowadzi: Magda Mikołajczuk

Gość: Tomasz Mościcki (krytyk teatralny, dziennikarz Polskiego Radia, autor Kroniki Teatry Warszawy)

Data emisji: 25.08.2015

Godzina emisji: 20.29

sm/asz

Czytaj także

Adolf Dymsza, najlepszy cwaniak polskiego kina

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2015 01:03
- Adolf Dymsza był postacią wyjątkową. Gdy stanął przed kamerą okazało się, że jego siła komiczna i sprawność fizyczna są niezwykłe - opowiada dziennikarka Jedynki Joanna Sławińska.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Podwójne życie Pedro Almodóvara

Ostatnia aktualizacja: 25.08.2015 11:32
Podobno jest dość kapryśmy, stroni od ludzi i uwielbia portrety własnego cienia. - Jeśli ktoś po obejrzeniu mojego filmu nie czuje się wzruszony, niech wróci do kina i obejrzy go jeszcze raz - mówi.
rozwiń zwiń