Polskie Radio Dzieciom

Kto w zapusty nie tańczy, temu len nie rośnie

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2024 11:30
Zapewne większości z Was nie interesuje już wzrost lnu na polu, ale jedno jest pewne - dobra zabawa w zapusty gwarantuje szczęście! W tym odcinku "Źródełka" przyglądamy się zwyczajom na koniec karnawału. Brygida Sordyl i Kuba Gołdyn opowiedzieli nam o tańczących w karczmach kobietach i grasujących po wsi diabłach. Gdy nadchodził koniec karnawału, wolno było bawić się tylko do północy z wtorku na środę! Za to Kaja Prusinowska i jej mąż Janusz Prusinowski wytłumaczyli, jak zaklaskać i zatupać do "trójkowych" melodii. 
Audio
  • Zapuście mój miły tańcujmy co siły! (Polskie Radio Dzieciom/Źródełko)
Zapust pojawiał się na potańcówkach chwilę przed północą, by przypomnieć ludziom, że za chwilkę zacznie się post
Zapust pojawiał się na potańcówkach chwilę przed północą, by przypomnieć ludziom, że za chwilkę zacznie się postFoto: shuttrstock

Zapuście mój miły tańcujmy co siły!

Ostatki to zakończenie mięsopustu­ – karnawałowego okresu w Beskidzie Żywieckim, o którym mówiliśmy Wam w zeszłym tygodniu. Przypadają na wtorek przed Środą Popielcową. To dzień, w którym dziewczyny były najważniejsze, bo odprawiały rytuały, dzięki którym można było cieszyć się bogatymi plonami. W ostatki ważne było zatańczenie bona – nieodłącznego elementu zabawy! Bon to tanie obrzędowy, dzięki któremu – jak wierzono – rosła brukiew, warzywo, którym karmiono trzodę.

Ostatki urządzano w największych izbach w chatach, rzadko w karczmach. Kobiety tańczyły „na urodzaj” – by obradzały owoce, warzywa i zboża. Tańczyły tylko mężatki, śpiewając specjalne pieśni obrzędowe. Jakie? Posłuchajcie Brygidy!

Po tych babskich tańcach wszyscy ruszali do zabawy! Zabawa trwała do północy – do początku Postu. Punkt dwunasta w nocy wszystkie instrumenty trafiały do skrzyni na caaały okres Wielkiego Postu, kiedy nie urządzano żadnych zabaw! W Beskidzie Żywieckim powiadają, że raz, kiedy zabawa nie skończyła się o północy i przeciągnęła się na Środę Popielcową przyszło trzech śniadych pięknych chłopców i zaczęli tańczyć z ludźmi, nie zwracającymi uwagi na to, że czas już dawno zakończyć ostatki! Nagle okazało się, że ktoś wyprowadził krowę ze stodoły, poprzewracał snopki, naszkodził niemożliwie w całej wiosce. Wyszło na jaw, że tych trzech młodzieńców to diabły, które w ten sposób karały ludzi za nieprzestrzeganie boskiego prawa.

W Beskidzie pojawiały się Debły czyli diabły, rozrabiające, kiedy zabawa przeciągała się do Środy Popielcowej. Zaś w innych częściach Polski, o północy na zabawie zjawiał się Zapust. Zapust gasił światła, przewracał stoły i zabierał instrumenty na znak tego, że właśnie zaczął się Wielki Post i należy zakończyć zabawę. Niektórych uczestników posypywał jeszcze popiołem!

Na trzy!

Co tańczyło się w Beskidzie Żywieckim? M.in. konia, siuśtanego czy oberka. Ten ostatni to taniec popularny w całej Polsce. A tańczy się go „na trzy” Co to znaczy, że tańce są „na trzy” albo „trójkowe”? Wyjaśnili nam to nasi muzyczni goście – Kaja Prusinowska i jej mąż, Janusz Prusinowski. Janusz Prusinowski to pan, dzięki któremu od kilku lat odbywa się festiwal Wszystkie Mazurki Świata, więc o tańcach, a zwłaszcza takich „na trzy” wie bardzo dużo!

Kaja i Janusz mówili o zabawach, w których liczenie „na trzy” przydaje się nie tylko do tańczenia, ale i do klaskania czy grania na bębenku. „Tańce trójkowe, tańczone w Polsce centralnej są tańcami wirowymi – mówił Janusz Prusinowski – Wiruje się dookoła, stawiając cały czas trzy kroki”. Właściwie, trochę się szura po podłodze. Dzięki temu można tańczyć szybciej i energetycznie, a przy tym nie męczyć się!

Co prawda w tym roku nie ma hucznych zabaw, ale można nauczyć się podstawowych kroków „trójkowych” tańców. Bo przecież pandemia się skończy, ruszą festiwale i zabawy, a umiejętność zatańczenia mazurka będzie wtedy jak znalazł! Gotowi? Raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy… bum-cyk-cyk, bum-cyk-cyk…

***

Tytuł audycji: Źródełko

Prowadziła: Hanna Szczęśniak

Data emisji: 11.02.2024

Godzina emisji: 11.00


Zobacz także