Redakcja Polska

Ze „Stanów” do Stanów. Azja Centralna i Trump [KOMENTARZ]

13.11.2025 17:40
O krajach Azji Centralnej mówi się się nieraz zbiorczo „stany”, bo nazwy wszystkich pięciu kończą się na „stan”: to Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Owo pochodzące z perskiego słowo oznacza po prostu państwo. Norweska dziennikarka Erika Fatland zatytułowała tak nawet swoją książkę – „Sowietstany”.
Prezydent Donald Trump
Prezydent Donald TrumpEvan Vucci/Associated Press/East News

Do niedawna był to region wyłącznie geograficzny. Po rozpadzie ZSRR każdy „stan” poszedł własną drogą, odgradzając się od pozostałych zasiekami i kolczastym drutem, i budując na własną rękę relacje z sąsiadami: Chinami, Rosją, muzułmańskim Południem czy Zachodem. Wynikało to z nieufności autorytarnych reżimów, które się tam ukształtowały: poszczególni prezydenci, dbając o umocnienie swoich rządów, upatrywali w zbyt szerokim otwarciu się na świat, w tym na okoliczne stolice, zagrożenie dla stabilności władzy. Przedmiotem ostrych sporów stała się woda, którą Allah obdarzył w wystarczającej ilości jedynie Tadżykistan i Kirgistan. Dochodziła to tego polityka Rosji, uważającej Azję Centralną za swoją strefę wpływów (w wymiarze gospodarczym Moskwa musiała się pogodzić z wiodącą rolą Chin). Zgodnie z imperialną zasadą „dziel i rządź” Rosja wolała układać się z każdym „stanem” oddzielnie, wygrywając różnice między nimi.

Wszystko zaczęło się zmieniać po śmierci w 2016 r. wieloletniego przywódcy Uzbekistanu Islama Karimowa. Kraj, graniczący ze wszystkimi pozostałymi „stanami” – i z Afganistanem – długo się od nich izolował, a wobec Kirgistanu i zwłaszcza Tadżykistanu był wręcz agresywny. Nowy prezydent, Szowkat Mirzijojew, stopniowo otworzył granice i doprowadził do wznowienia połączeń lotniczych, kolejowych i drogowych. Ale radykalne przyspieszenie procesów integracyjnych nastąpiło dopiero po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Centralnoazjatyckie stolice zrozumiały, że Rosja nie jest już dłużej gwarantem bezpieczeństwa i postsowieckiego porządku, bo sama ten porządek zakwestionowała. Kazachstan poczuł się wręcz zagrożony: czołowi rosyjscy politycy wielokrotnie kwestionowali jego integralność terytorialną (a obydwa te kraje są przecież formalnymi sojusznikami!). Nowa sytuacja sprzyjała zacieśnieniu więzów pomiędzy „stanami”. Jednym z tego przejawów stało się ożywienie formatu „C5+”, w którego ramach pięciu przywódców regionu – bo Azja Centralna stała się wreszcie regionem również w znaczeniu politycznym – występuje wspólnie wobec graczy z zewnątrz.

Pierwszy szczyt C5+USA odbył się we wrześniu 2023 r. w Nowym Jorku, przy okazji sesji ONZ. Pod koniec października 2025 r. prezydent Donald Trump zaprosił liderów regionu na kolejny do Waszyngtonu. Doszło do niego 6 listopada. Po spotkaniu nie wydano wspólnego komunikatu, poinformowano jednak o podpisaniu całego szeregu dwustronnych umów i porozumień handlowych. Do najważniejszych – szczegółów większości z nich nie znamy – należy amerykańsko-kazachstańska umowa o wspólnej eksploatacji złóż wolframu (łącznie USA i Kazachstan zawarły 29 porozumień na łączną sumę 17 mld USD). Wpisuje się ona w bardzo ważną dla amerykańskiej gospodarki i priorytetową dla administracji Trumpa kwestię zaopatrzenia w surowce krytyczne. Warto również wspomnieć o uzgodnionej sprzedaży samolotów Boeing do Tadżykistanu i Uzbekistanu. Ważnym elementem szczytu było przyłączenie się Kazachstanu do tzw. Porozumień Abrahamowych, zainicjowanych przez Trumpa podczas jego pierwszej kadencji i normalizujących relacje pomiędzy Izraelem a państwami muzułmańskimi.

Dla państw Azji Centralnej szczyt w Waszyngtonie i zacieśnienie relacji z USA to szansa na zrównoważenie ich relacji z Rosją i Chinami, a przynajmniej na poszerzenie pola manewru. Jest to perspektywa tym bardziej kusząca, że Waszyngton nie uzależnia obecnie współpracy od postępu poszczególnych stolic w procesach demokratyzacji. Na podobnie pragmatyczną współpracę nastawiona jest też Unia Europejska – w kwietniu w Samarkandzie w Uzbekistanie odbył się pierwszy w historii szczyt Azja Centralna – UE. Złożona wówczas oferta unijna (ogłoszono m.in. pakiet inwestycyjny o wartości 12 mld EUR), podobnie jak obecna oferta amerykańska, nie miała na celu wyparcia z regionu Rosji i Chin, była więc dla „stanów” do przyjęcia. Zresztą sygnałem związków z dawną kolonialną metropolią był fakt, że dwóch spośród pięciu prezydentów wygłosiło na szczycie w Waszyngtonie swoje przemówienia po rosyjsku; dwóch dalszych – w językach ojczystych, a tylko lider Kazachstanu – po angielsku.

Dla USA ważne jest wzmacnianie leżących blisko chińskiej orbity państw i zmniejszenie swojego uzależnienia od importu z Chin metali ziem rzadkich. Prezydent Trump zapowiedział dalsze zbliżenie z regionem – w 2026 r. Azję Centralną odwiedzić ma sekretarz stanu Marco Rubio. Czas pokaże, czy Stany i „stany” połączy kiedyś strategiczny sojusz.

 

Wojciech Górecki, główny specjalista Zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej OSW. Autor książek reporterskich o Kaukazie i Azji Centralnej

 

Malejące wpływy Rosji w Azjii Centralnej [FELIETON]

14.08.2025 15:49
Region Azji Centralnej składa się z pięciu niepodległych państw, byłych republik ZSRR: Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu. W literaturze spotyka się tez określenie „Azja Środkowa”, jest ono jednak mniej precyzyjne. W czasach radzieckich oznaczało cztery z wymienionych republik (wszystkie poza Kazachstanem).

Armenia – Azerbejdżan: szansa na trwały pokój? [KOMENTARZ]

01.09.2025 10:30
Spór pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem nazywany był „matką” poradzieckich konfliktów. Wybuchł pod koniec lat 80. Istniał jeszcze Związek Radziecki, ale Moskwa nie była już w stanie zapanować nad rozbudzonymi na fali gorbaczowowskiej pierestrojki narodowymi emocjami.

Gruzja po wyborach lokalnych – betonowanie systemu czy spełnione marzenie? [KOMENTARZ]

18.10.2025 09:20
Wybory samorządowe, które odbyły się w Gruzji 4 października, przyniosły miażdżące zwycięstwo rządzącemu od 13 lat Gruzińskiemu Marzeniu (GM). Formacja, założona przez miliardera Bidzinę Iwaniszwilego i cały czas przez niego kierowana (bardziej zza kulis niż oficjalnie), uzyskała w skali kraju niemal 82%  głosów. W stołecznym Tbilisi sporo mniej, bo 70%, ale i tak jest to wynik więcej niż imponujący. Nawet, jeśli były nieprawidłowości – a opozycja twierdzi, że tak – trudno zaprzeczyć, że GM jest w Gruzji hegemonem.

Azerbejdżan – moja lista nieobecności [FELIETON]

01.11.2025 08:00
W swoim czasie przez pięć lat mieszkałem w Azerbejdżanie. Pod koniec października, gdy częściej niż zwykle wspomina się tych, którzy odeszli, przypominam sobie także zmarłych znajomych, kolegów i przyjaciół stamtąd. Nie zawsze byli to ludzie z pierwszych stron gazet, ale warto poświęcić im słowo.