Porozumienie zawarte 27 lipca w Szkocji przez prezydenta Donalda Trumpa i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, kończy okres niepewności handlowej, ale budzi poważne obawy wśród europejskich liderów i przedsiębiorców.
Zgodnie z treścią umowy, cła obejmą m.in. samochody i części samochodowe, a także - potencjalnie - produkty farmaceutyczne i półprzewodniki. Wyjątkiem pozostają towary strategiczne, takie jak sprzęt do produkcji mikrochipów czy niektóre surowce i chemikalia, które mają nadal podlegać niższym stawkom celnym sprzed objęcia prezydentury przez Trumpa.
Pomimo obniżenia początkowo proponowanego przez USA poziomu ceł z 30 procent do 15 procent, wielu europejskich przywódców uznaje porozumienie za niekorzystne. Premier Donald Tusk przekazał, że skutki porozumienia mogą kosztować polskich eksporterów ponad 2 miliardy dolarów. „To trudna umowa, ale lepsza niż wyniszczająca wojna celna” - napisał we wtorek na platformie X.
Kanclerz Niemiec Friedrich Merz określił porozumienie jako „poważnie szkodliwe” dla obu stron Atlantyku. Premier Francji François Bayrou nazwał dzień zawarcia umowy „czarnym dniem” dla Unii Europejskiej.
W zamian za ograniczenie ceł, Unia zobowiązała się do zakupu amerykańskich surowców energetycznych o wartości 750 miliardów dolarów w ciągu trzech lat oraz inwestycji o wartości 600 miliardów dolarów w różnych sektorach gospodarki USA do 2029 roku. UE zapowiedziała również zniesienie ceł na część amerykańskich towarów przemysłowych i rolnych - w tym orzechy, przetworzone ryby oraz wybrane produkty chemiczne.
Eksperci zwracają uwagę, że ostateczny wpływ nowej struktury ceł na gospodarkę europejską będzie zależeć od interpretacji umowy oraz sposobu jej wdrożenia - wiele zobowiązań ma charakter polityczny, a nie prawnie wiążący. Komisja Europejska zapowiada publikację wspólnego oświadczenia, które ma doprecyzować zakres ulg celnych oraz listę produktów objętych cłami. Termin publikacji wciąż nie został ustalony.
Choć niektóre sektory - jak przemysł samochodowy - mogą krótkoterminowo skorzystać na stabilizacji relacji z USA, ekonomiści ostrzegają przed ryzykiem wzrostu inflacji i spadku konkurencyjności europejskiego eksportu. Goldman Sachs szacuje, że negatywny wpływ na unijny PKB może wynieść nawet 0,4%.
Negocjacje handlowe mają być kontynuowane - strony zobowiązały się do dalszego ograniczania barier pozataryfowych oraz współpracy w zakresie regulacji rynku metali i ochrony przed globalną nadprodukcją.
IAR/ks