Zacznijmy od... preludium

Ostatnia aktualizacja: 07.08.2014 21:00
Temu Chopinowskiemu gatunkowi Marcin Majchrowski poświęcił swój szósty dusznicki felieton.
Marcin Majchrowski
Marcin MajchrowskiFoto: Marek Grotowski

Zastanawiam się czasami czy dyskusja nad profilem repertuaru poszczególnych koncertów jest tak długa, jak samo trwanie Festiwalu Chopinowskiego w Dusznikach. Może dawno, dawno temu nie toczyła się z taką intensywnością, jak w ostatnich latach. Ile muzyki Chopina? Całe, monograficzne recitale, czy jedynie pół? A może symbolicznie - jeden tylko utwór? Nie wiem, czy istnieje jedna, dobra recepta. Wiele zależy od innych czynników - trywializując nieco i upraszczając: kto, dlaczego i w jakiej sprawie? Jeśli całość złożona jest logicznie i smakowicie pod względem artystycznym - nie ma rozdzierać szat. Wolę wartościową propozycję artystyczną w ogóle, niż "odfajkowanego” z przymusu albo dla spokoju ducha Chopina. Najbardziej szkodzi muzyce przecież niedobre wykonanie.

Podczas inauguracji tegorocznego Festiwalu prof. Piotr Paleczny zaznaczył, że powinno było rozpocząć się od Preludium "Deszczowego”"Fryderyka - upały w przede dniu były przecież nie do zniesienia. Dziś - chyba wszyscy zagorzali wielbiciele muzyki Chopina oraz fani twórczości kompozytorów polskich nie powinni czuć zawodu. Chopin będzie, będzie również Paderewski, i to w niemałym wyborze. A na początek - Preludium Des-dur - do którego w momentach najskwarniejszych tak głęboko wzdychano.

Cóż akurat w tym jednym jest nadzwyczajnego? Niewątpliwie wybija się rozmiarami, także charakterem, bo oprócz Preludium Fis-dur, tylko ono zaklasyfikowane zostało przez prof. Tomaszewskiego do typu "nokturnu”. Rzeczywiście, wiele tu zbieżności: faktura, cudowne niuanse harmoniczne, melodyka - prosta, ale z delikatnymi ornamentami, na początku i końcu dyskretna dynamika - czułe piano. Lecz kontrastujący środek skrywa żywioł nieokiełznany. Kiedy powtarzane uporczywie dźwięki wzrosną, gdy temperatura się wzmoże, a faktura zagęści - wszystko w jednej chwili, jedynej kulminacji po prostu eksploduje. Ten epizod skłonił komentatorów i wydawców do odnajdywania tu portretu deszczu. U Chopina to więcej niż lekka mżawka. Zabrzmi wyłuskane spośród gatunkowego rodzeństwa, ale nie pozbawione kontekstu - posłuży bowiem za wymowny wstęp do jednego z jego najbardziej wizjonerskich dzieł - Sonaty b-moll op. 35. Niczego wbrew kompozytorskim zamysłom w takim zabiegu nie ma. Chopin sam czasami używał poszczególnych miniatur zgodnie z pierwotnym znaczeniem tytułu - preludium to przecież nic innego jak wprowadzenie, wstęp!

Marcin Majchrowski (tytuł od redakcji)

Czytaj także

Mateusz Borowiak na Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach-Zdroju

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2014 09:00
W poniedziałkowy wieczór na antenie Dwójki zabrzmi, prosto z Dusznik, recital fortepianowy cenionego polskiego pianisty, laureata III nagrody Konkursu Królowej Elżbiety w Brukseli 2013.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Daniił Trifonov: zdarzało mi się ćwiczyć w sklepie z fortepianami...

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 08:00
Znakomity rosyjski pianista, który w niedzielę wystąpił w Dusznikach, przyznał w rozmowie z Anną Skulską , że ogromna ilość propozycji koncertowych stawia przed młodym artystą sporo nowych wyzwań. Jednym z nich jest poszukiwanie miejsca, w którym można by popracować nad nowym repertuarem...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Co różni Barbera od Chopina

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 11:00
Kolejny dusznicki felieton Marcin Majchrowski poświęca historii oraz współczesnym losom gatunku fortepianowego nokturnu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Fortepian zdobyty na Niemcach, czyli historia dusznickiego festiwalu

Ostatnia aktualizacja: 07.08.2014 17:00
– Gwiazda pierwszego festiwalu Zofia Rabcewiczowa początkowo nie chciała występować, ponieważ nie miała na czym ćwiczyć. Przywieźliśmy więc jej jeden z fortepianów, które stały w poniemieckich mieszkaniach na Ziemiach Odzyskanych – wspominał Wojciech Dzieduszycki, jeden z inicjatorów festiwalu w Dusznikach-Zdroju.
rozwiń zwiń