Włosi, Kościół i niespełniony papież

Ostatnia aktualizacja: 09.11.2011 15:52
Reżyser o lewicowych sympatiach kręci film o kardynale, który nie chce – mimo wyboru – być papieżem. Zapowiadałaby się ostra satyra na instytucję, oczekiwalibyśmy skandalicznego obrazu. Wyszła jednak zupełnie inna, oryginalna i bardzo ludzka historia.
Audio

 – Pierwsza recenzja ukazała się w Radiu Watykańskim i była pozytywna. Wszyscy się zdumieli, że ten reżyser, znany ze swoich poglądów, nagle z takim szacunkiem, a nawet sympatią, empatią, odniósł się do obcej sobie instytucji – mówił Jerzy Stuhr, odtwórca jednej z głównych ról "Habemus Papam – mamy papieża".

Co tak naprawdę Nanni Moretti chciał powiedzieć w swym najnowszym filmie? Jak można by odczytywać tę – niejednoznaczną, wbrew opinii niektórych – opowieść o człowieku, który zamiast przyjąć najwyższą godność w Kościele, udaje się (ucieka) na rzymskie wakacje? O przesłaniu filmu rozmawiali w "Sezonie na Dwójkę" Bożena Janicka, krytyk filmowy, Antonio Barra, tłumacz, oraz prowadzący audycję Michał Montowski.

Papież jako najtrudniejsza rola świata

Z jednej strony wiara w to, że poza widzialnym Kościołem znajduje się jego niewidzialna, zakotwiczona w wieczności (jak pisał niegdyś Lewis), część. Wiara w ciągłą, żywą obecność Ducha Świętego, który kieruje i czuwa. Z drugiej strony jednak ludzie Kościoła, którzy – mimo tej pewności (a może bardziej: ufności) – wahają się, przeżywają rozterki, a nawet: panicznie się boją.  
 
Dlaczego filmowy kardynał, na wieść, że wybrano go na kolejnego następcę św. Piotra (ku niebywałej uldze pozostałych kardynałów…), nie chce przyjąć tej funkcji, wzbrania się przed wyjściem na balkon, by pozdrowić zgromadzony na placu tłum? Sprowadzony mistrz psychoanalizy, profesor grany przez reżysera filmu, dowiaduje się, że nie o kryzys wiary tu chodzi. Zatem najprostsze wytłumaczenie należy odrzucić.

Jak się okaże później, kandydat na papieża boi się, że nie podoła. W dodatku widz odkrywa jedno z największych niespełnień kardynała: chciał zostać aktorem. Niezmiernie znaczącym faktem, co podkreślali w swojej rozmowie Michał Montowski i Bożena Janicka, było przywołanie w  filmie pięknej rosyjskiej opowieści o, między innymi, artystach, o niespełnieniu – "Mewy" Antoniego Czechowa. Oglądając ten spektakl, niedoszły papież uświadamia sobie, jak wiele z aktorstwa jest w funkcji, którą miałby sprawować. Czy to jednak dostateczny powód, by zwątpić w, nie tylko religijny, sens urzędu?  

Jak żyć (i przetrwać) z Watykanem u boku

– "Habemus Papam - mamy papieża" to komediodramat z akcentem na drugi człon tej nazwy – mówił w rozmowie z Michałem Montowskim Antonio Barra, tłumacz, znawca włoskiej kultury. Jak się okazuje, w tej opowieści o starym, niespełnionym człowieku jest trochę groteski i ironii, ale niekoniecznie tam, gdzie byśmy ją widzieli. Zapadająca w pamięć scena z grającymi w siatkówkę kardynałami (nie mogą opuścić Watykanu, konklawe nie do końca przyniosło rezultat, skoro wybranek uciekł) ilustruje przede wszystkim, dla Włochów oczywiste i naturalne, zaangażowanie Kościoła w uprawienie sportu, a może ściślej: w krzewienie tej idei (we Włoszech nikogo nie dziwi, gdy kapłan biega wraz z młodzieżą za piką, gdy bierze udział w trenowaniu przyszłych sportowców).

Jak mówił Antonio Barra, Włosi, którzy żyją u boku Stolicy Piotrowej, mają specyficzne – zabarwione również ironią i krytycyzmem – podejście do Kościoła. W historii włoskiej kinematografii sporo jest filmów o tematyce kościelnej, spory ich odsetek to obrazy krytyczne. Rozmówca Michała Montowskiego opowiadał także o współczesnych Włoszech: o politycznych zawirowaniach, o "myślącej klasie średniej", o antykościelnym Rzymie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

(jp)

Czytaj także

Stuhr: "Habemus Papam" nie ma negatywnych postaci

Ostatnia aktualizacja: 28.10.2011 08:00
Na ekrany kin w Polsce wchodzi budzący wiele kontrowersji film "Habemus Papam - mamy papieża". To fikcyjna historia papieża, który po wyborze wpada w panikę i ucieka, bo uważa, że nie zasłużył na tak wielką rolę.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Habemus Papam" czyli niełatwe jest życie papieża

Ostatnia aktualizacja: 28.10.2011 21:00
Majestat Watykanu spoczywa na barkach jednego człowieka - papieskiego rzecznika prasowego, granego przez Jerzego Stuhra. Czy uda się podnieść na duchu papieża?
rozwiń zwiń