Posłuchaj audycji na podcasty.polskieradio.pl >>>
"Joan Didion zaczęła chodzić do psychiatry, ponieważ, jak pisała do przyjaciółki, jej rodzina miała kilka trudnych lat. To był listopad 1999 roku. Wszystkie sesje opisywała w dzienniku, który prowadziła dla swojego męża, Johna Gregory’ego Dunne’a" - czytamy w opisie książki.
Joan Didion i notatki z terapii
Przez wiele miesięcy Didion zapisywała – z właściwą sobie precyzją – przebieg rozmów z terapeutą. Początkowo powracały w nich kwestie najbardziej palące: alkohol, adopcja, depresja, wszechobecny lęk, a także bolesne pęknięcia w relacji z ukochaną Quintaną. Z czasem jednak mapa tych zwierzeń zaczęła się rozszerzać: pojawiły się rozważania o pracy, której nie zawsze potrafiła nadać ciągłość, oraz powroty do dzieciństwa – pełnego niedopowiedzeń między nią a rodzicami i wczesnej skłonności do "przewidywania nieszczęść". Wreszcie dochodzi temat dziedzictwa: pytanie o to, co po niej pozostanie i jaką to ma wartość. Cały proces analityczny rozciągnął się na ponad dekadę.
- Joan Didion bardzo potrzebowała pisania po to, żeby uporządkować sobie świat. To była taka konieczność: pisanie po to, żeby żyć, żeby opowiadać sobie historie i budować swój świat. Tutaj ewidentnie miała bardzo trudny okres w życiu i trudne emocje. Przetwarzała je na tekst po ro, żeby jakoś sobie z nimi poradzić. Być może stąd mamy jej całą piękną twórczość - podkreśliła Jowita Maksymowicz-Hamann.
Czytaj też:
Prywatny świat Joan Didion wychodzi z szuflady
"Notatki dla Johna" to tekst, który oficjalnie nie powstawał do publikacji, jednak można odnaleźć przesłanki, które sugerują coś innego. Przede wszystkim pamiętniki znalazły się w dość oczywistym miejscu.
- One zostały odnalezione w takim pojemniku, w którym Didion miała dużo teczek z dokumentami do różnych tematów. To osobiste notatki z sesji terapeutycznych, więc wydawałoby się, że coś absolutnie nie do publikacji, bo narusza prywatność. Ale one były pięknie poukładane. Poza tym ona była dziennikarką, słynną pisarką i wiedziała jak to działa. Wiedziała, że wszystkie dokumenty zostaną przejrzane i trafią do ludzi, którzy będą to analizować. Moim zdaniem gdyby nie chciała, żeby to czytali, po prostu by to zniszczyła - zaznaczyła tłumaczka.
"Notatki dla Johna" - wyzwanie dla tłumacza
W dorobku pisarskim Joan Didion znalazły się już książki, w których opisuje swoje życie prywatne i rodzinne, jak choćby Błękitna noc czy Rok magicznego myślenia. Mimo że dziennikarka nie trzymała swojego życia prywatnego za zamkniętymi drzwiami, "Notatki dla Johna" to najbardziej osobiste wyznania. - To coś zupełnie innego niż te teksty, które znaliśmy wcześniej. Przede wszystkim język tych zapisków jest specyficzny – to jest trochę strumień świadomości. A dla tłumaczki to wyjątkowe wyzwanie - zdradziła rozmówczyni Moniki Zając.
Didion jest bardzo trudną autorką do tłumaczenia – dodała Jowita Maksymowicz-Hamann. - To nie jest prosta praca, ponieważ ta autorka ma bardzo specyficzny, skomplikowany do przetłumaczenia styl. Pisze bardzo szczegółowo, wyciąga dużo wniosków, stosuje długie, skomplikowane zdania i trzeba bardzo uważać, bo każdy szczegół może mieć znaczenie. To pisarka, która bawiła się słowem.
***
Tytuł audycji: Wybieram Dwójkę
Prowadzenie: Monika Zając
Gość: Jowita Maksymowicz-Hamann (tłumaczka dzieł Joan Didion)
Data emisji: 24.11.2025
Godz. emisji: 16.30