Marcello Mastroianni. Budowlaniec, którego pokochał Fellini

Ostatnia aktualizacja: 27.09.2024 21:36
Marcello Mastroianni – najwybitniejszy włoski aktor, ikona kina – nie tylko włoskiego, ale i światowego, ulubieniec Federica Felliniego. Większość kojarzy go ze słynną rolą Marcello Rubiniego w "La dolce vita". Jednak na tym nie kończy się jego bogata twórczość aktorska. 28 września przypada 100. rocznica jego urodzin.
Sophia Loren i Marcello Mastroianni na planie filmu Yesterday, Today and Tomorrow
Sophia Loren i Marcello Mastroianni na planie filmu "Yesterday, Today and Tomorrow"Foto: PAP/Photoshot

Chyba większość miłośników kina kojarzy film Federico Felliniego "La dolce vita" i ikoniczny moment przy Fontannie di Trevi. Ten obraz zdobył serca widzów na całym świecie. Nie trzeba jednak wcale oglądać Felliniego, żeby kojarzyć tę scenę.

- Tę scenę się po prostu zna, niekoniecznie z filmu, ale z pocztówki z Anitą Ekberg - mówiła w Dwójce Anna Osmólska-Mętrak, tłumaczka i adiunkt w Katedrze Italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego. - To przeszło do całego dziedzictwa kultury popularnej. Ale to nie znaczy, że od tego się zaczyna twórczość aktorska Mastroianniego - dodaje.


Posłuchaj
21:10 Wybieram Dwójkę 2024_09_27-17-09-54.mp3 Anna Osmólska-Mętrak o legendzie kina włoskiego - Marcello Mastroiannim (Wybieram Dwójkę)

Początki aktorskiej kariery

Marcello urodził 28 września 1924 roku w rodzinie, w której na próżno szukać tradycji aktorskich. Ojciec prowadził zakład stolarski. Marcello Mastroianni ukończył zaś technikum budowlane. Jednak od dzieciństwa marzył o karierze aktorskiej.

- Ten bakcyl aktorstwa złapał jako kilkunastoletni chłopak. Przed II wojną światową asystował w kilku filmach. To aktorstwo go bardzo pociągało, chodził więc na kursy aktorstwa. To przerwała wojna i dopiero po II wojnie światowej zadebiutował pełnoprawnymi rolami w kinie i teatrze - tłumaczyła rozmówczyni.

Czytaj też:

Zerwać z wizerunkiem amanta

Drzwi do kariery otworzyła mu rola Marcello Rubiniego, dziennikarza pracującego w Rzymie. Jednak rola bon vivanta przylgnęła do niego na długo. Ten wizerunek romantycznego amanta starał się jednak przełamać, grając role zupełnie odmienne.

- W "La dolce vita" postać ma również na imię Marcello, więc to skojarzenie jest podwójne, jakby grał samego siebie. Dlatego często przyjmował role, które były zaprzeczeniem tego wizerunku. W filmie "Piękny Antonio" grał impotenta, w "Rozwód po włosku" – amanta, który zostaje oszukany i zmanipulowany przez kobiety. Tak naprawdę starał się zerwać z tym wizerunkiem.

Mastroianni. Aktor-kameleon

Ta umiejętność wcielania się w różne role sprawiła, że na Marcello Mastroianniego mówiono "kameleon". Miał niebywałą umiejętność błyskawicznego wchodzenia w rolę. Podobno zresztą mawiał, że aktorstwo polega głównie na czekaniu.

- Są słynne opowieści o jego zachowaniu na planie. Miał swoją rolę do zagrania, a w przerwach szedł napić się kawy z pracownikami technicznymi. Natychmiast wtedy wychodził z roli. Robił to jak pstryknięcie palcami. Miał nieprawdopodobną łatwość, ale to kwestia osobowości - wspominała Anna Osmólska-Mętrak.

Wirtuoz gry aktorskiej

Mastroianni twierdził też, że do wejścia w rolę nie są potrzebne skomplikowane przygotowania czy fizyczne metamorfozy. Gdy np. pod koniec życia zagrał w obrazie "…twierdzi Pereira", miał zagrać starego mężczyznę z nadwagą, powiedział, że nie ma zamiaru przytyć. 

- Potem w tym filmie miał przeobrazić się w kogoś zdecydowanie lżejszego, odmłodnieć. I on to zrobił znakomitymi środkami aktorskimi. Mówił, że gdyby musiał zagrać Paganiniego, nie nauczyłby się grać na skrzypcach jak wirtuoz. Musiałby to zagrać tak, żeby to było wiarygodne. Na tym polega aktorstwo - podkreśliła tłumaczka.


Marcello Mastroianni i Jeanne Moreau w "La notte" w reż. Michelangelo Antonioniego Marcello Mastroianni i Jeanne Moreau w "La notte" w reż. Michelangelo Antonioniego

Ulubieniec Felliniego

Marcello Mastroianniego pierwszy dostrzegł Luchino Visconti. Grał też u Christiana de Chalonge’a, Johna Boormana, Roberta Altmana. Jednak to role u Felliniego zostały najbardziej zapamiętane. Sam Felini uwielbiał pracować z Mastroiannim.

- Fellini powiedział, że on go wybrał dlatego, że miał pospolita, przeciętną twarz. Do tego odpowiadał mu sposób, w jaki Mastroianni podchodził do aktorstwa. Nie potrzebował aktora, który byłby zbyt dociekliwy i zadawałby dużo pytań, typu kogo gram, dlaczego gram. Takie psychologiczne aktorstwo w ogóle Felliniego nie interesowało. I nie interesowało też Mastroianniego. On wykonywał zadania. Wystarczyło, że reżyser powiedział "masz zrobić to i to" i on to wykonywał. A potem z tej roli wychodził.

***

Rozmawiała: Elżbieta Szymkowska

Gość: Anna Osmólska-Mętrak (tłumaczka, adiunkt w Katedrze Italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego)

Data emisji: 27.09.2024

Godzina emisji: 17.10

Materiał wyemitowano w audycji "Wybieram Dwójkę".

am

Czytaj także

Co słychać w polskim kinie? Wokół Festiwalu w Gdyni

Ostatnia aktualizacja: 23.09.2024 15:15
- Co roku zadaje sobie pytanie, czy filmy, które miały już premierę wcześniej nie są w pewnym sensie na straconej pozycji, bo wszyscy je już widzieli. Dyskusja jest za nami i teraz czekamy na nowości, jakieś niespodzianki. Wydaje mi się, że w tej chwili pośród filmów konkursowych tworzą się grupy, które mają zbliżoną metodę twórczą - mówiła w Dwójce Adriana Prodeus w dniu startu 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Rzeczy niezbędne". Katarzyna Warnke: filmy robi się po to, żeby wywołać w widzach emocje

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2024 09:48
- Nie lubię, kiedy film wprost atakuje przemocą i brzydotą. Jestem zwolenniczką antycznego myślenia, że przemocy nie należy pokazywać, tylko ją sugerować. Wtedy dużo więcej się dzieje w widzu. Nasz film jest właśnie subtelnym naciąganiem tematów - mówiła Katarzyna Warnke, aktorka i współtwórczyni scenariusza do filmu "Rzeczy niezbędne".
rozwiń zwiń