Czy to już ostatnia taka żywa muzyka? Wrażenia po festiwalu Żywej Muzyki w Kolbuszowej

Ostatnia aktualizacja: 09.06.2025 13:00
Miejski Dom Kultury w Kolbuszowej już po raz dwunasty zapraszał na Festiwal Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki. Tegoroczna edycja odbędzie się pod hasłem „Czy to już ostatnia taka żywa muzyka?”.
Audio
XII Festiwal Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki - Czy to już ostatnia taka żywa muzyka?
XII Festiwal Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki - "Czy to już ostatnia taka żywa muzyka?"Foto: Magdalena Malaczyńska MDK Kolbuszowa

Festiwal Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki

Wydarzenie ma na celu kontynuowanie grania ludowej muzyki w dawny tradycyjny sposób. Pomysł festiwalu narodził się w 2012 i współtworzyli go żyjący jeszcze wówczas tradycyjni muzykanci „skrzypoki" Władysław Pogoda, Jan Marek, Jan Cebula, Jan Marzec i Bronisław Płoch, który jako ostatni odszedł w kwietniu ubiegłego roku. Wszyscy kontynuowali tradycję muzyczną swoich mistrzów i przekazywali ją następnym pokoleniom. Wydarzenie cieszy się od lat dużym zainteresowaniem muzykantów (czyli grających muzykę ludową w sposób autentyczny) z różnych pokoleń młodszej i starszej młodzieży, osób dojrzałych i nestorów pasjonatów ludowej muzyki. Festiwal uznawany jest przez autorytety naukowe za jeden z najciekawszych obecnie, dotyczący muzyki ludowej w Polsce. Wykłady seminaryjne cieszą się dużym zainteresowaniem muzyków animatorów kultury, uczniów i studentów etnomuzykologii. Wykładowcami są autorytety naukowe i praktycy znający kulturę od podszewki.

W audycji Źródła Maria Baliszewska rozmawia z prof. Tomaszem Nowakiem.

Nazwa „Żywa Muzyka na dwanaście strun i trzy smyki” odnosi się do tradycyjnego, lasowiackiego składu instrumentalnego. Jak wyjaśnia Tomasz Nowak, typowy skład dla tych terenów to basy, skrzypce pierwsze, czyli tzw. prym, i skrzypce drugie, czyli sekund, nie było instrumentów dętych. Ta minimalistyczna formuła – dwanaście strun i trzy smyki – nawiązuje do historycznych zespołów wiejskich, w których dominowały instrumenty smyczkowe i kontrabas, bez rozbudowanej sekcji dętej. Sama nazwa konkursu jest hołdem dla lokalnej estetyki muzycznej Lasowiaków, gdzie prostota składu wynikała także z praktyki muzycznej przekazywanej w obrębie społeczności.

Drugą kluczową cechą, którą prof. Nowak podkreśla jako atut kolbuszowskiego przeglądu, jest naturalny, rodzinny przekaz repertuaru i wysoki poziom wykonawczy. „Bardzo wiele muzyk, czyli mówiąc po mazowiecku, kapel, jest młodych, skupiają młodych muzykantów, którzy wychowali się u boku starszych”. W przeciwieństwie do folkloryzacji czysto scenicznej, tutaj muzyka żyje – przenoszona z pokolenia na pokolenie w domach, a muzykujące rodziny stają się wehikułem tradycji”. Po II wojnie światowej, aż do późnych lat 60., lasowiackie melodie stanowiły istotny element wesel i zabaw; z czasem ich rola zanikała na rzecz innych atrakcji, jednak w regionie Podkarpacia widoczny jest powrót do korzeni: „do lat 60. ta muzyka na weselach odgrywała jakąś istotną rolę” - wskazuje Nowak. Zmiany po roku 1960 związane były z urbanizacją i dostępem do masowej kultury, ale konkurs w Kolbuszowej pokazuje, że dawny repertuar nadal ma odbiorców i wykonawców.

Wreszcie rola samego konkursu – czym się wyróżnia? Prof. Nowak podkreśla, że kolbuszowska impreza nie tylko wystawia muzyków na scenie, lecz także „schodzi z tej sceny” i wraca na parkiet, inspirując ludzi do żywego przeżywania muzyki. Dzięki staraniom organizatorów, takich jak Wiesław Sitko, dyrektor miejscowego Ośrodka Kultury, konkurs staje się platformą dla „drugiego” i „trzeciego bytu” muzyki tradycyjnej – zarówno do prezentacji, jak i do praktycznego muzykowania w społecznościach domowych i tanecznych!. Unikatowość wydarzenia polega na łączeniu autentycznego folkloru z formułą przeglądu, która przyciąga młode pokolenia, wzmacnia tożsamość regionalną i zachęca do dalszego eksplorowania dziedzictwa. 


RCKL Strelnik 1200.jpg

Spotkanie z małżeństwem Strelników i ich muzyką

Joanna i Stanisław Strelnikowie to para „mieszczuchów”, która odkryła fascynację muzyką tradycyjną wsi. Jak opowiadają, ich droga była „bardzo okrężna, ale też typowa” – najpierw fascynowali się brzmieniami arabskimi, irlandzkimi czy afrykańskimi, poznawanymi podczas podróży i warsztatów tańca. Polskiej muzyki tradycyjnej nie znali wcale; pierwszym kontaktem ze wsią były oberki, które zaczęli tańczyć, a potem – z potrzeby grania – sami wzięli do ręki skrzypce. Jak wspomina Stanisław:

- Nie mogłem trafić na ludzi grających, którzy by grali dokładnie tak, jak bym chciał, żeby było, więc jedynym wyjściem było nauczyć się samemu.

Tak powstali Zwykli ludzie", kapela małżeńska, łącząca serce miasta z duszą wsi. W tej historii kryją się też rodzinne tajemnice. Joanna, choć urodziła się pod Opocznem, nigdy nie słyszała polskiej muzyki – jej dziadek, emerytowany muzyk, grał jedynie tanga i fokstroty, a o oberku nie było mowy:

- W życiu nie słyszałam, żeby zagrał! Teraz wiem, że umiał, i mam wyrzuty sumienia, że nigdy go nie poprosiłam – wspomina artystka.

Podobnie o tańczeniu oberków przez mamę Joanna dowiedziała się dopiero po czterdziestu latach, gdy wujek opowiedział jej o zespołowej tradycji ludowego tańca w zakładzie ceramicznym. Odkrywanie tych sekretów – poprzez płyty Polskiego Radia z serii „Muzyka Źródeł” i spotkania z warsztatami – sprawiło, że Joanna zaczęła uczyć się wszystkiego ze słuchu i „wkręciła się” w polską tradycję muzyczną.

Ich podejście do muzyki tradycyjnej łączy szacunek dla oryginału z otwartością na eksperyment. Jak podkreśla Stanisław:

- Zawsze bronimy tego, że muzyka tradycyjna powinna brzmieć jak muzyka tradycyjna, o tyle to trzeba wyjaśnić, że ja nie mam nic przeciwko jakby eksperymentom z muzyką i wykorzystywaniu muzyki tradycyjnej jako tworzywa. Tylko mam problem z jakością tego, co wychodzi.

Strelnikowie nie dążą do spektakularnych konkursowych zwycięstw, lecz do autentycznego spotkania z tradycją – grają głównie do tańca w warszawskim środowisku, a jeśli mają do czynienia z improwizacją - budowaliby ją na solidnej wiedzy o rytmie, ogrywce i idiomie oberka. Dzięki temu ich muzyka żyje – tak, jak powinna: między precyzją mistrzów a naturalną, rodzinną pasją.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Maria Baliszewska

Data emisji: 9.06.2025

Godzina emisji: 12.00

Czytaj także

Ekstremistki. Czas kobiet w muzyce tradycyjnej

Ostatnia aktualizacja: 05.12.2023 16:00
Dzisiejsza audycja będzie poświęcona jednemu z ulubionych tematów Andrzeja Bieńkowskiego, czyli młodym muzykom, odtwarzającym muzykę wiejską tego czy innego regionu możliwie najwierniej.
rozwiń zwiń