- Używamy tych powiedzeń i nie wiemy skąd one się wzięły, ani co mogły znaczyć wcześniej. To dlatego, że frazeologizm to jest taki zbiór słów, w którym te poszczególne słowa znaczą co innego - mówi Weronika Zych, autorka książki "Co ma piernik do wiatraka i inne językowe rozkminy", w której poszukuje pochodzenia najbardziej rozmaitych polskich frazeologizmów.
Posłuchaj audycji "Popołudniówa" z Weroniką Zych
Skąd wzięły się polskie powiedzenia?
Dlaczego coś może ujść płazem? Jak przekonuje gościni Czwórki, to wcale nie ma nic wspólnego z żabami i innymi płazami. - Tutaj chodzi o płaz, czyli płaską część miecza. Kiedy popularna była w szkole nauka szermierki, to nauczyciel mógł uderzyć swojego ucznia właśnie płaską częścią miecza, czyli płazem, żeby dać mu znać, że zrobił coś źle - tłumaczy. - Jest też druga teoria, która mówi z kolei o tym, że kat mógł płazować; jeśli ofiara miała ujść z życiem, to nie została jej ścięta głowa, tylko była uderzona płazem - dodaje.
Podobnie sprawa ma się z rakami i ich miejscem zimowania. Niegdyś bardzo popularne, szczególnie nad polskimi jeziorami, dziś obecność tych zwierząt to raczej wspomnienie. - To powiedzenie wzięło się stąd, że raki na zimę gdzieś się chowają. Niegdyś nawet się mówiło, że jeżeli ktoś wiedział, gdzie zimują raki, to był bardzo sprytny, miał dużą wiedzę o ludziach - wyjaśnia Zych. - Kiedyś do wody zimą się raczej nie wchodziło, nie było jeszcze takie popularne morsowanie. Jeśli mówi się do kogoś "ja ci pokażę, gdzie raki zimują" to znaczy, że wysyłamy go w jakieś nieprzyjemne miejsce - podkreśla.
Z kolei ktoś uciekający tam, gdzie pieprz rośnie, zapewne dotarłby aż do Indii. - Pieprz kiedyś rósł tylko w Indiach i stamtąd się ten pieprz sprowadzało. Dlatego też nazywany był czarnym złotem. Kiedy uciekało się gdzie pieprz rośnie, to uciekało się bardzo daleko. Żeby dostać się do Indii w czasach średniowiecza to trzeba by było poświęcić długie tygodnie, miesiące, a może nawet lata - opowiada rozmówczyni Kamila Jasieńskiego.
Zobacz także:
Etymologia
Jak twierdzi Weronika Zych, pomysł na jej książkę powstał organicznie. - Wszystko wzięło się od tego, że zaczęłam nagrywać o tym filmy na TikToka i Instagrama, gdzie opowiadam o etymologii różnych przysłów i powiedzeń - zaznacza. - Zebrałam to wszystko w jedną całość, oczywiście jest w książce sporo informacji, takich związków frazeologicznych, o których jeszcze nie mówiłam - mówi autorka "Co ma piernik do wiatraka i inne językowe rozkminy".
- Praca etymologa to nie jest prosta rzecz. To jest trochę grzebanie w historii, słowach. Bardzo często trudno jest znaleźć etymologię jakiegoś powiedzenia dlatego, że różne słowa zmieniały swoje znaczenie na przestrzeni lat - twierdzi Zych.
***
Tytuł audycji: Popołudniówa
Prowadzący: Kamil Jasieński
Gościni: Weronika Zych (autorka książki "Co ma piernik do wiatraka i inne językowe rozkminy")
Data emisji: 22.09.2025
Godzina emisji: 15.16
kajz