Nauka

Zygmunt Freud

Ostatnia aktualizacja: 03.03.2008 07:58
J.R. Casafont już we wstępie daje się poznać jako entuzjasta psychoanalizy. O bohaterze swojej książki wyraża się z podziwem, co nie znaczy bynajmniej, że unika czy pomija trudne wątki.

Od jakiegoś czasu wydawnictwo Muza wydaje cykl książek pt.: „Człowiek i twórca”. Jego celem jest przybliżać biografię znanych postaci oraz ich twórczość. W przypadku książki Josepa Ramona Casafonta poświęconej Zygmuntowi Freudowi zamierzenie zostało w pełni spełnione, aczkolwiek niedosyt wiedzy pozostaje.

J.R. Casafont już we wstępie daje się poznać jako entuzjasta psychoanalizy. O bohaterze swojej książki wyraża się z podziwem, co nie znaczy bynajmniej, że unika czy pomija trudne wątki. Wyczuć można w tej biografii dużo sympatii wobec Freuda, którego poglądy - jak pisze Casafont – „odcisnęły swoje piętno”, a wiele jego pojęć weszło na stałe do codziennego języka (np. nieświadomość, libido, wyparcie itd.). To wszystko prawda. Znaczenie psychoanalizy we współczesnej kulturze jest niepodważalne, co nie znaczy, że eo ipso akceptowane powszechnie. Tym bardziej przesadne wydaje mi się twierdzenie Casafonta, że teoria Freuda nie została zrozumiana przez szersze kręgi odbiorców, którzy – według niego – bezkrytycznie cytują słowa ojca psychoanalizy. Moim zdaniem wiedza na temat tego nurtu psychologii, jak i jej twórcy była (i wciąż jest) obecna w dyskursie, na pewno systematycznie rozpowszechniana i poddawana wielokrotnej krytyce.

Przyjrzyjmy się samej książce. Casafont podzielił ją na dwie główne części. Pierwszą, stanowi biografia wiedeńskiego lekarza. Napisana w sposób chronologiczny, uwzględnia najważniejsze wydarzenia z życia twórcy psychoanalizy. Dowiadujemy się m.in. o jego wczesnym dzieciństwie, które – jakże by inaczej – okazało się wspaniałym skarbcem pomysłów dla późniejszych psychoanalitycznych koncepcji. Casafont wyraźnie wydaje się idealizować chłopca, jakim był Freud. Pisze m.in., że już w dzieciństwie Freud przejawiał niespotykane jak na swój wiek zdolności i dojrzałość. I tak, dużo czytał i chętnie się uczył, wręcz chłonął wiedzę. Był przenikliwy i wyjątkowo inteligentny. Ponadto: uparty, pracowity i zazdrosny, szczególnie o względy matki. Kochał książki, nienawidził zaś muzyki. Casafont próbuje nawet dociekać źródła tej słynnej freudowskiej awersji.

Biograf Zygmunta Freuda próbuje uwieść czytelnika licznymi dykteryjkami i anegdotami na temat słynnego psychiatry, podaje np., że pełne imię Freuda brzmiało Sigismund, a nie Sigmund (sam zainteresowany skrócił imię podczas studiów), nazwisko pochodzi od niemieckiego słowa freude, czyli radość. Często jednak przywołuje nie do końca potwierdzone fakty, czyli raczej „legendy”, jak choćby o tym, że podczas studiów Freud tylko raz przełożył termin egzaminu. Później, żeby postać twórcy psychoanalizy nie wydała się ciut „nadludzka” czy nieprzystępna, Casafont przedstawia słynnego psychiatrę jako typowego przedstawiciela swoich czasów: pod wieloma względami tradycjonalista, mieszczanin o poglądach antyfeministycznych, ateista, ceniący przede wszystkim sztukę i literaturę klasyczną, zupełnie nie przekonany do kina i nowinek technicznych. Przy tym człowiek „z krwi i kości”, który miewał liczne problemy, a zanim osiągnął sławę i renomę, długie lata musiał zabiegać o pacjentów i pieniądze.

Czytając tę część książki często miałam wrażenie, że autor próbuje na różne sposoby „przypodobać” się czytelnikom. Jakby cały czas powtarzał sobie: tylko nie nudź. Casafont nie zatrzymuje się dłużej nad konkretnymi wydarzeniami z życia Freuda, podaje to, co niezbędne. Dba przy tym o formę przekazywanych informacji. Uprawia swego rodzaju akrobatykę – podawane fakty biograficzne przeplata błyskotliwymi ciekawostkami. Przypomina to trochę zarzucanie przynęty. Można jednak wybaczyć autorowi te niewybredne sztuczki, posługuje się nimi bowiem w sposób subtelny.

Drugą część książki można potraktować jako przewodnik po najważniejszych pojęciach psychoanalizy. Skrótowo i ogólnie, by – ponownie - nie zniechęcić czytelnika, Casafont podaje i wyjaśnia podstawowe koncepcje psychologii głębi. Sięga po wybrane prace Freuda i dokonuje ich streszczenia. A wszystko – podobnie jak w przypadku pierwszej części książki – zostało uporządkowane chronologicznie. Czy coś pomija? Tak, ale powtarzam: celem tej książki jest wyłącznie wprowadzenie do świata myśli Freuda. A to zadanie zostało dobrze wypełnione.
Jest też specjalny dodatek – kolejny ukłon w stronę czytelnika – z którego można dowiedzieć się m.in. o przyszłości psychoanalizy, jej wpływie na sztukę, jak również o związkach Freuda z parapsychologią.

Z książki Casafonta najwięcej skorzystają tzw. laicy. Ci, którzy są po lekturze choćby biografii Zygmunta Freuda pióra Petera Gaya – mogą poczuć się rozczarowani. Hiszpański pisarz nie odkrywa przysłowiowej Ameryki. Daje za to podstawowe i w miarę rzeczowe kompendium wiedzy o Freudzie i jego twórczości. Jest to baza, która z pewnością umożliwia przejście do kolejnego stadium wtajemniczenia. Po lekturze tej książki na pewno łatwiej przyjdzie zmierzyć się z tekstami samego Freuda. Do lektury których serdecznie zachęcam. 

 

Aneta Ostaszewska

 

J. R. Casafont, Zygmunt Freud, Muza 2007

Czytaj także

Georg Simmel: Filozofia kultury

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2009 05:48
Dobrym pretekstem na spotkanie z myślą Simmla jest wybór jego esejów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Efekt Lucyfera

Ostatnia aktualizacja: 07.11.2008 10:40
Eksperyment Zimbardo zaskoczył wszystkich. Przeczył bowiem powszechnemu przekonaniu, że dobre jednostki nigdy nie ulegają presji złego otoczenia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Płynne czasy

Ostatnia aktualizacja: 20.06.2008 07:52
Bauman nie tylko dużo pisze, ale co ważniejsze: pisze o sprawach dotykających każdego współczesnego człowieka. Do tego pisze ciekawie.
rozwiń zwiń