Nauka

Armia klonów

Ostatnia aktualizacja: 06.10.2009 07:30
W przyrodzie żyją naturalne klony, dlaczego więc człowiek naśladując te procesy nie może klonować ludzi?
Audio
  • Czy z faktu, że mamy ludzki genom wynika, że jesteśmy lepsi
  • Klonowanie narzuca klonowanej jednostce zestaw genów
  • Dokonujemy selekcji i to kim jesteśmy nie jest pochodną tylko genów
  • Klonowanie narusza godność w ujęciu chrześcijańskim
  • Prawo mówi nie, zanim w ogóle cokolwiek sklonowano
  • Strach przed klonowaniem jest wynikiem kultury masowej
  • Czy można skrzywdzić klon powołując go do życia
  • Klonowanie nie narusza integralności jednostki

Co złego jest w klonowaniu? Wokół nas żyją naturalne klony - wszystkie organizmy rozmnażające się bezpłciowo, czyli na przykład bakterie rozmnażające się przez podział, czy nawet truskawki wypuszczając rozłogi, ale także ludzie. Na ziemi żyje około 10 milionów bliźniąt jednojajowych (czasem bardzo znanych), a więc 8 procent bliźniąt na Ziemi to de facto klony. Skoro więc przyroda sama wytworzyła mechanizm pozwalający na powstawanie klonów, to dlaczego człowiek naśladując te procesy nie może klonować ludzi?

Na te pytania podczas 13. Festiwalu Nauki próbowała odpowiedzieć Joanna Różyńska z Zakładu Filozofii Medycyny i Bioetyki AWF. Jak większość wykładów festiwalowych, był to wykład popularno-naukowy, a raczej dyskusja nad niezwykle kontrowersyjnym problemem klonowania. Autorka stawiała pytania i pokazywała pola dyskusji niż dawała gotowe odpowiedzi. Sala reagowała żywo, dlatego spotkanie miało charakter wybitnie dyskusyjny a nie wykładowy.

Po ziemi chodzą już klony. Od czasu gdy klonowano owce Dolny w 1996 stworzono genetyczne kopie wielu zwierząt. Najnowszym klonem jest wielbłąd. Ale nie wiadomo, czy komukolwiek udało się już klonować człowieka. Wprawdzie amerykańska firma Clonaid doniosła, że 26 grudnia 2002 urodziła się dziewczynka o imieniu Ewa (nomen omen), która miałaby być pierwszym ludzkim klonem, to jednak nigdy nie przedstawiono jakichkolwiek przekonujących dowodów, że dziecko się rzeczywiście urodziło.

Dowody na możliwość skanowania dorosłego człowieka przedstawili za to inni naukowcy. W styczniu 2004 prof. Panos Zavos podał, że zdołał stworzyć ludzki embrion klon, który został umieszczony w macicy dorosłej kobiety. Jednak zarodek nie zagnieździł się w ściance macicy i kobieta nie zaszłą w ciążę z klonowanym zarodkiem.

Klonowanie to każdy proces, którego skutkiem jest powstanie genetycznej kopii organizmu, który żyje bądź żył w przeszłości.

To doniesienie zostało potwierdzone i dość dokładnie opisane. Klonowane zarodki udawało się otrzymać i innym ośrodkom badawczy, jednak zawsze były one niszczone zanim przekształciły się w coś więcej niż zbiór komórek. Tak naprawdę jednak nie wiadomo czy gdzieś w Azji, Ameryce Południowej czy Afryce nie prowadzi się badań nad klonowaniem dorosłych ludzi, i czy na pewno po ziemi nie chodzi już ludzki klon.

Procedura tworzenia genetycznych ludzkich kopii jest tyleż fascynująca, co przerażająca. Wyrazem owej fascynacji i jednocześnie przerażenia jest fakt, że klonowanie ludzi zostało objęte międzynarodowym prawem zanim w ogóle został ktokolwiek sklonowany. Co równie zastanawiające to fakt, iż w zasadzie wszelkie regulacje czy to prawne czy quasi prawne są zgodne: w celach reprodukcyjnych klonować ludzi nie można.

 

Począwszy od prawa tworzonego na poziomie ONZ, jak Powszechna Deklaracja o Genomie Ludzkim i Prawach Człowieka, a skończywszy na polskim Kodeksie Etyki Lekarskiej (notabene to jedyna regulacja w Polsce zakazująca klonowania reprodukcyjnego ) - wszystkie te akty mówią, że klonowanie narusza ludzką godność, integralność, wolność, że może mieć negatywne konsekwencje społeczne, psychologiczne i medyczne.

Prawo to odzwierciedla powszechne przekonanie na temat klonowania. Rzeczywiście, większość z nas co najmniej wzdraga się na samą myśl, że świat mogą zaludnić identyczne kopie dorosłych ludzi. Ale też większość sądzi zapewne, że klonowanie to wielka maszyna do której z jednej strony wkłada się owcę, pociąga za „wajchę” i z drugiej, jak na kreskówce, wyskakują takie same owieczki. Niestety, rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej skomplikowana.

Po pierwsze : klony wcale nie są identyczne. Owszem mają takie samo DNA komórkowe, ale już nie mitochondrialne. Nie są więc dokładnymi kopiami. Dokładnie tak, jak naturalne klony czyli bliźniacy jednojajowi. I po drugie: co to znaczy, że klonowanie narusza ludzką godność i integralność? Jakie negatywne konsekwencje społeczne, psychologiczne i medyczne może mieć pojawienie się klonów?

Przyjrzyjmy się zatem pierwszemu zastrzeżeniu czyli godności – klonowanie narusza ludzką godność. Takie zapisy znajdują się dokumentach Kościoła Katolickiego. To dość oczywiste. Teologia mówi, że „klonowanie jest skrajną formą sztucznego zapłodnienia i ma na celu wytworzenie nowych istot ludzkich nie mających żadnego związku z aktem wzajemnego obdarowania dwojga małżonków i jeszcze bardziej radykalnie bez żadnego związku z płciowością”. Dla katolików jest to wystarczający argument - klonowanie jest złe, ponieważ ingeruje w sferę, w której istnieje szczególna relacja między Bogiem a człowiekiem, a to ona jest źródłem oryginalność każdej osoby.

Kłopot z takim rozumiem ludzkiej godności pojawia się, gdy przyjmiemy założenie (a tak jest w wielu państwach na świecie), że obowiązuje nas świeckie prawo, rozdzielone od teologii. Czy zatem w świeckim pojęciu godności jest coś co można uznać za naruszone przez klonowanie?

Ludzka godność może wynikać z tego, że człowiek ma unikatowy genotyp – i tak jest to zapisane w Powszechnej Deklaracji o Genomie Ludzkim i Prawach Człowieka. W jaki sposób zatem klonowanie narusza tak rozumianą godność? Czy powielenie tegoż genotypu narusza go w jakikolwiek sposób? Czy gdyby na ziemi pojawili się kosmici, rozumni tak samo jak my, ale nie posiadający genomu, nie tylko ludzkiego, ale w ogóle go nie posiadający, czy nie mieliby godności?

Każda istota ludzka ma przyrodzoną i niezbywalną godność od momentu poczęcia do naturalnej śmierci, wynikającą ze szczególnej relacji, jaka łączy ją z Bogiem.

Jeżeli naruszenie genomu jest naruszeniem godności, to klonowanie nie ma z tym nic wspólnego. Wszak nie narusza genomu, a jedynie powiela obdarzony godnością genom i tworzy kolejny taki sam, a więc tak samo obdarzony godnością. Według Niemieckiej Komisji Etycznej godność człowieka wynika z dwóch faktów: naturalnego rozwoju, którego przeciwieństwem jest techniczna produkcja. Z tego zaś ma wynikać, że istota ludzka nie może być wynikiem projektu czy zaplanowanego eksperymentu rodziców, gdyż to jest sprzeczne z istotą ludzkiej wolności. Postawmy zatem pytanie w jaki sposób klonowanie narusza te zasady? Czy klony nie będą wolne? Czy będą innymi istotami z innymi prawami, tylko dlatego, że są „kopią” genetyczną? Czy jakiekolwiek przymioty ludzkiej istoty wynikają z metody jej stworzenia czy z faktu, że jest istotą ludzką? Przeciwnicy klonowania podnoszą argument, że stworzony tą metodą człowiek ma z góry narzucone cechy.

I że jest to coś w rodzaju niewolnictwa genetycznego. Rodzice, mówi Leon Kass, przeciwnik klonowania, muszą bezwarunkowo akceptować potomstwo, a nie tworzyć dzieci na zamówienie. Klonowane potomstwo byłoby bowiem swoistym produktem. Ten argument także można podważyć. Bo czy klon miałby nie być akceptowany tylko dlatego, że jest klonem? Przecież dostaje zestaw genów, który określa z góry cechy, ale ten zestaw różni się tylko tym od „naturalnego”, że możemy mniej więcej przewidzieć jak ten organizm będzie się rozwijał. Czy podczas badań genetycznych, określających możliwość zachorowania na różnego rodzaju choroby, nie robimy tego samego? Ponadto czy naturalna prokreacja nie jest w znacznym stopniu funkcją dobierania cech dla potomstwa? Dzieci nie mamy z przypadkowymi osobami, tylko z tymi, które nam najbardziej „prokreacyjnie” odpowiadają. Wybieramy, mniej lub bardziej świadomie, partnera – a więc także w jakimś stopniu decydujemy o cechach dziecka.

 

Jeżeli uznamy, że ludzka godność wynika z faktu, że przynależą nam pewne prawa, to także z tego punktu widzenia istota, która jest klonem, nie będzie mogła być tych praw pozbawiona, a więc nie będzie w żaden sposób naruszona jej godność.

Trudno też zgodzić się z argumentem, że klonowanie narusza integralność osoby ludzkiej. Jeżeli czyjąkolwiek narusza, to wyłącznie osoby, która jest klonowana. Ale ona robi to dobrowolnie. Nie można więc tu mówić o naruszeniu integralności. Podobnie trudna uznać argument, że klonowanie narusza unikatowość osoby. Wszak jednojajowe bliźnięta także nie są w sensie genetycznym unikatowe. A to, jaką osobą będzie klon, nie zależy wyłącznie od genów, ale bardzo wielu czynników środowiskowych. Klon nie będzie też kopią osoby. Klonowany Einstein nie będzie drugim Einsteinem, bo na rozwój człowieka w równym stopniu co geny wpływ mają wychowanie, edukacja, środowisko.

Bardzo silnym argumentem przeciwko powoływaniu do życia osób-klonów jest przekonanie, że osoba taka będzie cierpiała, że tworząc ją wyrządzamy jej krzywdę. Klonowanie – mówią przeciwnicy – może prowadzić do upośledzeń, chorób, krótszego życia (owca Dolly miała w momencie narodzin biologicznie 6 lat, bo tyle miała owca, z której ją klonowano). Osoba klonowana może mieć poczucia bycia gorszym, może czuć się obca, inna, może być narażona na dyskryminacje, ostracyzm. To prawda. Ale na wszystkie powyżej wymienione krzywdy narażone są także osoby niepełnosprawne fizycznie i umysłowo. Czy ktokolwiek odważyłby się postawić tezę, że takie osoby są narażone na takie krzywdy i cierpienia, że nie powinny istnieć? Nie.

Można to pytanie postawić w znacznie szerszym sensie. Czy istnieje jakakolwiek przyczyna, dla której bardziej wartościowe będzie nieistnienie człowieka niż jego istnienie? Dlaczego zatem tego prawa do istnienia nie odmawiamy osobom urodzonym w wyniku pozaustrojowego zapłodnienia, ciężko upośledzonym, których akt poczęcia był wynikiem przestępstwa, a odmawiamy tego prawa osobom, których DNA jest powieleniem DNA żyjącej osoby?

Klon, mimo tego, że jest klonem, będzie miał takie same cechy, jak każda inna osoba. Będzie miał swoją godność, integralność, wolność., Będzie miał przed sobą nieznaną przyszłość i unikatowość – a to dlatego, że jego rozwój tylko w niewielkim stopniu będzie zależy od genów. W ogromnej większość nasze zachowanie, choroby, skłonności poglądy zależą od środowiska w jakim wzrastamy. Nie jesteśmy ukształtowani w momencie poczęcia, gdy plemnik łączy się komórką jajową. Rozwijamy się i zmieniamy każdego dnia od momentu poczęcia, najpierw w fazie płodowej, a potem do końca naszych dni.

Andrzej Szozda

Czytaj także

Moralizatorzy

Ostatnia aktualizacja: 02.10.2008 14:48
W związku z kryzysem filozofii dziwi dobre samopoczucie jej przedstawicieli, którzy lubią pouczać, jak żyć.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Czy humanistyka jest jeszcze potrzebna?

Ostatnia aktualizacja: 22.09.2009 09:46
Kondycji humanistyki poświęcono debatę inauguracyjną Festiwalu Nauki.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Człowiek bezwolny

Ostatnia aktualizacja: 07.03.2010 12:12
Każdego dnia podejmujemy setki, tysiące decyzji. Tylko kto te decyzje podejmuje? My czy nasze geny, środowisko i przypadek?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kolejne badania samoodnawialnych komórek

Ostatnia aktualizacja: 04.12.2009 12:18
Bliżej do terapii komórkami macierzystymi.
rozwiń zwiń