Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Lina_Raül Refree

Ostatnia aktualizacja: 07.01.2020 09:00
To nie jest płyta na karnawał, choć właśnie 17 stycznia ma swoją premierę. Fado. Smutne, nostalgiczne, do bólu przejmujące, a jednak zupełnie inne. Czy to możliwe?
Okładka płyty
Okładka płytyFoto: materiały promocyjne

Czasami za akompaniament służy jeden dron, innym razem prosty dźwięk fortepianu. Refree wykorzystał - do swoich minimalistycznych podkładów - cały arsenał instrumentalny: Harmonium, Mini Moog, Rhodes, Roland Jupiter 8, Clavinet Hohnera…

Pierwsze wrażenie jest takie - słuchamy nagrania demo. Piękny, słodko-gorzki głos śpiewaczki oplata "tania" elektronika. A jasne, myślimy, materiał próbny, rozwojowy na coś "poważniejszego". Zaraz później elektroniczna magma zamienia się w klawiszowy akompaniament brzmiący jednak jak z zupełnie innego świata ("Cuidei que tinha morrido"). Plamy dźwiękowe i akordowe arpeggia, instrumentalne melodie "chodzące" własnymi drogami. Przy trzecim utworze ("Sta Luzia") nawet nie ma mowy by odejść na chwilę od głośnika, bowiem rwany, nerwowy akompaniament nie daje spokoju. W połowie płyty już nawet nie zastanawiamy się co bardziej zadziwia - głos (jednak cały czas w konwencji) czy warstwa instrumentalna, w której wszystko może się wydarzyć. Gdy śpiewaczka intonuje "Ave Maria fadista" wiemy, że to płyta z gatunku tych, które nie dadzą nam spokoju.

Kiedy śpiewam, słucham samej siebie, a kiedy słucham siebie, kończy się to płaczem. Amalia Rodrigues

Lina_Raül Refree. To duet. Przyznaję znaczenie lepiej znam jego męską połowę. Raül Fernández Miró to kataloński muzyk, kompozytor (także ścieżek do filmów), multiinstrumentalita, producent. Solowe płyty wydaje głównie jako Refree. Ostatnio dał się poznać jako producent albumów Lee Ranaldo (byłego członka Sonic Youth) oraz znakomitego debiutu "Los Ángeles" Rosalie. Jego płyta solowa z 2018 roku "La Otra Mitad" otrzymała bardzo pochlebne opinie. Słowem, w Barcelonie człowiek – instytucja.

Ona to Lina Cardoso Rodrigues – znana na scenie jako Carolina. Urodziła się w Niemczech, wychowywała w Porto, gdzie uczyła się muzyki i śpiewu operowego. Ale to fado okazało się jej przeznaczeniem. Wcieliła się na scenie w role słynnej aktorki Beatriz Costy (gwiazdy przedwojennego kina portugalskiego), ale przede wszystkim stała się orędowniczką królowej fado Amálii Rodrigues. Lina, jako Carolina, nagrała dwie solowe płyty. Fado po bożemu ("Carolina" 2014, "enCantado" 2017).

Najwyraźniej potrzebowali siebie. Śpiewaczka porzuciła sceniczną Carolinę, powróciła do Liny. Wybrała klasyki wykonywane przez jej ukochaną Amálię i zaśpiewała tak, jak robi to od lat. Dla Refree było to wejście do nowego świata. Najpierw Lina zaprosiła go do klubu, w którym występowała, nazajutrz spotkali się w studiu by pracować. Ona śpiewała, on grał na gitarze, ale szybko zdał sobie sprawę, że lepiej będzie, jeśli sięgnie po klawisze. I tak się zaczęło.

Refree słuchając głosu Liny zbudował swój własny świat (wcześniej nie znał tych utworów). Rzucane akordy, repetycje, arpeggia, niekończące się pętle, szumy, trzaski, celowe zniekształcenia (także głosu), ciepłe analogowe brzmienia połączone z tanim, ckliwymi efektami. Czasami za akompaniament służy jeden dron, innym razem prosty dźwięk fortepianu. Refree wykorzystał - do swoich minimalistycznych podkładów - cały arsenał instrumentalny: Harmonium, Mini Moog, Rhodes, Roland Jupiter 8, Clavinet Hohnera…

W ostatnim utworze schodzimy na ziemię. W "Voz Amália de nós" – jedynej piosence na płycie, której nie wykonywała królowa fado – pojawia się gitara. Przewrotnie, bowiem oryginał z lat 80. autorstwa António Variaçõesa, wykorzystywał właśnie… syntezatory. Lina i Refree tym samym powracają do korzeni, jakby tłumacząc się z całego tego zamieszania.

"Wcześniej nie wiedziałem wiele na temat fado" z rozbrajająco szczerością wyznaje Refree. "Teraz czuję, że to część mojego życia. Teraz słucham Amálii i rozumiem ją bardziej". Lina dodaje: "Przez lata fado stworzyło wiele zasad. My złamaliśmy wiele z nich. Ale nie zapomnieliśmy o korzeniach tej muzyki".

Amalia Rodrigues powiadała: "Kiedy śpiewam, słucham samej siebie, a kiedy słucham siebie, kończy się to płaczem". Lina i Refree zmienili jedynie nieco reguły, ale cały czas grają w tę samą grę.

Lina_Raül Refree

[Glitterbeat Records/Uguru]

Ocena: 4

Jacek Hawryluk, Program 2 Polskiego Radia

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Egzotyczny Kair

Ostatnia aktualizacja: 25.06.2019 10:36
Płyta na nadchodzące upały. W latach 50. młodzi Amerykanie, dorastający w czasie II wojny światowej, zainteresowali się egzotycznymi brzmieniami. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pieśni z tysiąca i jednej nocy

Ostatnia aktualizacja: 30.07.2019 10:45
Stylizowane okładki jej płyt zdobiły główną witrynę najlepszego sklepu płytowego w Tel Awiwie – „The Third Ear”. Trudno było się oprzeć, zwłaszcza że dawno nie wznawiano na winylach oryginalnych albumów. A „Alf Leila Wa Leila” to jedna z najlepszych studyjnych pozycji w dorobku egipskiej artystki, nagrana i wydana dokładnie pół wieku temu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Surin Phaksiri – tajski król międzynarodowej piosenki

Ostatnia aktualizacja: 23.09.2019 15:42
Podobnie jak świat rocka i jazzu, także scena tajskiej muzyki luk thung ma swoich legendarnych producentów. Oto Surin Phaksiri – Phil Spector rodem z Tajlandii!
rozwiń zwiń
Czytaj także

Surfująca cumbia

Ostatnia aktualizacja: 15.10.2019 11:06
Same przyjemności. Wprawdzie Los Pirañas prochu nie wymyślają, ale w tym, co robią, wydają się niezastąpieni. I są doskonałym przykładem żywotności lokalnej sceny z Bogoty.
rozwiń zwiń