Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Czekamy

Ostatnia aktualizacja: 08.12.2022 09:00
Adwent, czyli oczekiwanie na narodzenie Chrystusa, łączył się w chrześcijaństwie nie tylko z zadumą, ale i pewnymi zadaniami do wykonania. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? 
Czy zabiegani ludzie, żyjący w wielkim mieście, mają czas na adwent?
Czy zabiegani ludzie, żyjący w wielkim mieście, mają czas na adwent?Foto: Shutterstock.com/EvGavrilov

Bo dziś ten szczególny okres zupełnie znikł pod grubą warstwą komercjalizacji świąt i merkantylizacji właściwie wszystkiego, co dzieje się w grudniu w sferze estetycznej. Z Adwentu pozostały nam kalendarze adwentowe z czekoladkami, a coraz częściej – z gadżetami kosmetycznymi czy nawet miniaturkami butelek alkoholu.

Oderwanie Świąt Bożego Narodzenia od ich sensu i sedna to oczywiście nie jest sprawa ostatnich kilkunastu lat, lecz wielu dekad, na fali których przejmowaliśmy bardziej nowoczesne, kolorowe, sztucznie radosne podejście do nich, a także, zamiast religijnego, tradycyjnego wymiaru zaczęliśmy poszukiwać „ducha Świąt”, który ma polegać na tym, że w sklepach stoją sztuczne choinki opryskane sztucznym śniegiem, a każda czekolada i herbata wychodzą w „limitowanej edycji”. Czy się na to nabieramy, czy z tego korzystamy? Oczywiście, z radością. Amerykańskie „Christmas songs” stały się obowiązkowe, obok lub nawet zamiast naszych kolęd (bo jak tu robić wielkie zakupy w rytm „Cichej nocy”?), a dążenie do wykreowanego przez media i popkulturę wizerunku „rodzinnych” świąt (pięknie ubrane dzieci nigdy się nie brudzą, choinka jest tylko w dwóch kolorach, a pani domu otwiera pudełko z biżuterią z modnego sklepu i całuje męża, jakby wczoraj się poznali) jest silnie konfrontowane z faktami, czyli z tym, na co kto może sobie pozwolić i do czego jest przyzwyczajony.


Zdjęcie ilustracyjne Adwentowe kalendarze to najpopularniejsza wśród dzieci zabawa związana z oczekiwaniem na Święta Bożego Narodzenia. 

Kalendarze adwentowe to żadna nowość, powstały na przełomie XIX i XX wieku, i to pierwotnie wcale nie w katolicyzmie. W Polsce upowszechniły się nie więcej niż dwadzieścia lat temu, najpierw w prostej wersji – kolorowe okienka z kartonu, a w każdym tania czekoladka o smaku margarynowym. Nawet to ostatnie, uroczyste okienko otwierane 24 grudnia, nie przynosiło zmiany smaku, lecz tylko trochę bardziej okazalszy wyrób czekoladopodobny. W ostatnich latach producenci kalendarzy zaczęli szaleć, a ich sprzedaż ruszyła z kopyta. Pojawiły się wersje po sto złotych i cuda nie dla maluczkich. Znane marki modowe i kosmetyczne „wydają” własne kalendarze z niespodzianką na każdy dzień. Te potrafią kosztować kilkaset złotych.

CZYTAJ TEŻ:

Adwent

Adwent olejem płynący

Nikt już za bardzo nie skupia się na samej idei, a przecież to „kalendarz”, czyli odmierza czas do pewnego wydarzenia, oraz „adwentowy”, czyli związany z pewnym okresem roku. Ale skoro w potocznym rozumieniu nie czekamy na narodzenie Chrystusa, tylko na Święta/Gwiazdkę, to liczą się te 24 okienka i nic więcej.

Kolejnym bastionem, który zdobyły siły konsumpcji i „świątecznego wystroju”, są wieńce adwentowe i świeczniki adwentowe. Tradycyjnie wieniec taki miał cztery wysokie świece, które zapalało się po jednej w kolejne cztery niedziele Adwentu. Obecnie bywają one traktowane jako element wystroju i dekoracji, można je spotkać nawet na zdjęciach ze stylizowanych świątecznych sesji w błyszczących magazynach. Rozłączone ze swoją tradycyjną rolą (znowu – odmierzania czasu i oczekiwania), stoją jak wazon czy bibelot. Zapalane w grudniu po zmroku w oknach elektryczne świeczniki adwentowe także robią raczej za lampki.

W ramach oczekiwania na Święta teoretycznie nie trzeba niczego kupować, wystarczy „przeżywać doświadczenia”, takie jak szeroko od kilku lat organizowane targi i jarmarki świąteczne. Niby wszystko jest w porządku, światełka świecą, gra muzyka, czasami nawet pada śnieg – ale na takim jarmarku nie ma co pokazywać się bez portfela. Grzane wino, grillowane oscypki i różne rzemieślnicze cuda są wyceniane dużo drożej niż na to zasługują. Kolejny raz okazuje się, że Święta bez pieniędzy to jakoś nie to.

Oczywiście zmierzamy tu do banalnej konstatacji, że „przecież nie o to w tym wszystkim chodzi”, ale fala komercjalizacji okresu przedświątecznego jest już nie do zawrócenia. Roraty, msze adwentowe czy wizyta kościelnego z opłatkiem to w tej optyce śmieszne, nieważne, archaiczne wydarzenia.

A jednak czekamy.

Magdalena Okraska

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Polskie odżycie

Ostatnia aktualizacja: 04.06.2020 10:20
Minęło 25 lat od początków ruchu domów tańca, czyli tzw. ruchu revival w Polsce. Może to wystarczający dystans czasowy, żeby zdobyć się na garść refleksji.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Miejsce do siedzenia. Rola ławki w kulturze ludowej i osiedlowej

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2021 09:00
Idę – siedzą. Wracam – siedzą. Wyglądam przez okno kuchni z mojego mieszkania na parterze – są. Jeśli jest ciepło, stare kobiety zajmują szerokie malowane deski ławki we dwie lub nawet cztery, u ich stoją stóp zakupy ze Społem w biało-zielonych siatkach. Jeśli jest zimno – stoją.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wódka, bloki i kiszone ogórki, czyli o egzotyzacji Słowiańszczyzny

Ostatnia aktualizacja: 18.02.2021 09:00
Od kilku lat w mediach społecznościowych pączkują strony mające przedstawiać codzienność, kulturę i zwyczaje mieszkańców państw Europy Środkowo-Wschodniej. Fanpage’e takie, jak Squatting Slavs in Tracksuits, Scenic Depictions of Slavic Life czy Babushka prześcigają się w publikowaniu memów i w zamyśle zabawnych zdjęć ze (z grubsza) słowiańskich miast i wsi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wesele

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2021 00:00
Pandemia pokrzyżowała plany niejednej parze młodej. Branża ślubna staje więc na głowie, by sprostać pandemicznej rzeczywistości, i wróży nowe trendy, które - jak się okazuje - wcale nie są takie nowe…
rozwiń zwiń