Jedna procedura zamiast 27 systemów
Nowa propozycja przewiduje zastąpienie rozproszonych, krajowych regulacji jednym unijnym rozporządzeniem. Oznacza to stworzenie jednolitego i uproszczonego trybu wydawania pozwoleń na przemieszczanie wojsk. Dziś takie zgody potrafią być obciążone wielodniowymi procedurami, a niektóre państwa oczekują nawet 45-dniowego wyprzedzenia w zgłaszaniu transportu.
Obecnie średni czas uzyskania zgody w Unii to 10 dni. Projekt zakłada skrócenie go do trzech. W trybie nadzwyczajnym – np. w przypadku działań NATO – transport nie wymagałby żadnej zgody.
W praktyce oznacza to zniesienie barier prawnych, celnych i administracyjnych. Nie obowiązywałyby również przepisy dotyczące kabotażu czy czasu odpoczynku kierowców – kwestie kluczowe w sytuacji, gdy każdy dzień może decydować o bezpieczeństwie.
Logistyka kluczowa dla obrony
Wysoki rangą przedstawiciel Komisji przypomniał, że infrastruktura i logistyka są tak samo ważne jak liczebność armii. Zwrócił uwagę, że w Europie nadal zdarzają się sytuacje, w których czołgi nie mogą przejechać przez dany kraj, bo lokalne przepisy zabraniają poruszania się pojazdom o określonej masie. Nowe regulacje mają wyeliminować takie absurdy.
UE zamierza skupić się przede wszystkim na „wąskich gardłach” transportowych. Na czterech głównych korytarzach logistycznych wskazano już 500 newralgicznych punktów, które wymagają modernizacji. Koszt ich dostosowania oszacowano na ok. 100 mld euro.
Kolejne budżety unijne mają uwzględniać znacznie większe środki na ten cel – planowana kwota to 17 mld euro, czyli dziesięciokrotnie więcej niż obecnie. Państwa członkowskie mają być także zachęcane, by część krajowych wydatków obronnych kierować na poprawę infrastruktury transportowej.
Wspólna „pula solidarności”
Ważnym elementem projektu ma być tzw. pula solidarności. To system, w którym państwa dobrowolnie zgłaszają dostępne zasoby transportowe – od wojskowych platform kolejowych po cywilne pojazdy do przewozu amunicji czy wagony medyczne. W sytuacji kryzysowej inne kraje mogłyby skorzystać z tego katalogu i uzyskać wsparcie.
Co istotne, do puli trafiać mają również środki zakontraktowane u prywatnych przewoźników. Komisja przewiduje także możliwość samodzielnego zamawiania części sprzętu, który pozostawałby do dyspozycji państw Unii.
„To nie alternatywa dla NATO”. Anna Radwan: potrzebujemy prostych i szybkich mechanizmów
Europeista Anna Radwan podkreśla, że projekt nie jest próbą budowania alternatywy dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. – To kolejny krok wzmacniający nasze bezpieczeństwo. Nie możemy pozwolić sobie na zbyt długie procedury, jeśli w grę wchodzi szybkie przemieszczenie żołnierzy, broni czy amunicji – mówi Anna Radwan.
Anna Radwan wyjaśnia, że głównym celem mechanizmu jest zapewnienie Unii Europejskiej własnej, sprawnej strefy mobilności wojskowej. – Chodzi o to, żeby państwa członkowskie mogły działać szybko i adekwatnie w sytuacji zagrożenia. Nie możemy czekać, aż biurokracja doprowadzi do opóźnień – dodaje europeista Anna Radwan.
Podkreśla również znaczenie współpracy z NATO: – To nie jest projekt zastępujący Sojusz. Wręcz przeciwnie: pracujemy ściśle z państwami NATO, aby nasze procedury były komplementarne. UE wnosi wartość dodaną poprzez harmonizację przepisów, finansowanie infrastruktury i wspieranie przemysłu obronnego – mówi europeistka Anna Radwan.
Europeista Anna Radwan zwraca uwagę, że w praktyce chodzi o szybki transport żołnierzy, sprzętu i amunicji. – Wyobraźmy sobie sytuację kryzysową: kolej, drogi, promy muszą działać sprawnie. To nie tylko żołnierze, to także medyczne transporty, zaopatrzenie i sprzęt – tłumaczy Anna Radwan.
Spóźniony, ale konieczny
Czy tego typu projekt powinien powstać wcześniej? Anna Radwan przyznaje, że być może inicjatywa mogłaby pojawić się już na początku istnienia Wspólnoty Europejskiej. – Dopiero pełnoskalowa wojna w sąsiedztwie sprawia, że mechanizmy bezpieczeństwa są wdrażane szybciej. Państwa członkowskie niechętnie oddają kompetencje, ale teraz widzimy, że wspólny system logistyki wojskowej jest niezbędny – mówi europeista Anna Radwan.
Anna Radwan dodaje, że szybkie i proste mechanizmy są kluczowe nie tylko w przypadku konfliktu zbrojnego, ale także dla ogólnej odporności systemu transportowego Unii. – To trochę jak w czasie majówki: staramy się, żeby sieci tranzytowe były udrożnione. Teraz chodzi o życie i bezpieczeństwo. Bez sprawnej logistyki nie ma skutecznej obrony – podkreśla Anna Radwan.
W kierunku większej odporności Europy
Projekt „wojskowego Schengen” ma jeszcze przed sobą ścieżkę legislacyjną, ale zarówno instytucje Unii, jak i państwa członkowskie deklarują pełne zaangażowanie. Wspólne zasady, szybkie przejazdy, ujednolicona infrastruktura i zasoby transportowe w jednym systemie – wszystko to ma zwiększyć zdolność Europy do reagowania w sytuacjach kryzysowych.
W czasach, gdy kontynent ponownie musi mierzyć się z realnym zagrożeniem militarnym, skuteczna logistyka staje się jednym z filarów obrony. Jak pokazują unijne propozycje – Europa wyciąga wnioski i zaczyna budować system, który pozwoli działać szybciej i sprawniej niż kiedykolwiek wcześniej.
PAP/pż