Zygmunt Januszewski - nauczyciel i przyjaciel

Ostatnia aktualizacja: 28.09.2013 12:00
- Kochał sztukę, kochał pracę ze studentami. Myślę, że bez tego nie potrafiłby żyć - mówił w Dwójce Paweł Nowak, prorektor ASP w Warszawie. W "Portretach" prof. Zygmunta Januszewskiego wspominali jego przyjaciele i studenci.
Audio
  • Wspomnienie o Zygmuncie Januszewskim - audycja z udziałem Błażeja Ostoji-Lniskiego, Agaty Dudek, Stanisława Gajewskiego, Pawła Nowaka, Lecha Majewskiego i Józefa Kulisza (Portrety/Dwójka)
Zygmunt Januszewski
Zygmunt Januszewski Foto: PAP/CAF Andrzej Rybczyński

- Był to człowiek wielkiego serca, bardzo otwarty na ludzi - opowiadał Błażej Ostoja-Lniski, dziekan Wydziału Grafiki ASP. - Zygmunt przychodził do Akademii jako pierwszy, a wychodził jako ostatni. To był człowiek orkiestra, człowiek rozpędzony do granic możliwości, zarówno w działaniu twórczym, jak i dydaktycznym - dodał. Potwierdził to prof. Paweł Nowak. - Zygmunt miał te cechy, które pozwoliły mu być dobrym, uznanym przez studentów i kolegów profesorem - powiedział. - To przede wszystkim pasja, misja, i bezgraniczne oddanie temu, co robił. Był taką osobą, która chce czegoś więcej, zawsze miał mnóstwo energii, nawet kiedy był już chory - wspominał.

Agata Dudek, asystentka prof. Zygmunta Januszewskiego, wspominała jego pedagogiczny talent. - Był niezwykłym profesorem, miał niesamowitą zdolność słuchania innych ludzi - mówiła. Nie był typem profesora, który uważa, że tylko on ma słuszność. Gdy przychodził do niego student z jakimś problemem artystycznym, potrafił rozmową naprowadzić go na samodzielne rozwiązanie - opowiadała. Student Stanisław Gajewski podobnie zapamiętał swojego profesora. - Profesor uczył nas, jak mamy postępować, nie tylko w świecie artystycznym, ale i w życiu - powiedział. - Był osobą bardzo życzliwą dla swych studentów, energię, którą nas obdarowywał, przekazywaliśmy dalej. Był znakomitym dydaktykiem; nie tylko nauczycielem, lecz również przyjacielem - dodał.

- Zygmunta Januszewskiego pamiętam jeszcze jako ruchliwego i żywotnego studenta, jednego z najwybitniejszych w swoim czasie - mówił Lech Majewski, grafik, profesor warszawskiej ASP. - Już wtedy zaznaczył się jego talent do magicznego, nieprawdopodobnego rysunku o wielu kontekstach. Jego dyplom był jednym z ciekawszych, jakie powstały w pracowni prof. Janusza Stannego - powiedział. O twórczości Zygmunta Januszewskiego opowiadał także ksiądz prof. Józef Kulisz, jezuita. - Oglądając jego szkice ludzkich twarzy - w zadumie, w bolesnym grymasie, wpatrzone w daleką przyszłość - czułem, że on jak Diogenes poszukuje twarzy, w której mógłby dostrzec prawdziwego człowieka, tej twarzy, która wypowiadała naszym językiem słowa: jestem prawdą, drogą i życiem - mówił.

Prof. Zygmunt Januszewski odszedł w nocy z 11 na 12 września. Był znakomitym grafikiem, rysownikiem, malarzem, autorem tysięcy ilustracji, humanistą i poetą, a przede wszystkim wybitnym pedagogiem, wieloletnim szefem Pracowni Ilustracji w Akademii Sztuk Pięknych Pięknych w Warszawie. Swoim studentom mówił:

"Chodzi o to, żeby świadomie bronić własnej odrębności. Nie ulegać. Raczej kopać niż kopiować. Radykalnie obstawać przy swoim. Mylić pogoń. I obficie korzystać z amunicji, jaką generuje poczucie humoru".

Jego prace podziwiać mogliśmy na łamach m.in. "Süddeutsche Zeitung”, "Die Zeit”, "Die Welt”,  "The Guardian”, "Gazety Wyborczej”, "Polityki”, "Wprost”, "Rzeczpospolitej”, "Couriere International” i "Le Monde”.

Audycję przygotowała Hanna Maria Giza.

Zobacz więcej na temat: SZTUKA
Czytaj także

Artysta zbyt kontrowersyjny

Ostatnia aktualizacja: 01.12.2009 11:20
"Zbigniew Libera. Prace 1982-2008" pod takim tytułem warszawska Zachęta przygotowała pierwszą w Polsce, drugą na świecie, retrospektywną wystawę prac czołowego artysty polskiej sztuki krytycznej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Od abstrakcji do Myszki Miki i komiksu

Ostatnia aktualizacja: 24.09.2013 16:56
W pracach Roya Lichensteina nie brakuje postaci znanych z popkultury. Jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli pop-artu. Niektórzy chętnie by go widzieli w gronie streetartystów.
rozwiń zwiń