Sebastian Ligarski: tak spektakularnego 1 maja w historii PRL-u nie było

Ostatnia aktualizacja: 29.04.2021 18:30
- Stoczniowcy nie wahali się. To było naturalne, że trzeba się zaangażować. Cel był moralnie tak ważny, że trzeba było to zrobić, a do stracenia mieli bardzo dużo - mówił w Dwójce dr hab. Sebastian Ligarski z IPN-u.
Pochód pierwszomajowy, Warszawa
Pochód pierwszomajowy, WarszawaFoto: NAC

Posłuchaj
28:21 Dwójka 2021_04_29 O wszystkim z kulturą.mp3 Rozmowa z dr. hab. Sebastianem Ligarskim o Czarnych Protestach Pierwszomajowych (O wszystkim z kulturą/Dwójka)

 

Obchody Święta Pracy pół wieku temu miały szczególny charakter. Oficjalnej pompie towarzyszyły bowiem protesty, podczas których robotnicy upamiętniali ofiary Grudnia 1970 roku i domagali się rozliczenia winnych. O ich przebiegu rozmawialiśmy z dr. hab. Sebastianem Ligarskim z IPN-u.


Grudzień 70 PAP.png
Grudzień '70. Serwis specjalny

- Obchody 1 maja przybrały szczególną postać, zwłaszcza w Szczecinie, bo był to marsz żałobny. Robotnicy ze szczecińskich zakładów pracy postanowili tego dnia upomnieć się o ofiary Grudnia 1970 ze Szczecina i zamanifestować, że winni tej tragedii nie zostali ukarani - mówił dr hab. Sebastian Ligarski. 


szczecin grudzień 70 1200.jpg
"Zginęło 13 osób". Ligarski o wydarzeniach Grudnia '70 w Szczecinie

W przygotowaniach do marszu szczecińskiego brało udział ok. 100 osób. W Gdańsku w rzeczywistości było to 5 osób. Władze wiedziały o tym wcześniej, otrzymały bowiem tajne meldunki od swoich współpracowników ze stoczni.

Konspiracyjne przygotowania

- Robotnicy starali się zachować daleko idącą konspirację. Służba Bezpieczeństwa wykorzystując pracowników z organizacji partyjnych starała się wszelkie próby organizacji marszu spacyfikować - opowiadał gość Dwójki.

30 kwietnia SB myślało, że emocje opadły i nic się nie wydarzy. Było jednak inaczej. 

Czytaj także:


1 maja w Szczecinie

- Była ładna pogoda, więc tysiące ludzi zgromadziło się na trasie pochodu. Stoczniowcy umieścili na flagach biało-czerwonych czarne wstążeczki i wielu z nich miało czarne opaski na rękach. Henryk Toczek szedł w czarnej rękawiczce - wspominał gość Dwójki. W pochodzie szli także bliscy zmarłych w strojach żałobnych. Ruszyli w stronę trybuny głównej.

- Kiedy pochód dotarł do celu ludzie zaczęli klaskać, manifestując swoją akceptację do tego, co się dzieje. Manifestanci zwrócili się w kierunku trybuny. Trwali w ciszy około minuty. Pochód nie został spacyfikowany przez Milicję. Doszedł do cmentarza, na którym były pochowane ofiary i tam w milczeniu uczcili swoich kolegów - opowiadał dr hab. Sebastian Ligarski.

1 maja w Gdańsku

- W Gdańsku pochód nie był tak masowy. Cztery osoby niosły transparenty z hasłami ukarania winnych Grudnia'70. Przeszli pod trybunę główną - mówił gość Dwójki. - Służba Bezpieczeństwa próbowała im te transparenty odebrać, ale robotnicy nie dopuścili do tego - dodał.

Ostatecznie manifestanci zostali aresztowani i przewiezieni do Komendy Głównej, gdzie zostali pobici, ale ich wypuszczono i nie ponieśli innych konsekwencji.

Konsekwencje dla manifestantów

Służba Bezpieczeństwa w Szczecinie była bardzo represyjna wobec uczestników marszu w Szczecinie. Wiele osób zidentyfikowano i aresztowano.

- Trzeba powiedzieć o tym, że służba bezpieczeństwa mocno inwigilowała zakłady pracy od tego czasu, Edmund Bałuka - przewodniczący komitetu strajkowego - został zmuszony do wyjazdu z Polski, a Adam Ulfik i Bogdan Gołaszewski zginęli w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach. Pozostali uczestnicy pochodu zostali zwolnieni z pracy lub mieli inne kłopoty - zaznaczył dr hab. Sebastian Ligarski.


***

Tytuł audycji: O wszystkim z kulturą

Prowadziła: Michał Szułdrzyński

Gość: dr hab. Sebastian Ligarski (IPN)

Data emisji: 29.04.2021

Godzina emisji: 17.30

nk


Czytaj także

Grudzień'70. Gomułka oddaje władzę ekipie Gierka

Ostatnia aktualizacja: 20.12.2023 05:55
20 grudnia 1970 roku na VII plenum KC PZPR przyjęto rezygnację Władysława Gomułki z funkcji I sekretarza i członka Biura Politycznego Komitetu Centralnego. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

"W grudniu 1970 roku Radio Wolna Europa sprawdziło się, bezwzględnie"

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2020 19:10
- Ten czas, od połowy lat 60., z zaznaczeniem wiosny i lata '68, potem przerwa i grudzień 1970, to okres kilkudziesięciomiesięczny, który pokazuje znaczenie tego medium - ocenił w audycji "Ślady pamięci" rolę Radia Wolna Europa prof. Rafał Habielski.
rozwiń zwiń