Zofia Gołubiew o życiu towarzyskim na zamku w Niedzicy

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2014 21:00
W cyklu "Zapiski ze współczesności" w tym tygodniu słuchamy wspomnień Zofii Gołubiew, historyka sztuki, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. Bohaterka opowiada o ulubionych grach dziecięcych, przyjaźniach i radości czerpanej z pracy zawodowej.
Audio
  • Zofia Gołubiew o dzieciństwie w powojennym Wrocławiu (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
  • Zofia Gołubiew o nauce w liceum w Wałbrzychu (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
  • Zofia Gołubiew o pracy na zamku w Niedzicy (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
  • Zofia Gołubiew wspomina swoje wakacje na Mazurach (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
Zofia Gołubiew
Zofia GołubiewFoto: PAP/Grzegorz Momot

O sobie mówi, że w młodości była "kim w rodzaju hipsterki". Nosiła dżinsy, jeździła na rowerze, gdy nikt jeszcze tego nie robił. "Chodziłam z żywymi kwiatami za uchem".

Dwa lata po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim związała się na całe życie z Muzeum Narodowym w Krakowie. Zaczynała tam pracę od założenia wydawnictwa, by po blisko 35 latach zostać pierwszą w historii Polski kobietą-dyrektorem tak dużej instytucji narodowej. Jak sama mówi, na głowie ma ponad 600 pracowników, kilkanaście budynków i około 800 tysięcy dzieł.

Zaraz po nominacji, w 2010 roku, zrobiło się o niej głośno w związku z listem, który wysłała do "Gazety Wyborczej". Zwróciła się w nim do redaktora naczelnego z prośbą o nie nazywanie jej dyrektorką, lecz dyrektorem, bo instytucja, którą prowadzi, jest większa niż przedszkole.

***

W pierwszej audycji z cyklu "Zapiski ze współczesności" Zofia Gołubiew wspominała dzieciństwo w powojennym Wrocławiu.

W drugiej opowiadała o tym, jak została przez swoich rodziców wysłana do Wałbrzycha, gdzie uczyła się w liceum ogólnokształcącym Sióstr Niepokalanek. Wspominała, że podczas jazdy po mieście tramwajem obserwowała pracujących w kopalniach mężczyzn.
- Okropnie im zazdrościłam, że mają taką piękną oprawę oczu, bo ja blondynka, zawsze miałam jasną, a oni mieli piękną, ciemną. Dopiero później sobie uświadomiłam, że to jest pył węglowy, który wbił im się w nasady rzęs i był nie do zmycia – wspominała Zofia Gołubiew.
To były późne lata 50. Pani Zofia mieszkała w pięknej okolicy, niedaleko jej domu były pola, a dalej lasy, pagórki...
- I tam chodziłyśmy na spacery, czy to piękną wiosną, czy to kolorową jesienią. Pamiętam też, że tam były stare nieużywane tory kolejowe, po których uwielbiałyśmy, oczywiście próbując utrzymać równowagę, chodzić po jednej szynie...

Trzeci fragment powięcony jest wspomnieniom Zofii Gołubiew z regularnie odbywanych kilkumiesięcznych wizyt na Zamku w Niedzicy, gdzie jej mąż pełnił funkcję kustosza.

- Zamek w Niedzicy w tej chwili zupełnie inaczej wygląda, kiedyś był przepięknie przez Staszka urządzony. Sala tortur w zamku górnym, duża atrakcja dla turystów, wspaniała wiejska chałupa w części etnograficznej - pracował z nami taki etnograf, który teraz jest profesorem, Czesław Robotycki, on właśnie pomagał mężowi urządzić tak zwaną izbę chłopską - mówiła Gołubiew.

Państwo Gołubiew zajmowali trzy pomieszczenia w "zamku średnim" - brakowało tam pewnych wygód, ale nikt na to nie narzekał. Bohaterka audycji wspomina zawierane w Niedzicy przyjaźnie z lokalnymi mieszkańcami, a także odwiedziny przyjaciół z Krakowa.

- Na zamku toczyło się życie towarzyskie, przyjeżdżali do nas przyjaciele z Krakowa i mieliśmy tak zwane balangi, czyli świetnieśmy się tam bawili!

W czwartej gawędzie Zofia Gołubiew wspomina swoje wakacje na Mazurach.

Audycję przygotował Witold Malesa.

10-14 marca (poniedziałek-piątek), godz. 11.45 - 12.00

culture.pl/mc/bch

Zobacz więcej na temat: HISTORIA muzeum SZTUKA
Czytaj także

Jerzy Trela: "Pan Tadeusz" ciągle za mną chodził

Ostatnia aktualizacja: 13.02.2014 18:55
– "Pan Tadeusz" był dla mnie elementarzem właściwie przez całe życie – mówił w Dwójce Jerzy Trela, który opowiadał również o pracy na planie filmu Andrzeja Wajdy i o tym, co wydarzyło się, gdy recytował fragment poematu przed wykładowcami szkoły teatralnej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Olgierd Wołkowski – opowieści z Kresów

Ostatnia aktualizacja: 20.02.2014 15:00
W "Zapiskach ze współczesności" powracamy do nagrań przygotowanych we współpracy z białostockim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Domem Iwaszkiewiczów rządziły zwierzęta

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2014 17:00
- W domu panowała "nadmiłość” do zwierząt. Był kot cioci, dwa psy, psy przybłędy. Przyjeżdżały też takie „taniutki”, trochę pomieszkiwały. Jak w starym dworze... - o atmosferze willi Iwaszkiewiczów w Stawisku opowiadała w Dwójce Maria Iwaszkiewicz, córka jednego z najwybitniejszych polskich prozaików.
rozwiń zwiń