Matecki opublikował na początku tygodnia na platformie X fragment filmu, w którym Natalia Madej, polska influencerka mieszkająca w Hiszpanii, mówiła o trudnościach na rynku pracy. Poseł PiS zasugerował, że jej wypowiedź dotyczy Polski i jest - zdaniem Mateckiego - dowodem na "niszczenie szans młodego pokolenia przez Tuska". Tymczasem nagranie powstało pod koniec listopada 2024 roku na TikToku i dotyczyło wyłącznie sytuacji na rynku pracy w Barcelonie, szczególnie trudnej dla obcokrajowców.
Madej nigdy nie komentowała polskiej polityki i stanowczo zaprzeczyła takim insynuacjom, apelując do swoich obserwatorów o zgłaszanie zmanipulowanego wideo.
W ciągu 24 godzin wpisy i komentarze dotyczące tej sprawy na platformach X, Facebook i TikTok osiągnęły zasięg 35 mln.
Badanie mediów społecznościowych przeprowadzone przez Europejski Kolektyw Analityczny Res Futura pokazuje, że w 74 proc. publikacji na ten temat pojawiła się krytyka działania Mateckiego, a 16 proc. wyrażało sarkazm lub ironię. Dominowały emocje takie jak złość (41 proc.), pogarda (25 proc.) i frustracja (17 proc.).
Młodzi gniewem zmobilizowani
Internauci najbardziej reagowali na bezprawne wykorzystanie nagrania (42 proc. komentarzy), manipulację kontekstem i wykorzystanie nagrania do celów politycznych (26 proc.) oraz oskarżenia wobec PiS o szerzenie propagandy i hejtu (18 proc.).
Komentarze zawierały silny komponent mobilizacyjny – około 60 proc. użytkowników deklarowało chęć udziału w nadchodzących wyborach, w tym wiele osób, które wcześniej tego nie planowały. Najaktywniejsza w mobilizacji była grupa wiekowa 20-35 lat.
Za głównego winnego kryzysu 67 proc. komentujących uważa Mateckiego, a 21 proc. – całe PiS. Tylko 3 proc. obwinia Natalię Madej, krytykując ją za publikację filmiku lub reakcję na jego wykorzystanie.
Analiza nie wykazała znaczącej aktywności botów ani kampanii dezinformacyjnych prowadzonych przez zautomatyzowane konta.
- W tym przypadku mamy aferę na własne życzenie. Bezprawne wykorzystanie wizerunku pani Madej wywołało szeroką reakcję w mediach społecznościowych, głównie mobilizującą do głosowania i to nawet osoby, do których do tej pory nie docierał proces wyborczy - podsumował Michał Fedorowicz, analityk mediów społecznościowych i przewodniczący Res Futury.
IAR/PAP/dad