Gazeta wskazuje, że deklaracja prezydenta USA Donalda Trumpa, że jego zamiarem jest wkład w bezpieczeństwo Ukrainy, jest głównym, choć wciąż niepewnym wnioskiem z poniedziałkowych rozmów przywódców w Białym Domu. Teraz kraje europejskie „starają się wyjaśnić, w jaki sposób zaangażowanie zarysowane przez Amerykanów będzie przekładać się na konkretne działania”. Jak zauważa dziennik, chodzi o „rolę Stanów Zjednoczonych i ewentualną klauzulę o pomocy wzajemnej”.
Zgodnie z propozycją premierki Włoch Giorgii Meloni „Ukrainie mogłaby zostać zaoferowana ochrona analogiczna do artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego”, bez wejścia Ukrainy do NATO. „Sama w sobie taka obietnica ochrony nie byłaby trudna do wdrożenia” - ocenia „Le Monde”. Olivier Corten, dyrektor Ośrodka Prawa Międzynarodowego na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli, powiedział dziennikowi, że „wystarczyłoby, aby kraje sojusznicze Ukrainy przyjęły wspólną deklarację lub - w trybie bardziej formalnym - (zawarły - PAP) traktat z Ukrainą obejmujący klauzulę o obronie zbiorowej”.
„Takie porozumienie mogłoby zostać podpisane między sojusznikami Ukrainy, a nawet, kto wie, przez Stany Zjednoczone” - dodaje „Le Monde”. Jednakże, jak mówi dziennikowi były zastępca szefa NATO Camille Grand, aby „ten mechanizm był mocny, powinna mu towarzyszyć wiarygodna obecność wojskowa”. Inną „delikatną kwestią” jest to, czy USA przewidywałyby „zaangażowanie militarne, gdyby siły europejskie lub armia ukraińska stały się celem żołnierzy rosyjskich” - dodaje „Le Monde”.
„Ochrona inspirowana NATO, ale bez NATO, ma pewne korzyści. Omija blokadę ze strony państw członkowskich Sojuszu przeciwnych przyjęciu do niego Kijowa, takich jak np. Węgry. Może również pomóc utrzymać Rosję przy stole (rozmów), bowiem (jej przywódca) Władimir Putin zawsze odrzucał zaangażowanie NATO” - wskazuje „Le Monde”. Zastrzega zarazem, że „w rzeczywistości ten plan jest dwuznaczny”, bo „obecność oddziałów europejskich z państw członkowskich NATO połączonych z Ukrainą klauzulą inspirowaną NATO przy ochronie, nawet pośredniej, Stanów Zjednoczonych - to coś bardzo podobnego do NATO”.
Jak powiedział dziennikowi Grand, dla Moskwy takie „NATO bez NATO” będzie równoznaczne z samym NATO. Również ekspert Jamie Shea uważa za nierealne, by Moskwa zgodziła się na gwarancje bezpieczeństwa przypominające artykuł 5., „ponieważ byłoby to równoznaczne z przynależnością do NATO”.
„Pozorne ustępstwa Putina (tj. deklarowany brak sprzeciwu Rosji wobec gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy - PAP) to zasłona dymna” - ostrzegł Shea. W rozmowie z „Le Monde” ekspert prognozuje, że gdy negocjacje w tej sprawie się rozpoczną, Rosja się wycofa. Jednak takie rozmowy „pozwolą sprawdzić, czy Donald Trump traktuje to poważnie, jeśli uczyni z tego czerwoną linię w swych rozmowach z Władimirem Putinem” - dodał Shea.
Zdaniem gazety „mimo oczywistych ograniczeń dyskusje na temat gwarancji bezpieczeństwa zmuszają wszystkie siły, by pokazały swoje prawdziwe zamiary”.
PAP/ho