Upatrywano w nim kontynuatora papieża Franciszka, ale już podczas pierwszego wystąpienia gestami i słowami pokazał, że jako papież Kościoła katolickiego będzie szedł własną drogą. Kiedy przemawiał do wiernych tuż po wyborze, na znak powrotu do tradycji założył czerwony mucet - pelerynkę. Jednocześnie zapowiedział zasypywanie podziałów w Kościele, przywrócenie go Zachodowi i powrót młodych do Kościoła.
Jaki jest papież?
Leon XIV ma opinię człowieka życzliwego, twardo stąpającego po ziemi, dobrego słuchacza. Nie można jednoznacznie nazwać go konserwatystą albo progresistą, bo na razie kontynuuje program Roku Jubileuszowego w Kościele, którego autorem był Franciszek. Zakończył też prace nad napisaną niemal w całości przez poprzednika adhortacją apostolską i nad dokumentem, zalecającym nienazywanie Matki Boskiej Współodkupicielką. Jego pierwsza zagraniczna podróż do Turcji i Libanu też zaplanowana była przez poprzednika.
Inaczej niż Franciszek, Leon XIV swobodnie posługuje się kilkoma językami, chętnie rozmawia z dziennikarzami i swoimi częstymi pobytami przywrócił znaczenie letniej rezydencji papieży, Castel Gandolfo pod Rzymem.
Niektóre gesty Leona XIV mogą wskazywać, że po 6 stycznia przyszłego roku, wraz z końcem Roku Jubileuszowego, jego pontyfikat może się zmienić. Pierwszy gest może być adresowany do tradycjonalistów chcących uczestniczyć w mszach łacińskich. Franciszek ograniczył możliwości ich odprawiania.
IAR, md