Redakcja Polska

Najtrudniejsza zima czasu wojny? Na ostrzeliwanej Ukrainie startuje sezon grzewczy [KOMENTARZ]

30.10.2025 14:30
29 października, pierwszy dzień ukraińskiego sezonu grzewczego, rozpoczął się jak ostatnio każdy inny. Władze lokalne i przedsiębiorstwa komunalne informowały o zniszczeniach infrastruktury energetycznej w wyniku rosyjskich ostrzałów. Czy Ukrainę czeka najgorszy sezon grzewczy czasów wielkiej wojny?
Nocne ataki rosyjskich dronów i intensywne walki na froncie. Raport z wojny
Nocne ataki rosyjskich dronów i intensywne walki na froncie. Raport z wojnyShutterstock/rootstock

W ostatnich tygodniach Rosja zintensyfikowała ataki na ukraiński sektor energetyczny. Sytuacja nie jest nowa – w poprzednich latach, w przededniu zimy, następowała fala zmasowanych ostrzałów elektrowni i elektrociepłowni, stacji transformatorowych i linii wysokiego napięcia. Miały one służyć uprzykrzeniu życia mieszkańcom, złamaniu ich morale, stworzeniu pretekstów do oskarżeń władz o niedostateczne zabezpieczenie obiektów przed atakami, utrudnieniu pracy przemysłu etc. Tak jest i teraz, ale są też nowości.

Po pierwsze, Rosja zmieniła taktykę i atakuje inaczej – używa większej liczby dronów i rakiet niż w poprzednich latach oraz koncentruje uderzenia na konkretnych obiektach w regionach. Pozwala to na wycieńczenie obrony przeciwlotniczej i zwiększenie zniszczeń, które powodują lokalne blackouty (np. w Charkowie). Po drugie, atakuje infrastrukturę gazową. W ubiegłych latach ostrzały stacji kompresorowych czy obiektów wydobycia były sporadyczne, obecnie zaś ewidentnym celem jest sparaliżowanie eksploatacji pól gazowych w obwodzie połtawskim (gdzie skoncentrowany jest ukraiński przemysł tego rodzaju) i w zachodniej części kraju oraz unieruchomienie – najprawdopodobniej słabo chronionych – stacji oczyszczania błękitnego paliwa. W październiku Bloomberg podał, że Ukraina miała rzekomo utracić nawet 60% potencjału produkcji gazu.

Kreml unowocześnił ataki, ale lekcje z poprzednich lat wyciągnął także Kijów. Lepiej przygotował kraj do zimy, niż rok wcześniej, zarówno pod względem zapasów strategicznych surowców, jak i ochrony obiektów infrastruktury o znaczeniu centralnym. We wrześniu resort energetyki zapewniał, że zainstalowane moce przekraczają 17 GW, czyli najprawdopodobniej wystraczająco do pokrycia zapotrzebowania. Potwierdzeniem może być fakt, że jesienią Ukraina nawet okresowo sprzedawała nadwyżki energii za granicę. Oznaczałoby to, że zniszczenia dokonane przez agresora nie były aż tak znaczne, jak szacowano, lub że prace remontowe i odbudowa mocy nastąpiły szybciej i w szerszym zakresie, niż oczekiwali eksperci. Pośrednio potwierdzałaby to praktyka ostrzałów – Rosjanie często ponownie atakują obiekty uznane wcześniej za uszkodzone (np. rafineria w Krzemieńczuku, elektrociepłownia TEC 5 niedaleko Charkowa), co oznacza, że nie wszystkie moce zniszczono lub zostały one zrekonstruowane bez podania tego do publicznej wiadomości. W przypadku gazu, wydaje się, że klucz leży w pozyskaniu środków na jego zakup za granicą. Ich wielkość szacowana jest na ok. 2 mld dolarów i 4-6 mld m3 surowca. To spore pieniądze, których Ukraina nie ma, ale pomoc od EBOR (Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju), EBI (Europejski Bank Inwestycyjny) czy rządu Norwegii już od jakiegoś czasu nadchodzi. Z kolei zdolności techniczne do przesyłu na granicy z Polską i Słowacją są dostępne, podobnie jak miejsce w podziemnych magazynach gazu zlokalizowanych głównie w zachodniej części kraju.

Import energii elektrycznej i błękitnego paliwa z UE wydaje się niezagrożony. Nawet, jeśli kluczowymi dostawcami lub państwami tranzytowymi są sąsiedzi, z którymi Ukraina ma napięte relacje: Węgry i Słowacja. Pomimo ostrej retoryki z ich strony, niekiedy ocierającej się o szantaż, w grę wchodzą duże pieniądze, szczególnie za dostawy prądu w ramach tzw. pomocy awaryjnej. Niejasne pozostaje jednak, jak Ukraina poradzi sobie ze zmianą rosyjskiej taktyki. Jeśli Rosja będzie kontynuować zmasowane ataki na infrastrukturę energetyczną – nic nie wskazuje, by miała przestać – a pogoda nie będzie tak łaskawa, jak w ubiegłych latach, może to być dla obrońców najtrudniejsza zima od początku wojny.

Tadeusz Iwański - kierownik Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich. W latach 2006-2011 pracował w Polskim Radiu dla Zagranicy.

„Węgierskie ptaki” nad rosyjskim niebem [KOMENTARZ]

28.08.2025 14:00
Ukraińskie ataki na rosyjską infrastrukturę naftowo-paliwową wyrządzają coraz więcej szkód. Latem ich skuteczność wzrosła, a drony wyrządziły szkody w co najmniej dziesięciu rafineriach doprowadzając do spadku ich mocy o 10% i okresowych przerw w produkcji. W efekcie w niektórych regionach Rosjanie konfrontują się z pikującymi cenami i pustymi dystrybutorami na stacjach benzynowych – rzecz w tym surowcami stojącym państwie nie do pomyślenia – a władze muszą reagować. Od końca lipca wprowadzono zakaz eksportu paliw, rząd został zmuszony do interwencji na rynku, lecz wzrostu cen nie zahamował.

Słowacja to nie Węgry. Po spotkaniu Zełenski-Fico na Zakarpaciu [KOMENTARZ]

12.09.2025 14:00
Ciasny pokój i marnej jakości malarstwo były scenerią dla spotkania prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i premiera Słowacji Roberta Ficy w przygranicznym Użhorodzie. Wg gospodarza rozmowa była „treściwa”. Omawiano między innymi kwestie rosyjskich surowców. “Nie mają one przyszłości w Europie”. Ten ukraiński komunikat wywołał grymas na twarzy gościa.

Jakby świat nie istniał – wizyta wysłannika Donalda Trumpa w Mińsku [KOMENTARZ]

18.09.2025 11:25
11 września - dzień przed rozpoczęciem rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad i zamknięciem granicy polsko-białoruskiej oraz dzień po ataku rosyjskich dronów na Polskę, Mińsk odwiedził John Cole, wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa. Przyjęty został kordialnie - przez samego dyktatora Alaksandra Łukaszenkę, a przy stole  poczesne miejsce zajął szef KGB Iwana Tertel. Gość też miłych gestów nie szczędził, obdarowując gospodarza spinkami do mankietów z wizerunkiem Białego Domu.

Drugi do tanga poszukiwany - wysoka stawka mołdawskich wyborów [KOMENTARZ]

27.09.2025 08:30
W niedzielę odbędą się wybory parlamentarne w Mołdawii. Tylko wysokie zwycięstwo rządzącej od 2021 roku Partii Akcji i Solidarności (PAS) pozwoli na domknięcie systemu władzy umożliwiające kontynuację prozachodniego kursu przez ten leżący między Ukrainą a Rumunią kraj. W ubiegłym roku, pomimo ogromnej skali ingerencji Rosji w proces wyborczy, reelekcję uzyskała faktyczna liderka PAS i prezydentka Maia Sandu. Teraz, choć władze podjęły szereg zdecydowanych działań i gotowe są na wszystkie możliwości, może być jeszcze trudniej.

Specjalna operacja dyplomatyczna: „Zrazić Donalda Trumpa” [Komentarz]

22.10.2025 12:15
Rosyjska strategia zniechęcania Trumpa do zakończenia wojny zadziałała bez zarzutu. Amerykański prezydent znów złapał się obietnic Putina, jak Kubuś Puchatek baryłki miodu, a złość i frustracja spadła na Kijów.