Po dopuszczeniu przez Europejską Unię Nadawców EBU Izraela do przyszłorocznego konkursu Eurowizji, Słowenia nie będzie nawet pokazywać plebiscytu. To protest przeciwko, jak to określono, zrobieniu z konkursu miejsca do politycznego przesłania izraelskiego rządu.
Słowenia dołączyła tym samym do grupy państw, które nie wezmą udziału i nie będą transmitować przyszłorocznej Eurowizji. Znalazły się w niej również Hiszpania, Holandia i Irlandia.
Słoweński nadawca publiczny "RTV Slovenija" w czasie Zgromadzenia Ogólnego EBU zapoczątkował dyskusję nad wykluczeniem Izraela z konkursu. Przedstawicielka Słowenii powiedziała, że słoweńska opinia publiczna domaga się, aby kraje, które napadły na inny kraj, nie mogły startować w konkursie. Oczywiście podała przykład Rosji, która po pełnoskalowej agresji na Ukrainę w 2022 roku niemal od razu została wykluczona.
W oświadczeniu na Zgromadzeniu Ogólnym prezes słoweńskiej telewizji Natalija Gorszczak powiedziała, że bez Izraela Eurowizja znowu byłaby festiwalem piosenki, a nie miejscem, gdzie państwo izraelskie znalazło platformę do propagowania swojej narracji w konflikcie z Palestyną.
Słowenia niemal od samego początku obecnego konfliktu w Strefie Gazy opowiada się przeciwko Izraelowi. Rząd w Lublanie uznał państwowość Palestyny niemal półtora roku temu. Kolejny konkurs Eurowizji odbędzie się w Austrii.
IAR/ks