Odkąd przyszedł na świat (1925), w życiu Zbyszka Siemaszki była obecna fotografia. Jego rodzice prowadzili w Wilnie atelier fotograficzne, którego gośćmi bywały takie osobistości jak marszałek Józef Piłsudski i biskup wileński Władysław Bandurski.
Partyzant z aparatem
Gdy wybuchła II wojna światowa, Zbyszko wraz z ojcem i starszym bratem wstąpił do Armii Krajowej i służył w 3. Wileńskiej Brygadzie AK. W przerwie od akcji bojowych wykorzystywał również swoje umiejętności jako fotograf. – Pod pseudonimem "Swojak" z aparatem w ręku dokumentował codzienne życie partyzantów. Niestety nie mamy tamtych zdjęć, w naszej kolekcji są fotografie Warszawy z kilku dekad, aż do lat 90. XX wieku – opowiadała w Dwójce Monika Mossakowska-Biało z Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Czytaj także:
Po zakończeniu wojny rodzina Siemaszków wyjechała z Wilna. Pierwszym przystankiem były Katowice, gdzie rodzice Zbyszka znów prowadzili zakład fotograficzny. On sam zrobił tam maturę i podjął pracę fotoreportera w tygodniku "Odra". W 1948 roku nastąpiła kolejna przeprowadzka, tym razem do Warszawy. Działalność wznowił rodzinny zakład fotograficzny, który do dziś działa na Ochocie pod nazwą "Fotografia Siemaszkowie".
Zbyszko studiował w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (obecnie SGH), ale wkrótce zatrudnił się w Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym, gdzie prowadził pracownię dokumentacji fotograficznej. Odtąd całe swoje życie związał z Warszawą i z fotografowaniem.
Wdzięczny temat: Warszawa
Na początku lat 50. XX w. rozpoczął pracę jako fotoreporter w tygodniku "Stolica". W 1969 roku przeniósł się do redakcji tygodnika "Perspektywy". Pozostał w nim aż do przejścia na emeryturę w 1990 roku.
– Warszawa była tematem wdzięcznym. Obdarowywała coraz nową okazją, bo zmieniała się jak w kalejdoskopie. Nawijało się pod rękę mnóstwo tematów – wspominał w audycji z Polskiego Radia z 1974.
To ludzie nadają sens fotografii
Głównym tematem zdjęć Zbyszka Siemaszki było miasto w ruchu. Pracując dla prasy, fotografował nie tylko Warszawę, ale również inne miejsca z całej Polski i Europy. Jego zdjęcia charakteryzowały się przedstawieniem pełni życia miejskiego, z tłumem ludzi na ulicach.
– Ja nie uznaję fotografii bez człowieka. Jestem bardzo przywiązany do architektury, ale musi być człowiek z nią związany – mówił w rozmowie z Hanną Marią Gizą w 2005 roku.
W związku z 100. rocznicą urodzin Zbyszka Siemaszki Dom Spotkań z Historią wznowi w sierpniu plenerową wystawę "Latając nad Warszawą. Fotografie Zbyszka Siemaszki z lat 60. i 70.", prezentującą unikatowe zdjęcia lotnicze stolicy z imponującego dorobku artystycznego fotografa.
"Był odważnym fotografem i lubił przygody – nie tylko wspinał się na wysokie budynki, lecz także chętnie fotografował Warszawę z pokładu sportowego samolotu czy śmigłowca. (...) uważał, że najlepsza pogoda do zdjęć lotniczych to taka, gdy powietrze jest przejrzyste, wyraziste. Niestety, aby zaistniały te warunki, potrzebny był silny wiatr utrudniający lot. (...) Na takiej wysokości powietrze jest mroźne. Dzięki dawnym znajomościom z 3. Wileńskiej Brygady AK "Szczerbca" Zbyszko dostał specjalne buty wojskowe sięgające ud. Poza tym owijał się papierem toaletowym lub wkładał za pazuchę gazety, żeby izolować się od zimnego powietrza. Otwierał przesuwne drzwi i siedząc na ławce przypięty pasami, wychylał się i fotografował" – DSH cytuje w zapowiedzi wystawy Filipa Siemaszkę, wnuka Zbyszka.
Ogromna spuścizna Zbyszka Siemaszki
Za swą wieloletnią działalność reporterską autor ponad 6 tys. zdjęć dokumentujących odbudowę stolicy został odznaczony Złotą Odznakę Honorową Miasta st. Warszawy oraz dwukrotnie nagrodą Miasta st. Warszawy za zasługi w dziedzinie fotografii. Bogaty zbiór fotografii Zbyszka Siemaszki można podziwiać w zasobach Narodowego Archiwum Cyfrowego.
***
polskieradio.pl/Piotr Grabka/k