Posłuchaj audycji "Kwadrans bez muzyki"<<<
Tworzyła nieprzerwanie przez kilka dekad, od lat 60. aż po pierwsze lata dwutysięczne. Źródłem jej fascynacji była przyroda, zwłaszcza zwierzęta. Na ekspozycji można zobaczyć rzeźby i rysunki przedstawiające m.in. wilka, lisa, sarnę, bawoła czy tygrysa, ale także wizerunki zwierząt domowych i udomowionych: pół psa, pół wilka Fugi, fretki Pandulka i mangusty Kitu.
Oprócz prac artystki na ekspozycji "Miasto zwierząt. Domicella Bożekowska" pokazywane są także fotografie z jej prywatnego archiwum oraz dłuta, którymi posługiwała się w czasie pracy.
W trosce o zwierzęta
Zwierzęta były obecne w twórczości Domicelli Bożekowskiej, lecz także w jej przekonaniach i codzienności. - Była obrończynią zwierząt. Angażowała się w walkę o ich prawa, a sztuka była jednym z jej narzędzi. Miała świetną wystawę "Wróg publiczny", która opowiadała o tępieniu wilków w Polsce i przyczyniła się do zmian prawnych, wilki zostały objęte ochroną. Zwierzęta były dla niej nieustającą inspiracją i źródłem twórczości, a w swoich pracach nadawała im prawdziwą osobowość. To byli domownicy, wręcz część rodziny - mówiła Anna Szary, kuratorka wystawy.
Od ASP do weterynarii
Domicella Bożekowska po ukończeniu ASP studiowała weterynarię, a samodzielnie - ekologię i botanikę. Właściwie całe życie poświęciła obserwacji zwierząt i przekuwaniu jej w sztukę. - Była wierna swoim przekonaniom - studiowała weterynarię tylko do momentu, w którym widziała w niej realną pomoc dla zwierząt. Gdy zaczęło się to rozmijać z jej wartościami, zrezygnowała. Podróżowała po świecie, m.in. do Nepalu - zaznaczyła w Dwójce Anna Szary.
- Najbardziej zachwyca jednak jej zdolność uchwycenia charakterystycznej pozy każdego zwierzęcia. Jej rysunki składają się z kilku kresek, czasem plamy – ale stoją za nimi godziny obserwacji. Nigdy nie rozstawała się ze szkicownikiem. Jej prace bywają wręcz reporterskie, chwilami komiksowe. Wyprzedzały swoje czasy - dodała.
Zwierzęcy bohaterowie
Wyprzedziła swoją epokę również jako aktywistka ekologiczna. - Przyjaźniła się z przyrodnikami, także pracownikami ogrodów zoologicznych. Dzięki temu mogła obserwować gatunki egzotyczne. Hodowała nawet 2 mangusty, dostała je od brytyjskiej przyrodniczki zakochanej w jej rzeźbach. Z ogromnym szacunkiem podchodziła do naturalnych zachowań zwierząt, co widać w jej sztuce. Zawsze najważniejsze było dla niej zwierzę - jako bohater, a nie dekoracja - tłumaczyła kuratorka wystawy.
***
Tytuł audycji: Kwadrans bez muzyki
Prowadzenie: Elżbieta Szymkowska
Data emisji: 10.12.2025
Godz. emisji: 11.00