Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Gasper Lawal – "Ajomasé": zdmuchnięcie schematu

Ostatnia aktualizacja: 04.12.2025 10:00
Co łączy The Rolling Stones, Ginger Bakera, Funkadelic i Vivian Stanshall (poza psychodelikami i alkoholem)? To postać Gaspera Lawala!
Gasper Lawal  Ajomas: ragment okładki
Gasper Lawal – "Ajomasé": ragment okładkiFoto: mat.pras.

Perkusista, griot i kompozytor urodzony w Nigerii w 1948 roku. Od wczesnych lat 70. Lawal był częścią zachodnioafrykańskiej sceny muzycznej w Wielkiej Brytanii, co sprawiało, że miał możliwość współpracować z wieloma wybitnymi muzykami i zespołami tamtych czasów, a wśród nich wspomniany The Rolling Stones, Stevie Winwood, Robert Palmer, Joe Cocker, Camel, Manfred Mann, Vangelis, Elkie Brooks, Babe Ruth, The Pogues Hugh Masekela, Elvine Jones, Dr. John i wielu innych.

Kluczową dekadą w karierze Lawala okazały się lata 80., kiedy to założył zespół Oro Band, z którym występował w całej Europie i Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, również supportował Petera Gabriela. Z kolei perkusistę Lawala Sola Akingbola później można było usłyszeć w składzie Jamiroquai. W 1980 roku Nigeryjczyk wydał swój debiutancki album „Ajomasé”, który w tym roku doczekał się wznowienia dzięki wytwórni Strut Records. Pierwotnie ten materiał ukazał się nakładem oficyny Lawala pod nazwą CAP Records.

Proces nagrywania „Ajomasé” rozpoczął się jeszcze w 1976 roku w studiu Vangelisa w londyńskiej dzielnicy Marble Arch, a następnie przeniósł się do Surrey Sound Studios, gdzie Lawal pracował podczas długich, wyczerpujących nocnych zmian, wykorzystując dla siebie przerwy między sesjami nagraniowymi zespołu The Police do albumu „Outlandos D’Amour”. Co tam robił? Produkował swoją muzykę, komponował i dogrywał z pomocą wielu muzyków muzyków z Nigerii i Wielkiej Brytanii.

W siedmiu kompozycjach na „Ajomasé” można usłyszeć instrumenty, które często były ręcznie wykonane, w tym potężny, jedyny w swoim rodzaju bęben wyrzeźbiony gdzieś w odległej Nigerii. - „W tej muzyce nie chodzi o trendy, o to, co jest komercyjne lub o „brzmienie” danej chwili” – wyjaśnia Lawal – „chodzi o muzykę, którą można poczuć, która sprawia przyjemność. Jest ona pielęgnująca i medytacyjna”. Finalnie płyta wprawiła różnych wydawców w konsternację i niemożność jej sklasyfikowania, ale inną wrażliwość mieli legendarni didżeje, tacy jak John Peel i Janice Long, którzy zagrali ten afrykański album w brytyjskim radiu, co w tamtym okresie nie było tak oczywistym podejściem jak dzisiaj. Dzięki temu muzyka Lawala poszybowała w stronę popularności i zyskała międzynarodowy rozgłos.

Wraz z pierwszym nagraniem „Jeka José” dopada nas głęboki sound basu i swoista transowość, psychodeliczne rozmycie oraz akcenty jazzowych linii saksofonu. Słychać tu dobitnie brzmienie Lawala opisywane jako „Afriki” będące portalem do stworzenia, a ostatecznie połączenia nigeryjskich stylów perkusyjnych z rockiem i jazzem, a w przypadku tego utworu nasycenia funkiem. Na tym wydawnictwie na saksofonie altowym i tenorowym gra Ray Otu Allen znany też ze współpracy z grupą Traffic. W utworze „Kita-Kita” zaskakują dubowe echa. I trudno nie mieć skojarzeń z Talking Heads, którzy mogli słuchać wtedy tego albumu. „Eronu” hipnotyzuje transową linią basu, świetnymi wokalami i dęciakami.
Tytułowy „Ajomasé” ma taneczny puls mrugający powabnie w stronę sceny disco, ale oddychającej własną przestrzenią przy wsparciu afrykańskiej kory, instrumentu agogô czy chroboczących syntezatorów. Słychać, że w takie fragmenty jak ten zasłuchiwali się kiedyś Brian Eno wraz Davidem Byrnem. W „Awon-Ojise-Oluwa” gęste brzmienie basu nadaje niezwykłą szlachetność, a funkująco-afrobeatowe gitary z bluesowym solówkami pięknie kołyszą wespół z nienachalnymi big-bandowymi dęciakami. Popis perkusyjnych technik wraz z potężnym bębnem dostajemy w korzennym „Oro-Moro”. Niesamowicie też wybrzmiał trwający zaledwie niecałą minutę „Saikoskro” z trąbką jak z płyt Roba Mazurka a niegdyś Billa Dixona, spiritual aurą Sun Ra i chęcią pójścia w eksperymentalne rejony. Pozostaje ogromny niedosyt.

Lawal po opublikowaniu „Ajomasé” nagrał jeszcze dwa wydawnictwa: „Abiosun'ni” (1985) i „Kadara” (1991). I właściwie znikną ze sceny. Jego aktywności należało szukać w obszarze muzyki komponowanej do filmów, programów telewizyjnych czy reklam. Stworzył m.in. fragment soundtracku do nagradzanej animacji Eriki Russell „Feet of Song” (1988). „Ajomasé” pozostaje do dziś wyjątkową płytą, broniącą się w każdej minucie pod naciskiem mijających dekad.


Łukasz Komła

Strut Records | październik 2025


***

Więcej recenzji - w naszym dziale Słuchamy.

 


Czytaj także

Songhoy Blues, malijski bluesowy bunt

Ostatnia aktualizacja: 19.03.2023 13:00
Garba Touré ze swoją gitarą byli znajomym widokiem na ulicach Diré, zakurzonego miasta nad brzegiem rzeki Niger, w górę rzeki od Timbuktu. Kiedy wiosną 2012 roku uzbrojeni dżihadyści przejęli kontrolę nad północnym Mali, wiedział, że nadszedł czas, by wyjechać.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Folk i muzyka świata 2024: najlepsze płyty wg Łukasza Komły

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2024 14:19
Wiele się wydarzyło w muzyce ze świata z niezliczonych pograniczy, ale na coś trzeba było się zdecydować, więc przestawiam destylat z tego, co mnie zachwyciło w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy. 
rozwiń zwiń