Polska firma z długimi tradycjami w Kijowie produkowała elementy do wystroju wnętrz. Założona została w 2005 roku. Teraz zostały z niej zgliszcza.
– We wrześniu mieliśmy obchodzić 20-lecie istnienia. W poniedziałek, 21 lipca, przyleciało nam kilka rakiet i dronów i z 700 metrów kwadratowych, na których działaliśmy, 150 metrów jest spalone do cna, a 600 metrów doznało bardzo poważnych uszkodzeń - tak poważnych, że wręcz nie ma zewnętrznych ścian – opowiada przedsiębiorca. I dodaje: ta wojna cały czas trwa, ona się dzieje każdego dnia. - Dwa razy w tygodniu w Kijowie mamy alarmy i naloty. Zawsze są jakieś straty. W poniedziałek trafiło to we mnie, a dwa razy w tygodniu trafia to w innych ludzi, którzy tutaj jeszcze żyją i starają się pracować, funkcjonować – tłumaczy przedsiębiorca.
Firmę chce odbudować, bo z Kijowa wyjeżdżać nie chce.
– Wielokrotnie słyszałem od znajomych: rzuć to wszystko, wróć do Polski, tu będziesz normalnie żył. Ale żyjąc tu, w Ukrainie, w Kijowie, patrząc na gruzy i pożary, wąchając dym, spaleniznę, nie mógłbym żyć w Polsce udając, że nic się nie dzieje, że to się nie wydarzyło, że to mi nie grozi – mówi Piotr Płoski.
Podczas rozmowy telefonicznej z Polskim Radiem dla Zagranicy opowiadał, że przed nim jest morze ruin, w oknach nie ma szyb, a wszystko wygląda jak Warszawa w ’45. Po stracie swojej firmy przedsiębiorca prosi o pomoc – na jego profilu FB są informacje o zbiórce pomocowej. My też apelujemy – jeśli jest to możliwe, pomóżcie Państwo!!!
- Będę się bardzo precyzyjnie z tej pomocy rozliczał, ofiarodawcy będą mieli pełny raport, na co poszły ich pieniądze i będą mieli możliwość przynajmniej przez formę postów na Facebooku i krótkich filmików zobaczyć, jak dzięki nim to wszystko zaczyna działać na nowo – deklaruje Piotr Płoski. - Chciałbym podziękować tym, którzy już zaczęli mi pomagać. To dla mnie niezwykle ważne, że ludzie mimo zmęczenia tematem wojny są jeszcze w stanie wykrzesać z siebie tyle entuzjazmu i tyle dobrych uczuć - i że te uczucia się materializują we wpłatach na zbiórce.
Z Piotrem Płoskim, o dramatycznej sytuacji jego firmy, zniszczonej doszczętnie przez rosyjskie bomby, a także o codzienności życia w Kijowie, nieustannie ostrzeliwanym przez Rosję, rozmawiała Ewa Plisiecka.