Raport Białoruś

Prawda cię zniewoli….

Ostatnia aktualizacja: 16.06.2011 20:22
Pokazowy proces Andrzeja Poczobuta to kolejna demonstracja, jak słabe są białoruskie władze i jak bardzo Aleksander Łukaszenka jest zdeterminowany, żeby zakonserwować swój reżim - pisze dla Raportu Białoruś dziennikarka Polskiego Radia, Joanna Kędzierska.
Joanna Kędzierska
Joanna Kędzierska

Poczobutowi zarzuca się zniesławienie prezydenta Aleksandra Łukaszenki, a nie terroryzm, czy inne ciężkie przestępstwo. Mimo to proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Nie mogła w nim uczestniczyć nawet rodzina oskarżonego. Tak jakby oskarżony, czy świadkowie, mogli ujawnić w jego trakcie jakąś tajemnicę państwową. To pozwala domniemywać, że przebieg procesu pozostawia wiele do życzenia nawet z punktu widzenia białoruskiego prawa, a linia oskarżenia ma tak liche dowody, że jakiekolwiek publiczne ich przedstawianie skompromitowałoby i tak już skompromitowane białoruskie władze. Dość wspomnieć, że w trakcie procesu zeznawało trzech ekspertów, którzy nie znając języka polskiego, oceniali polskie teksty Poczobuta opublikowane w „Gazecie Wyborczej”. Sąd bowiem stara się udowodnić Poczobutowi, iż ten zniesławił Łukaszenkę, używając pod jego adresem w swoich tekstach sformułowania "dyktator". Tutaj jednak należałoby uznać powyższe sformułowanie za cytat z samego Łukaszenki. Białoruski prezydent niejednokrotnie sam nazywał siebie publicznie, zresztą  z nieskrywaną dumą, dyktatorem. Sam siebie zniesławiał?

Andrzej
Andrzej Poczobut przewożony do sądu w Grodnie. Grożą mu 4 lata więzienia za znieważenie Łukaszenki. Na zdjęciu widać jego rękę: pokazuje znak wiktorii.

 

   W działaniach białoruskich władz nie należy doszukiwać się logiki, co te wielokrotnie udowodniły swoimi praktykami. Ostatnie wypowiedzi Łukaszenki, czy to dotyczące relacji z Rosją, czy z UE także wydają się nielogiczne,  jedne przeczą kolejnym. Miesiąc temu Zachód był jeszcze największym wrogiem Aleksandra Grigoriewicza, ale dziś jego rząd zwraca się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego – instytucji jak najbardziej zachodniej o kolejny kredyt. Pokazuje to panikę białoruskiego prezydenta, ale także obnaża bezideowość systemu jaki stworzył. Jego jedyną zasadą jest utrzymanie się jak najdłużej przy władzy. Łukaszenka to typowy koniunkturalista, który zmienia zdanie pod wpływem sytuacji. W rzeczywistości jest mu obojętne, czy będzie go subsydiować Rosja czy Unia Europejska, byle mógł przy tym wykonać jak najmniej ustępstw i jak najwięcej skorzystać, nie oddając Rosji strategicznych przedsiębiorstw i nie ustępując Unii w kwestii praw człowieka. Dotychczas Łukaszence przez wiele lat udawało się prowadzić tę podwójną grę.

Żony
Żony Andrzeja Poczobuta, Oksany, nie wpuszczono na proces męża. Na zdjęciu z synkiem Jarosławem.

 

 

Ale jak się okazuje wszystko ma swój kres. Rosja Łukaszenki za darmo subsydiować nie chce, i naciska by ten oddal strategiczne przedsiębiorstwa w zamian za kredyty, jednak oddając  przedsiębiorstwa Łukaszenka straci niezależność gospodarczą. Podobnie sytuacja ma się w przypadku relacji z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Ani Wspólnota ani USA na pewno Białorusi nie pomogą, jeśli Łukaszenka nie zacznie respektować praw człowieka. Godząc się na to dyktator traci jednak niezależność polityczną.

  Dlatego też tacy ludzie jak Andrzej Poczobut byliby w obecnej sytuacji szczególnie dla niego niebezpieczni. Poczobut przez wiele lat dostarczał prawdziwych informacji o tym, co dzieje się na Białorusi polskim czytelnikom. Wydostawania się na zewnątrz prawdziwych informacji o tym, co dzieje się obecnie w kraju Łukaszenka na pewno teraz nie potrzebuje. To samo dotyczy odbiorców białoruskich. Nieświadomość obywateli to dla reżimu najwyższy priorytet. Jednak nie tylko ze względu na swoje teksty Poczobut był dla Łukaszenki niebezpieczny. Jako dziennikarz miał wiele kontaktów i w Polsce i na Białorusi i w ten sposób mógł wpływać na opinię, a nigdy nie krył tego jak bardzo rządy białoruskiego prezydenta mu się nie podobają. Dodatkowo na nieszczęście Łukaszenki dziennikarz charakteryzuje się niezwykłym hartem ducha i niezłomnością. Nie można go złamać, ani zastraszyć. Jeżeli jest przekonany, że jego działania są właściwe, będzie je kontynuował.

Ludzie,
Ludzie, którzy przyszli wyrazić solidarność z Andrzejem Poczobutem, przed sądem w Grodnie

 

  Przy okazji procesu dziennikarza, władze postanowiły uderzyć w bardzo już osłabiony Związek Polaków na Białorusi,  urządzając rano obławę na jego prezes Anżelikę Orechwo i jej męża Igora Bancera, by ci nie dotarli do sądu na proces przyjaciela. Władze postanowiły ukarać Poczobuta nie tylko za jego działalność dziennikarską, ale także społeczną. Jest przecież Prezesem Rady Naczelnej ZPB, jednej z niewielu organizacji, której mimo wielu represji udało się cały czas zachować niezależność.

   Za co więc w rzeczywistości jest sądzony Andrzej Poczobut? W mojej ocenie za prawdę. Bowiem w państwie Łukaszenki prawda, uczciwość i wszystkie te wartości, które uznajemy powszechnie za pozytywne są przestępstwem. Bo zło reżimu każdego  nie tylko Łukaszenki polega na tym, że dyktator będąc przestępcą, czyni przestępcami uczciwych ludzi. Dokonuje odwrócenia klasycznego porządku. Dlatego autorytaryzmy i totalitaryzmy tak bardzo demoralizują. Kiedy ludziom przez lata wmawia się, że przestępstwa są czymś pozytywnym, a pozytywne działania przestępstwami, ci w końcu zaczynają w to wierzyć. Później trudno ten proces odwrócić. A ci, którzy nie chcą pozwolić by inni w to uwierzyli, stają się automatycznie przestępcami. I wtedy wszystko jest jak w krzywym zwierciadle stróż prawa ma tylko strój stróża prawa, ale działa jak bandyta, a ten nazwany przez reżim bandytą staje się chcąc nie chcąc stróżem prawa.

Dla Raportu Białoruś; Joanna Kędzierska, Polskie Radio

(agkm)

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Łukaszenka zastraszył obywateli, jednak sam też ma się czego bać

Ostatnia aktualizacja: 01.03.2011 08:13
Każdy reżim opiera się na strachu. Mechanizm strachu działa jednak jak nóż obosieczny. Z jednej strony reżim zastrasza obywateli, z drugiej sam cały czas funkcjonuje w poczuciu zagrożenia. Trzeba liczyć się z przewrotem, podstępem, zdradą, czy zamachem stanu - pisze dla Raportu Białoruś Joanna Kędzierska, dziennikarka Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Hańba władzom". Pokazowy proces Poczobuta

Ostatnia aktualizacja: 14.06.2011 12:00
Ojciec dziennikarza, Stanisław Poczobut, nazwał proces "komedią", bo sąd ma już rozpisane wszystkie role. Rozprawę odroczono do piątku.
rozwiń zwiń