Andreas Vollenweider po raz pierwszy na Jazz Jamboree. "Harfa pozwoliła mi stworzyć unikatowy język muzyczny"

Ostatnia aktualizacja: 15.10.2024 19:11
Andreas Vollenweider to znakomity szwajcarski muzyk, kompozytor i multiinstrumentalista. Znakiem rozpoznawczym jego brzmienia jest unikatowa, elektroakustyczna harfa. Artysta po wielu latach powraca do Polski, by wystąpić m.in. podczas festiwalu Jazz Jamboree w Warszawie.
Andreas Vollenweider - szwajcarski muzyk, kompozytor i multiinstrumentalista
Andreas Vollenweider - szwajcarski muzyk, kompozytor i multiinstrumentalistaFoto: PAP/Bartłomiej Zborowski

W samym środku jesieni w Warszawie rusza 66. odsłona Jazz Jamboree - imprezy o szczególnym znaczeniu w historii europejskiej muzyki. 


Posłuchaj
15:16 Wybieram Dwójkę Andreas Vollenweider 2024_10_15-17-09-51.mp3 Andreas Vollenweider o swojej twórczości oraz koncercie na festiwalu Jazz Jamboree (Wybieram Dwójkę)

Jazz w walce o niepodległość

W latach 80. była wydarzeniem nie tylko muzycznym, ale również o wydźwięku politycznym. Dziś mówi się, że miała wpływ na osłabienie komunizmu w Polsce

- To cudowna historia. Doskonale pamiętam lata 80., ten czas przed przełomem. I też czas po przełomie, kiedy zaczynałem przyjeżdżać do Polski - wspominał w Dwójce Andreas Vollenweider. - Zdałem sobie wtedy sprawę z walki, którą Polacy musieli podjąć, żeby zainicjować zmiany - dodał.

Czytaj też:

Andreas Vollenweider po raz pierwszy na Jazz Jamboree

Szwajcarski kompozytor i multiinstrumentalista w tym roku będzie jednym z muzyków, którzy pojawią się na festiwalu. Jak się okazuje, to jego pierwszy występ na Jazz Jamboree. Muzyk podkreśla jednak, że nie nazwałby siebie twórcą jazzowym

- Muzyki, którą gram, nie uznałbym za jazz. Jestem zawieszony pomiędzy gatunkami i nie należę do społeczności jazzowej, do tego środowiska. Może dlatego dotąd nie występowałem na Jazz Jamboree - wyjaśnił.

Muzyczne korzenie Andreasa Vollenweidera

Andreas Vollenweider pochodzi z muzycznej rodziny. Jego ojciec był klasycznym organistą. Od dnia narodzin artysta był więc otoczony muzyką.

- Mój tata był entuzjastą Bacha. Grał na wielkich międzynarodowych wydarzeniach. Był świetnym muzykiem. Jednak kiedy byłem dzieckiem, bałem się ich potężnego, trochę brutalnego dźwięku. Dopiero po latach doceniłem ich brzmienie i osiągnięcia mojego ojca - przyznał Vollenweider.

Harfa elektroakustyczna - przedłużenie muzyka

Mimo że Andreas Vollenweider w swoim muzycznym uniwersum ma wiele instrumentów, to przyznaje, że jego ulubionym jest harfa. Nie jest to jednak klasyczna wersja, lecz elektroakustyczna, zmodyfikowana na potrzeby twórczości szwajcarskiego artysty.

- Na harfę natknąłem się przypadkowo. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Wpasowała się do mojego jestestwa zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Przytulam się do instrumentu, a on staje się przedłużeniem mojej osoby. Eksploduję z radości, kiedy gram na harfie. To wspaniały instrument - mówił gość radiowej Dwójki. - Ta harfa pozwoliła mi stworzyć unikatowy, osobisty styl muzyczny. Mogę dzięki temu tworzyć swój język i opowiadać historie.

***

Rozmawiał: Andrzej Zieliński

Gość: Andreas Vollenweider (szwajcarski muzyk, kompozytor i multiinstrumentalista)

Data emisji: 15.10.2024

Godzina emisji: 17.10

Materiał został wyemitowany w audycji "Wybieram Dwójkę".

am/kmp

Czytaj także

Branford Marsalis: to słowa niosą treść, a nie muzyka

Ostatnia aktualizacja: 21.08.2024 18:19
- Nie da się upolitycznić muzyki, to jedna z najcudowniejszych cech tej sztuki. Polityki nie da się opisać dźwiękami. Ten błąd myślowy pojawił się w latach 60. Kiedy popularna zaczęła być muzyka elektroniczna. Wówczas chciano nadać muzyce instrumentalnej znaczenie polityczne, jednak to słowa, a nie muzyka, niosą treść - mówił w Dwójce Branford Marsalis, amerykański saksofonista i kompozytor jazzowy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Leszek Możdżer: Chopina nie powinno się przerabiać, ale byłem młody i głupi

Ostatnia aktualizacja: 08.10.2024 19:31
- W życiu bym się na coś takiego nie zdecydował, to był pomysł wydawcy. Uważam, że Chopina nie powinno się ruszać, przerabiać ani zmieniać. Artysta był jednak młody i głupi, dostał szansę wejścia do studia i wydania płyty... Dla młodego artysty to jak narodziny, dlatego się zdecydowałem - mówił w Dwójce Leszek Możdżer o swoim fonograficznym debiucie, od którego mija właśnie 30 lat.
rozwiń zwiń