Janusz Zaorski i jego zmagania z cenzurą

Ostatnia aktualizacja: 27.01.2016 13:45
Reżyser nakręcił takie filmy jak "Jezioro Bodeńskie", "Szczęśliwego Nowego Jorku", "Piłkarski poker" czy "Haker". - Za pewnego rodzaju śmiechem staraliśmy się opowiedzieć o rzeczywistości - mówił w pierwszym wydaniu audycji "Retrospekcje".
Audio
  • Janusz Zaorski o kręceniu filmów z czasach PRL (Dwójka/Inny stan skupienia)
Janusz Zaorski
Janusz ZaorskiFoto: Grzegorz Śledź/PR2

Zaorski zadebiutował w 1970 roku półgodzinym, dyplomowym filmem "Na dobranoc" opowiadającym o ludziach, którzy oglądają te same programy w telewizji, mieszkają w identycznych mieszkaniach w blokach z wielkiej płyty, a nocą mają takie same sny. - Była to przewrotna opowieść o unifikacji, uniformizacji, w zabawnej formie mówiła o czymś strasznym: że nie traktuje się nas indywidualnie, tylko jako kolektyw - mówił Zaorski.

W stanie wojennym reżyser ukończył film "Matka Królów", który został zatrzymany przez cenzurę i trafił do kin dopiero w 1987 roku. Była to opowieść o samotnej kobiecie, która wychowuje synów w czasach okupacji hitlerowskiej, a potem epoce stalinizmu.

Reżyser opowiada o alternatywnym zakończeniu filmu, które nakręcił "ze złości na wprowadzenie stanu wojennego". Wspomina także o jednej ze swoich produkcji, w przypadku której nie obawiał się cenzury, a oburzenia środowiska piłkarskiego.

***

Tytuł audycji: "Retrospekcje" (z cyklu "Inny stan skupienia")

Prowadzący: Antoni Dudek

Gość: Janusz Zaorski (reżyser, scenarzysta, producent filmowy)

Data emisji: 26.01.2016

Godzina emisji: 21.30

mg/jp

Czytaj także

Janusz Zaorski: jaja i intelekt są potrzebne, ale najważniejsze jest serce

Ostatnia aktualizacja: 16.06.2014 08:50
- Ta książka uświadomiła mi, że na zawód reżysera byłem skazany - mówił Janusz Zaorski, który w Dwójce wspominał swoją filmową drogę opisaną w wydanej niedawno książce "Jaja, serce, łeb".
rozwiń zwiń
Czytaj także

W "Pociągu", jak u Hitchcocka, nikt nie jest na swoim miejscu

Ostatnia aktualizacja: 04.01.2016 15:00
- Film Kawalerowicza, choć premierę miał 57 lat temu, nie traci świeżości. Widzimy tu społeczeństwo, które jest w ruchu. Nie tylko z powodu podróży - analizuje prof. Tadeusz Lubelski.
rozwiń zwiń