Kultura

Uśmiech niebios Petera Henischa

Ostatnia aktualizacja: 20.11.2008 11:22
„Brzemienna Madonna” to pierwsza wydana w języku polskim książka Petera Henischa. Powieść rozgrywa się w scenerii zimowych Włoch i stanowi połączenie dwóch gatunków literackich: kryminału i opowieści wigilijnej.

Urodzony w 1943 roku w Wiedniu Peter Henisch studiował filozofię, historię i psychologię. Zadebiutował w 1971 roku powieścią „Hamlet bleibt”. Cztery lata później ukazała się jego kolejna książka „Die kleine Figur meines Vaters”, w której pisarz rozliczył się z przeszłością ojca – fotografa wojennego okresu narodowego socjalizmu. Na dorobek pisarski Henischa składa się obecnie kilkadziesiąt powieści. Jest on ponadto autorem scenariuszy filmowych, sztuk teatralnych oraz audycji radiowych. Laureat licznych nagród w dziedzinie literatury, m.in. prestiżowej Deutscher Buchpreis 2005 (za książkę „Brzemienna Madonna”). Niedawno ukazała się najnowsza powieść pisarza „Eine sehr kleine Frau” (2007).

'' Peter Henisch

Z Peterem Henischem o książce „Brzemienna Madonna” rozmawia Andrzej Burgoński.

„Uśmiech niebios albo o boskich formach ironii“ – takim sformułowaniem określiła „Brzemienną Madonnę“ jedna z recenzentek książki. Jak owa ironia objawia się w Pana powieści i w jakim stopniu jest istotna dla jej fabuły?

Ironia odgrywa bardzo ważną rolę w moim pisarstwie. Podejmując w powieściach bardzo często problemy, które nie są wcale wesołe, stanowi ona swoistą siłę podtrzymującą na duchu. W przypadku „Brzemiennej Madonny”, jednej z najlżejszych moich książek, ironia jest także całkiem na miejscu. Temat powieści - niespodziewane spotkanie młodej kobiety z mężczyzną w zaawansowanym wieku, nawiązuje między innymi do biblijnej historii Józefa i Marii. Stanowi ona podstawę tej książki. Moi bohaterowie – Józef i Maria spotykają się w samochodzie, a następnie oboje przekraczają granicę. Ta zaś nie jest jedynie linią geograficzną, oddzielającą kraje niemieckojęzyczne od Włoch, ale jest również granicą, za którą para bohaterów nie może więcej powrócić. W chwili, gdy dwoje pasażerów auta ją przekracza, pojawia się nagle pytanie - co się dzieje? Można je ująć poważnie i ironicznie.    

Dlaczego Józef obrał za kierunek wyprawy właśnie Włochy? Czy wyjątkowość i niepowtarzalność tego kraju (z nazwami jego banków, restauracji, mnogością kościołów) miały pośredni wpływ na nieomalże mistyczną przemianę życia pary bohaterów?

Ale przecież Józef na nic podobnego się nie decydował. Chciał po prostu wsiąść do samochodu i skończyć ze sobą, uderzając w najbliższe napotkane drzewo. Jednak jego zamiary pokrzyżowało nieoczekiwane odkrycie. W skradzionym aucie była jak się okazało pasażerka. Mężczyzna poczuł się nagle odpowiedzialny za młodziutką dziewczynę. Postanowił wysadzić ją na najbliższym postoju. Ponieważ jednak chciała jechać dalej, jego plany uległy całkowitej zmianie. Zdecydował się jechać na południe. Jednak włoską granicę oboje przekroczyli przez czysty przypadek. Był on rzecz jasna zgodny z intencjami autora książki, bo podróż przez Włochy jest toposem niemieckojęzycznej literatury. Italia to obiekt nostalgicznych wzdychań pisarzy od czasów klasyki i romantyzmu – począwszy od W. Goethego i E. T. A. Hoffmanna, aż po współczesność. Może trochę z przekory opisana przeze mnie podróż nie jest wyprawą przez rozgrzane letnim słońcem Włochy, ale rozgrywa się w zimie. Para posuwających się naprzód bohaterów, natrafia na coraz dokuczliwsze chłody i ciemności, lecz mimo to u końca podróży odkrywa światło.

Czy łączą Pana, jako pisarza, sentymentalne więzi z Włochami?

Posiadam tam drugie mieszkanie. Znajduje się ono na południu Toskanii. Spędzam w nim około trzech miesięcy w ciągu roku, jeżdżąc tam regularnie od przeszło dwudziestu lat. Oczywiście świadomie nie uwzględniłem tego miejsca w powieści. Tym natomiast, co znam z autopsji, a co zawarłem w książce, jest droga z Austrii do Włoch, zwłaszcza jej niektóre odcinki. Przebywając we Włoszech nie siedzą rzecz jasna w jednym miejscu, gdzie dobrze mi się żyje i pisze. Podróżuję także po innych regionach. Oprócz południowej Toskanii znam bardzo dobrze Umbrię i Lacjum. Dlatego w powieści występuje na przykład jezioro Bolsena oraz wiele innych ciekawych miejsc, leżących w pobliżu autostrady północ-południe. Nieraz spotkałem się z pytaniem, czy moja książka – podobnie zresztą jak niektóre inne powieści mojego autorstwa – jest autobiograficzna. Muszę powiedzieć, że poza wymienionymi elementami nie zawiera żadnych innych wątków autobiograficznych. Co i raz pojawiające się pytania na ten temat kwituję zazwyczaj ironicznym stwierdzeniem: „naturalnie, przy okazji każdej podróży do Włoch uwodzę młodą dziewczynę”.

Książka przypomina trochę uwspółcześnioną opowieść wigilijną. Czy jest to powieść na miarę czasów, w których europejskie chrześcijaństwo znalazło się na zakręcie dziejowym? Czy przypadek ciężarnej Marii był swoistym „darem z niebios” dla napotkanych na jej drodze mężczyzn?

Zdecydowanie chodzi tutaj o całkiem inną opowieść wigilijną. Rozgrywa się ona w okresie adwentu, rozpoczynając z końcem listopada lub na początku grudnia. Historia osiąga swój kulminacyjny moment w okolicach Bożego Narodzenia. Bohaterami mojej powieści uczyniłem parę o imionach Józef i Maria, przy czym rola pierwszego jest równie nieszczęśliwa jak Józefa z Ewangelii. Przez to, że mamy tu do czynienia z odrobiną ironii i empatii, a całość napisana jest trochę inaczej niż zwykle, należy do istoty tej książki. Że Maria stała się „objawieniem niebios” dla napotkanych mężczyzn, oczywiście, można to też w ten sposób postrzegać. Jednak uprawnione jest również spojrzenie w sposób zupełnie odwrotny. W książce mamy bowiem do czynienia z trupem. Jest nim zmarły tragicznie nauczyciel religii, który najprawdopodobniej swoje szczęście musiał okupić własną śmiercią. W powieści znajdują się więc elementy kryminalne. Zbudowana jest ona w oparciu o dwa przeciwstawne gatunki – opowieść wigilijną i kryminał. W tekście znajdziemy oczywiście także mnogość innych odniesień literackich, niekoniecznie zauważalnych w pierwszej chwili, których stopniowe odkrywanie może stać się dla czytelnika niemałą przyjemnością. Niektóre z nich z chętnie wymienię: naturalnie Thomas Mann „Śmierć w Wenecji”, Vladimir Nabokov „Lolita” ale również Patricia Highsmith „Utalentowany pan Ripley”. Bardzo istotnym inspiratorem przy pisaniu książki był dla mnie E.T.A. Hofmann, który w książce „Diable eliksiry” także opisał podróż po Włoszech.

A w jaki sposób Pana powieść może wpłynąć na współczesnego czytelnika? Czy ma dopomóc mu w spojrzeniu z przymrużeniem oka na niektóre sprawy pozostające dotąd w sferze sacrum? A może zadaniem książki jest przywrócić ufność niejednej, doświadczonej niepowodzeniami losu ludzkiej egzystencji?

Jeśli chodzi o czytelników, zauważyłem że książka przemawia do dość młodych osób. Najczęściej sięgają po nią uczniowie i studenci. Zainteresowanie wśród młodzieży budziły również niektóre wcześniejsze książki mojego autorstwa. Ta jednak wydaje się szczególnie atrakcyjna ze względu na postać Marii, z którą identyfikują się dziewczęta w jej wieku lub znajdujące się w podobej sytuacji jak ona. Także dla młodych mężczyzn postać ta wydaje się godna zainteresowania. Oczywiście nie jest to książka adresowana jedynie do młodych osób. Z tego co wiem, cieszy się ona zainteresowaniem także ludzi w średnim wieku. Natomiast wydana niedawno moja najnowsza powieść „Eine sehr kleine Frau” przemawia bardziej do starszego pokolenia czytelników. Obydwie książki, stanowiące dwojaką propozycję autora, sprzedawały się w Austrii i innych niemieckojęzycznych krajach znakomicie.      

Co do religijnych aspektów powieści, nie sądzę by pogodne i ironiczne spojrzenie na religię miało jakikolwiek związek z niepoważnym podejściem do tego tematu. Wydaje mi się jednak, że więcej uśmiechu i pogody ducha zrobiłoby dobrze dla kościoła katolickiego.

Jakiego odbioru powieści spodziewa się Pan wśród polskich czytelników? Czy będą oni mogli niebawem cieszyć się również przekładem innych powieści Pana autorstwa, w tym najnowszej „Eine sehr kleine Frau”?

Bardzo się cieszę, że książka została przetłumaczona na język polski. Tym bardziej że jej przekładu dokonała ciesząca się wielkim uznaniem tłumaczka – Sława Lisiecka. Mieliśmy okazję poznać się w Austrii, podczas wręczenia jej austriackiej nagrody państwowej za twórczość przekładową. Z wielką radością przyjąłem wówczas wiadomość o jej planach przetłumaczenia mojej książki. Jestem przekonany, że „Brzemienna Madonna” zapoczątkuje wydanie innych moich powieści w języku polskim. Wiele z nich biorę w tym względzie pod uwagę. Pozostaje mi tylko ufać, że dostarczą one wiele radości polskim czytelnikom.

Tłumaczenie z niemieckiego: Andrzej Burgoński

Peter Henisch, „Brzemienna Madonna”, tytuł oryginału: „Die Schwangere Madonna”, przekład z niemieckiego: Sława Lisiecka, PIW, Warszawa 2008.
 

 

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Spojrzenie z dystansu

Ostatnia aktualizacja: 14.11.2008 10:10
Wydaje mi się, że to, o czym piszę, jest dla polskiego czytelnika ciekawe i odkrywcze - mówi Dubravka Ugrešić
rozwiń zwiń
Czytaj także

Proza zadaje pytania

Ostatnia aktualizacja: 04.02.2009 09:50
Swoją przygodę z literaturą rozpoczął od gatunku science fiction. Obecnie jest jednym z najbardziej znanych publicystów politycznych w Polsce. Jego książki publicystyczne "Polactwo", "Michnikowszczyzna", "Zapis choroby", "Czas wrzeszczących staruszków" rozeszły się na pniu. Po trzech latach Rafał Ziemkiewicz, laureat Nagrody Kisiela z 2001 roku, wraca z kolejną powieścią "Żywina".
rozwiń zwiń