W ocenie dwóch źródeł, z którymi rozmawiał Reuters, polsko-amerykańska umowa może jeszcze bardziej zacieśnić więzy Unii Europejskiej z amerykańskim sektorem energetycznym. Jeden z informatorów ujawnił, że urzędnicy spodziewają się ogłosić wspólną deklarację o zwiększeniu importu po spotkaniu stron na transatlantyckiej konferencji energetycznej w Atenach. Odbędzie się ona pod koniec tego tygodnia.
Rozmówca Reutersa wskazał, że potem rozpoczną się rozmowy na temat warunków dostaw na Słowację. Kraj ten jest niemal w pełni zależny od importu gazu. Produkcja własna pokrywa zaledwie 1 proc. zapotrzebowania, które wynosi średnio 5 mld m sześc. tego paliwa rocznie.
Nawet 5 mld m sześc. gazu
Agencja podaje, że potencjalne wolumeny gazu przesyłanego przez Polskę mogłyby sięgnąć nawet 4-5 mld metrów sześciennych rocznie, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi roczne zużycie gazu na Słowacji.
Departament Energii USA nie odpowiedział na prośbę Reutersa o komentarz w tej sprawie, a polski resort energii komentarza odmówił.
Przypomnijmy, że w październiku przedstawiciele polskiego rządu rozmawiali w Waszyngtonie z decydentami z USA ws. zwiększenia dostaw amerykańskiego LNG przez polski hub gazowy na potrzeby krajowe. Była wtedy mowa o tym, że celem jest uniezależnienie państwa Europy Środkowej, w tym Ukrainy, od dostaw ze Wschodu.
Resort energii wskazywał wówczas, że ważnym tematem rozmów był m.in. potencjał zwiększenia dostaw gazu skroplonego z USA przez terminal w Świnoujściu.
Amerykański gaz płynie do Europy
Dane Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki wskazują, że Unia Europejska w 2024 roku kupiła około 40 mln ton amerykańskiego LNG. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego dostawy LNG stanowiły w 2024 r. około 37 proc. dostaw gazu do UE. Pochodziły przede wszystkim z USA i miały większy udział niż wydobycie na Morzu Północnym i Norweskim Szelfie Kontynentalnym (31 proc.).
Od początku drugiej kadencji prezydenta USA Donalda Trumpa pojawiają się jednak pytania, czy UE wciąż może ze spokojem opierać swoje bezpieczeństwo energetyczne na kraju rządzącym przez człowieka, który coraz częściej wchodzi w rolę konkurenta, a nie partnera. Europa, po kryzysie energetycznym wywołanym inwazją na Ukrainę, na własnej skórze przekonała się, że surowce energetyczne są równie skutecznym narzędziem w polityce, jak możliwości militarne.
- W tej kwestii nie obawiałbym się Trumpa. Jest pragmatykiem, a kontrakty gazowe z Europą są dla USA korzystne - mówił nam na początku tego roku dr Szymon Kardaś z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych.
- Poza tym jest kluczowa różnica między funkcjonowaniem i specyfiką rynku gazu w USA a tym, jak zarządzany jest on w Rosji, gdzie Kreml, czy wręcz sam Putin mógł nakazać Gazpromowi zakręcić kurek. Umowy gazowe z USA kontraktowane są z firmami, a nie Białym Domem. Co prawda administracja może podejmować działania fiskalne czy regulacyjne, utrudniające kontrakty, ale nie ma takiego ryzyka jak w relacjach z Federacją Rosyjską - argumentował Kardaś.
Money.pl/ks