Odebranie mistrzostw świata w hokeju na lodzie Białorusi mogłoby wpłynąć na zmianę postawy Aleksandra Łukaszenki, który jest wielkim fanem tego sportu – uważa polski hokeista Mariusz Czerkawski. Ma nadzieję, że majowy kongres Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) zdecyduje o przeniesieniu turnieju przyznanego Białorusi na 2014 rok w inne miejsce, bo to mogłoby wesprzeć Białorusinów w ich walce o wolność, demokrację, prawa obywatelskie.
Niestety nie jest pewne, czy delegaci na kongres federacji, przedstawiciele poszczególnych krajów zdecydują się wesprzeć Białorusinów. Nie zrobili tego na kongresie w zeszłym roku. Mariusz Czerkawski mówi, że delegaci na pewno znają bardzo dobrze sytuację na Białorusi i ma nadzieję, że tym razem federacja nie ucieknie od tego tematu. - Sytuacja jest bardzo ciekawa. Muszą podjąć decyzję i postawić sprawę twardo. Ktoś w pewnym momencie będzie musiał zakomunikować prezydentowi Łukaszence, że jednak nie tędy droga i musi zmienić swoje podejście, jeżeli chce swoją ulubioną dyscyplinę sportową, hokej, oglądać w swoim kraju – podkreślił hokeista.
Mariusz Czerkawski zauważa, że bojkot mistrzostw nie byłby dobrym pomysłem, bo wielu zawodników czeka na ten turniej. Jednak przeniesienie go w inne miejsce, i przywrócenie na Białoruś w momencie, kiedy sytuacja wróci tam do normy, uważa za dobre rozwiązanie.
agkm
CZYTAJ TAKŻE: GWIAZDA NHL PETER STASTNY O MISTRZOSTWACH HOKEJA NA BIAŁORUSI>>>
 
Jeden z najlepszych polskich hokeistów Mariusz Czerkawski podczas ceremonii po meczu pożegnalnym w barwach GKS Tychy w 2009 roku. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
 
 
 
Polskieradio.pl: Międzynarodowa Federacja  Hokeja na Lodzie zajmie się na majowym kongresie sprawą mistrzostw  świata na Białorusi. Może odpowie na apele obrońców praw człowieka i  polityków i przeniesie turniej do innego kraju ze względu na represje,  więźniów politycznych. Apeluje o to m.in. Parlament Europejski i Kongres  Stanów Zjednoczonych.
Jak Pan, słynny hokeista, osoba, która kocha hokej, a jednocześnie zna sytuację na Białorusi zapatruje się na tę sprawę?
Mariusz Czerkawski: Na pewno największą  karą dla Łukaszenki byłoby, żeby te mistrzostwa, przyznane Białorusi w  2009 roku przez Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie, nie odbyły  się. Wydaje się, że to by go bardzo zabolało. I to byłaby słuszna  decyzja, żeby zmienić tę lokalizację, tak jak już wcześniej inni znani  hokeiści proponowali, już nie mówiąc o politykach, którzy wiedzą dobrze,  co tam się dzieje. Wiemy dobrze, że Łukaszenka jest wielkim fanem  hokeja na lodzie i na pewno to by go mogło dosyć poważnie zaboleć, może  bardziej niż inne jakieś reprymendy czy ostrzeżenia. Może coś by to  pomogło, choć trudno powiedzieć, czy akurat tak będzie.
Z drugiej strony rzeczywiście trudno jechać tam i  bawić się, grać w hokeja, cieszyć się życiem, jeśli wielu ludzi cierpi  pod jego rządami. Tak więc jest to jakieś rozwiązanie.
Na pewno złym rozwiązaniem byłoby samo  bojkotowanie igrzysk. Ja bym tylko współczuł tym sportowcom, którzy by  chcieli jechać na mistrzostwa, a one by się w ogóle nie odbyły. Zapewne z  tego powodu Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie chce o tym  rozmawiać już teraz, żeby znaleźć zastępczy kraj, gdzie te mistrzostwa  mogłyby być się odbyć w 2014.
Myśli pan że jest szansa, że federacja hokeja  postawi jednak na wartości, prawa człowieka? Czy hokeiści, a przede  wszystkim delegaci na kongres hokejowy orientują się, jaka jest sytuacja  na Białorusi? Czy zdecyduję się przenieść te mistrzostwa do czasu aż  ustaną represje, zostaną uwolnieni więźniowie, poprawi się tam sytuacja? 
To na pewno nie będzie zależeć od hokeistów. Delegaci  raczej znają sytuację polityczną w innych krajach. Uważam, że oni jak  najbardziej wiedzą, co tam się dzieje i dlatego będą o tym rozmawiać.   Sądzę, że dla nich też jest to ważne, żeby to było zauważone. I żeby  miało wpływ na to, że może Aleksander Łukaszenka zmieni podejście, bo  jednak wszyscy tego od niego wymagają. Nie do końca chce słuchać innych  apeli. Zatem to będzie ciekawa sytuacja, jak Międzynarodowa Federacja  Hokeja na Lodzie do tego podejdzie.
No właśnie. Do tej pory troszeczkę uciekała od tego tematu.
Może troszeczkę uciekała, nie komentowała tego.  Uważają, że sport nie do końca powinien mieszać się z polityką. Wiadomo,  sport łączy, kojarzy się z rywalizacją, ale i z fair play, z  przyjaźnią. Dlatego sytuacja jest bardzo ciekawa bo muszą podjąć pewne  kroki, pewne decyzje i postawić sprawę twardo. Ktoś w pewnym momencie  będzie musiał zakomunikować prezydentowi Łukaszence, że jednak nie tędy  droga i musi zmienić swoje podejście, jeżeli chce swoją ulubioną  dyscyplinę sportową, hokej, oglądać w swoim kraju. Na pewno będzie to  bardzo ciekawe wyzwanie.
A czy chciałby Pan może powiedzieć coś  Białorusinom, którzy walczą ciągle o wolność w swoim kraju, tak jak my  kiedyś. Walczą o to, żeby ich kraj był demokratyczny.
Wytrwałości, tego im można życzyć. Zawsze bardzo  łatwo jest siedzieć po drugiej stronie i obserwować z boku. Na pewno  kochają swój kraj, chcieliby spokojnie, w wolności w nim żyć, mieć  wolność słowa. Nie jest tak łatwo ich pokrzepić, do tego trzeba czegoś  więcej. Jednak im więcej głosów słyszalnych, tym lepiej. Trzeba, żeby  wierzyli w to, że im się uda. Za wiarą muszą iść jednak jakieś czyny.
Wiem, że wiele organizacji próbuje zmienić  sytuację na Białorusi, ale nie jest to takie łatwe. Potrzeba na pewno  cierpliwości. Sam miałem kolegów grających w hokeja z Białorusi, jeden z  kolegów gra nawet na Śląsku, na Białorusi.
Nie jest to łatwa sprawa. Trzeba im życzyć  powodzenia. Jeżeli Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie może pomóc  Białorusinom w dążeniu do swoich praw, do tego żeby byli traktowani fair  play w swoim kraju, to mam nadzieję, że Federacja te kroki poczyni.
agkm