Raport Białoruś

Powód wizyty Johna Boltona na Białorusi? B. wiceszef MSZ Białorusi: chodzi o bezpieczeństwo regionu, może o rozmieszczenie uzbrojenia, broni jądrowej

Ostatnia aktualizacja: 02.09.2019 05:00
Impulsem do wizyty na Białorusi Johna Boltona były zapewne istotne kwestie bezpieczeństwa, dotyczące regionu – mówi były wiceminister spraw zagranicznych Białorusi i dysydent Andrej Sannikau w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. W jego ocenie może chodzić o kwestie rozmieszczenia broni, np. taktycznej broni jądrowej, a z pewnością o problemy związane z agresywną polityką Rosji.
Aleksander Łukaszenka i John Bolton
Aleksander Łukaszenka i John BoltonFoto: PAP/EPA/SERGEI GAPON

PolskieRadio24.pl: To była pierwsza wizyta doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa na Białorusi w tym stuleciu. Dlaczego tak naprawdę przyjechał on na Białoruś? Co skłoniło go do tego kroku?

Andrej Sannikau, były wiceszef MSZ Białorusi, były więzień polityczny i kandydat na prezydenta Białorusi, obecnie dysydent: Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa John Bolton przybył na Białoruś zapewne z racji ważnych problemów dotyczących bezpieczeństwa regionu.

Chodziło na pewno o Rosję - wojnę Rosji z Ukrainą, udział Białorusi w rosyjskich ćwiczeniach wojskowych, takich jak Zapad. Może chodzić jednak i o kwestie rozmieszczenia broni, na przykład Rosja może mieć plany rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium Białorusi.

Przypomnijmy, że są doniesienia, że Białoruś ma otrzymać samoloty Su-30SM. Wcześniej przez jakiś czas była mowa i o rozmieszczeniu systemów S-400.

John Bolton przybył na Białoruś po wizycie na Ukrainie i w Mołdawii, gdzie zachodzą pozytywne przemiany, a przed wizytą w Polsce, która jest członkiem NATO i cieszącym się zaufaniem członkiem wspólnoty demokratycznej. Białoruś na ich tle wyróżnia się jako państwo niedemokratyczne – myślę zatem, że powodem wizyty są obawy USA z nią związane.

O czym jeszcze rozmawiali doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa John Bolton i Aleksander Łukaszenka?

CZYTAJ TAKŻE
białoruś parlament rząd free 1200.jpg
DZIAŁACZ: NA BIAŁORUSI NIE MA WYBORÓW - NIEZMIENNOŚĆ WŁADZY TO NASZ PROBLEM NUMER JEDEN

Przed tą wizytą Łukaszenka wykonał kilka ruchów. Wynajął m.in. nową kampanię PR, by zajęła się kwestiami handlu z USA i problemem sankcji  – mowa jest  o lobbyście amerykańskim, Davidzie Gencarellim. Media pisały wcześniej o możliwości kupienia ropy naftowej od USA przez Białoruś.

Myślę, że Łukaszenka chce czegoś innego, nie kupienia ropy a zupełnego zniesienia sankcji nałożonych na Białoruś. Mogę przypomnieć kwestię ropy z Wenezueli, którą kupował u Hugo Chaveza, ale tylko po to, by Rosja obniżyła Mińskowi ceny na ten surowiec. Łukaszenka chce znów wywrzeć presję na Moskwę, by otrzymać tańszą ropę naftową.

Na marginesie, w ostatnich dniach, w niedzielę, umarł tzw. polittechnolog brytyjski Tim Bell, który w latach 2008-2009 zajmował się poprawianiem wizerunku Aleksandra Łukaszenki na Zachodzie.  

Jak napisał portal Radia RFL/RL Gencarelli, wg zapisów w rejestrze FARA (Foreign Agents Registration Act), gdzie rejestrować się muszą osoby lobbujące na rzecz innych państw, ma uzyskać licencję od departamentu skarbu na sprzedaż ropy. Przytoczono opinię eksperta, który mówi, że ropa z USA nie jest idealnym rozwiązaniem jako zamiennik dla ropy Ural ze względu na skład i przyswojone na Białorusi procedury rafinowania, lepsza byłaby ropa z Nigerii lub Bliskiego Wschodu. Jeśli chodzi o sankcje na Biełnieftiechim, to, jak pisze ten portal, są one obecnie odnawiane co pół roku i 25 października ma przypadać kolejny termin.

Firma Gencarellego w mojej ocenie może odnieść takie same straty w zakresie reputacji i straty finansowe w związku ze współpracą z dyktatorami.

Co mogło być prawdziwym motorem tej wizyty? Jakie zagrożenie? Nie były to przecież odwiedziny przy okazji.

Możemy domyślić się tyle, że chodzi o zagrożenie rosyjską ekspansją. Amerykanie przekonali aż za dobrze, jak poważne problemy stwarzają przypadki takie jak Krym i Donbas. Dalsza ekspansja Rosji byłaby zagrożeniem także dla Polski i dla państw bałtyckich. To poważny problem.


Andrej Sannikau Andrej Sannikau

- Pomyśleliśmy, że w świetle tego, co słyszeliśmy ze strony Moskwy, ważne jest, aby pojechać na Białoruś i porozmawiać o ich suwerenności i integralności terytorialnej – tak mówił w Kiszyniowie doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa John Bolton, tuż przed przyjazdem na Białoruś. Tak przynajmniej cytuje go agencja Reutera. Czyli główny cel dotyczyć mógł rosyjskich planów wobec Białorusi?

Omawiano zapewne mnóstwo problemów, wśród nich także zagrożenie ze strony Rosji, i też zagrożenie utraty suwerenności Białorusi, na przykład w wyniku tzw. głębokiej integracji.

Amerykanie mogliby jednak przyjąć stanowisko, że żadne tego typu uzgodnienia (o integracji Białorusi z Rosją) nie są ważne, gdyż ani na Białorusi, ani w Rosji nie ma władz wybranych we w pełni demokratycznych wyborach. Zastrzeżenia co do wyborów opisane są w międzynarodowych raportach.

Bolton, niemal na początku swojego przemówienia na Białorusi, mówił o tym, jak ważne są prawa człowieka.  Myślę, że dawał do zrozumienia, że bez demokratyzacji nie będzie w pełni rozwiniętych relacji USA i Białorusi.

Gdy zaś John Bolton mówił o nierozprzestrzenianiu broni, jako jednym z poruszanych podczas rozmów tematów, co miał na myśli?

Moim zdaniem, jeśli Rosja będzie kontynuowała strategię głębokiej integracji, to niewykluczone, że będzie dążyć do rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium Białorusi.

Nie ma traktatu, który mógłby zapobiec rozmieszczeniu jądrowej broni taktycznej, zwłaszcza jeśli Rosja myśli o jakiegoś rodzaju ”anschlussie”. Tego rodzaju uzbrojenie jest zaś trudne do wykrycia. Tymczasem w kwestiach wojskowych Rosja i Białoruś współpracują bardzo ściśle, Białoruś jest często częścią militarnej maszyny Rosji.

Wizyta Johna Boltona zapewne zdenerwowała Kreml.

Z pewnością Kreml nie jest szczęśliwy z racji tej wizyty. Myślę jednak, że Moskwa otrzymała pełne informacje o przebiegu spotkania, zakładam, że strona amerykańska wzięła to pod uwagę i starała się zasygnalizować pewne kwestie Moskwie.

Poza tym taka wizyta to demonstracja poparcia USA dla niepodległości Białorusi. Choć spotkał się z Łukaszenką, to mówił o mieszkańcach Białorusi, o losie kraju.

W swoim końcowym komunikacie Bolton ujął sens tego spotkania bardzo trafnie – że nie znaleziono rozwiązań, ale cieszy się, że rozpoczęto rozmowy.

Ponieważ zbliżają się wybory na Białorusi, mam nadzieję, że poruszono ten temat. Szkoda też, że wizyta była zbyt krótka i nie udało się spotkać z więźniami politycznymi, działaczami społecznymi, niezależnymi politykami. Myślę, że to powinno być w agendzie każdej wizyty zachodniego polityka na Białorusi.

Wrażenia opozycji demokratycznej na Białorusi są dość pozytywne – to jest, uznaje ona tę wizytę za ważną, za wsparcie dla białoruskiej niezależności i suwerenności. W swoich wypowiedziach Bolton kładł nacisk na prawa człowieka, suwerenność Białorusi, na młode pokolenie na Białorusi,

Potrafił dać do zrozumienia, że to jest wizyta, którą złożył ze względu na Białorusinów, troskę o los Białorusi – nie ze względu na Łukaszenkę. Czego możemy spodziewać się teraz?

Kolejnym krokiem może być powrót amerykańskiego ambasadora do Mińska. Myślę, że rozmawiano na ten temat. Być może stanie się to w tym roku.

Chcę jeszcze zaznaczyć, że Bolton silnie popiera Juana Guaido w Wenezueli. Współodpowiada za decyzję o jego poparciu, o nałożeniu sankcji na Wenezuelę. Maduro będzie musiał odejść, moim zdaniem, a Wenezuela będzie ważnym przykładem przejścia do demokracji. Bolton jest przeciwnikiem Rosji, resetu. Myślę, że jest w stanie przekazać trafnie obraz sytuacji na Białorusi do administracji w Białym Domu.

Jeśli chodzi zaś o rozpowszechnianie broni, jest w tej kwestii profesjonalistą, jego wcześniejsza kariera związana jest bowiem m.in. z rozbrojeniem.

***

Z Andrejem Sannikauem, były wiceszefem MSZ Białorusi, dysydentem i byłym kandydatem opozycji demokratyczej na prezydenta Białorusi, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Prof. Aleksander Kraucewicz: tzw. miękka białorusyzacja to mit, a sprawa Kuropat to znak bliskiego końca Łukaszenki

Ostatnia aktualizacja: 06.06.2019 13:00
- Na Białorusi nie ma systemowych zmian. Władze Białorusi muszą jednak czasem zacisnąć zęby i ustąpić pod presją społeczeństwa. Czynią to rzadko i niechętnie. Aleksander Łukaszenka ma bowiem mentalność radziecką, krzyże w Kuropatach uznaje za ideologicznie szkodliwe - mówi portalowi PolskieRadio24.pl prof. Aleksander Kraucewicz, historyk.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Politolog Andrej Porotnikow: na Białorusi system może runąć w jednej chwili, jest bardzo duże napięcie między władzą a społeczeństwem

Ostatnia aktualizacja: 27.06.2019 08:00
- Rosja i Białoruś nie są w stanie porozumieć się co do integracji. Gdyby były efekty rozmów, pokazano by je - mówi portalowi PolskieRadio24.pl niezależny białoruski politolog Andrej Porotnikow. I Moskwa, i Mińsk starają się teraz przerzucić winę za zbliżający się kryzys na drugą stronę. Ekspert ocenia też, że na Białorusi rośnie potencjał zmian - rośnie prawdopodobieństwo załamania się obecnego systemu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Działacz: Białorusini nie mają prawdziwych wyborów. Łukaszenka nie czuje potrzeby, by coś zmieniać

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2019 19:00
Aleksander Łukaszenka nie widzi potrzeby, by wprowadzać jakiekolwiek zmiany na Białorusi. Prawo wyborcze mimo rekomendacji OBWE nie ulega zmianie. I w tych wyborach zapewne nic się nie zmieni- mówi portalowi PolskieRadio24.pl Oleg Wołczek, białoruski obrońca praw człowieka.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ekspert: wybory na Białorusi to potężne zagrożenie, którego się nie dostrzega. Może wykorzystać je Kreml

Ostatnia aktualizacja: 18.08.2019 23:59
- Na Białorusi do parlamentu trafiają osoby, które wskaże władza - do protokołów wyborczych na koniec wpisywane są liczby, które nie mają nic wspólnego z głosowaniem – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wład Kobets z networku International Strategic Action Network for Security (iSANS). Zaznacza, że parlament, który nie odpowiada przed społeczeństwem i nie jest przez nie rozliczany może nie ochronić Białorusi przed rosyjskimi planami inkorporacji.
rozwiń zwiń