"Kim jest człowiek na ławie oskarżonych to bardzo reporterskie pytanie"

Ostatnia aktualizacja: 16.11.2021 18:39
- Mniej interesują mnie problemy sędziów, którzy muszą rozstrzygnąć, który przepis Kodeksu karnego jest istotny dla danej sprawy. Interesują mnie sami oskarżeni jako ludzie, którzy popełnili dany czyn, czasem straszny, jak zabójstwo - mówiła w Dwójce Helena Kowalik, autorka książki "Sądowe znaki zapytania".
Helena Kowalik
Helena Kowalik Foto: Jakub Kukla/PR2

procesy_książka.1200jpg.jpg
Sprawy sądowe II RP

Niewyjaśnione głośne procesy, wielkie oszustwa, zabójstwa i motywacje sprawców - to opis emocjonujących reportaży zawartych w książce Heleny Kowalik. Autorka od 15 lat nie tylko obserwuje procesy sądowe, ale również wnikliwie analizuje akta, spotyka się ze skazanymi i ich rodzinami. Wszystko po to, by odpowiedzieć na pytania o motywy zbrodni oraz o to, kim jest człowiek zdolny do jej popełnienia.

- Jestem zwolniona z odpowiedzialności, jaką ponosi sędzia, który musi się zastanowić, czy zastosował właściwy paragraf Kodeksu karnego. Czy to jest też zabójstwo popełnione w afekcie czy z rozmysłem, i tak dalej. Oczywiście ja też się nad tym zastanawiam, przedtem czytam przecież akta sądowe, akta śledcze, ale tak naprawdę moje myśli biegną trochę innym torem. Patrzę na człowieka i zastanawiam się dlaczego, jaki był motyw - tłumaczyła Helena Kowalik.

Posłuchaj
14:50 Wybieram Dwójkę 16.11.2021 kowalik.mp3 Rozmowa z Heleną Kowalik, autorką książki "Sądowe znaki zapytania" (Wybieram Dwójkę) 

Dziennikarka i reporterka podkreślała, że czasem wystarczy najmniejszy drobiazg, by śledztwo potoczyło się w tym, a nie innym kierunku. - Przypominam sobie na przykład proces komendanta z Białołęki, oskarżonego o zabójstwo i skazanego na dożywocie, który niezwykle umiejętnie się bronił. Miał w tym wielką wprawę, potrafił ustawić świadków, wręcz pouczał prokuratora, siedząc w areszcie, jak powinien prowadzić tę sprawę. Oczywiście siebie przedstawiał jako niewinnego. Wpadł przez to, że nie dość dokładnie umył buty, w których był w lesie, gdzie popełnił morderstwo - opowiadała.

W książce "Sądowe znaki zapytania" Helena Kowalik przytacza także treść SMS-ów wysyłanych przez oskarżonych w opisywanych przez nią procesach. - Tutaj korzystam z przywileju dziennikarza, reportera sądowego, który za zgodą władz sądowych może czytać akta śledcze. Tych SMS-ów nie ujawnia się na rozprawie. Tymczasem są one nie tylko kopalnią wiedzy o wszystkich okoliczności danego przestępstwa, ale również bardzo wiele mówią o sprawcach - zdradziła autorka.

Sprawy, o których autorka pisze w swojej książce, są pogrupowanie w pięciu rozdziałach. W dalszej części audycji Helena Kowalik mówiła, do czego odnosi się każdy z nich.

***

Tytuł audycji: Wybieram Dwójkę

Prowadził: Jakub Kukla

Gość: Helena Kowalik (dziennikarka, reporterka, autorka książki "Sądowe znaki zapytania")

Data emisji: 16.11.2021

Godzina emisji: 16.30

pg

Czytaj także

Monika Góra: nie wierzyłam w motyw rabunkowy morderstwa Jaroszewiczów

Ostatnia aktualizacja: 19.05.2021 17:46
- W 2018 roku jako potencjalni sprawcy zostali wskazani trzej mężczyźni, członkowie tzw. gangu karateków z Radomia. Przypisywano im motyw rabunkowy. Od razu wydało mi się to mocno podejrzane, dlatego że z domu Jaroszewiczów nic nie zginęło. Wtedy zainteresowałam się tym tematem i zaczęłam szukać informacji - mówiła w Dwójce autorka książki "Człowiek, który wiedział za dużo".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Magdalena Grzebałkowska: nasze społeczeństwo nie wyciąga wniosków z historii

Ostatnia aktualizacja: 20.05.2021 16:26
- Te ciekawe opowieści pokazują, że ludzkość zawsze zwycięży. Niezależnie od tego, w jak strasznym bagnie jesteśmy, to zawsze potem zaczyna się życie. Wbrew pozorom ta książka może dawać nadzieję. Jeszcze jedna obserwacja: tyle dzieci i młodzieży skupiają różne organizacje paramilitarne, wszystko się powtarza, musimy pamiętać o przeszłości - mówiła na antenie Dwójki Magdalena Grzebałkowska.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Marian Wieleżyński – polski Rockefeller?

Ostatnia aktualizacja: 16.07.2021 17:30
- O Marianie Wieleżyńskim niemal nikt nic nie wie, w czasie realizacji filmu spotkałem jednego człowieka, który wiedział kim on był - tak na antenie Dwójki mówił aktor i reżyser Mariusz Bonaszewski. 
rozwiń zwiń