Potwory są tak stare jak świat. Niechęć do stworzeń nocy  odziedziczyliśmy po starożytnych Persach, którzy uważali je za  wysłanników złych bogów.  
Antycznym Grekom potwory był wręcz  niezbędne do wytłumaczenia działania sił natury. Grecy tak naprawdę nie  bali się minotaurów i cyklopów, traktowali je jedynie jako stworzenia  realne, dziwaczne i tajemnicze. Znawcy antyku mit o Tezeuszu, który  wchodzi do labiryntu by pokonać Minotaura, interpretują jako próbę  rozwiązania zagadki życia.
To Rzymianie wnieśli do historii  potworów groźną myśl, że najgorsze zło drzemie w nas samych, a potworem  może być wszczynający rewolucję tłum. 
- Opowieści o chimerach i  harpiach bledną w porównaniu z tym, co człowiek potrafi uczynić drugiemu  człowiekowi - opowiadał Jacek Wójcicki z Instytutu Badań Literackich na  antenie Jedynki.
Czego_bali_się_starożytni? 
Ziewonie, bogunki i świętowity - to już potwory z naszego podwórka, bo pochodzą ze słowiańskiego panteonu. W średniowieczu przewrotnie służyły Kościołowi katolickiemu. Opowieści o duchach miały nakłonić niezdecydowanych Słowian do przyjęcia chrztu. 
- Dopiero romantyczni pisarze odwołali się do zasobów folkloru, do dawnej, narodowej kultury - tłumaczył profesor Andrzej Fabianowski.
Romantycy_zachwycali_się_wampirami 
Romantycy często spotykali się na seansach spirytystycznych, w niepogodę lubili opowiadać sobie historię o duchach. Na jednym z takich spotkań Mary Shelley wymyśliła Frankensteina.
Potwór z nitami w karku już nieraz straszył z ekranu filmowego,  jednak najsłynniejsza i najstraszniejsza pozostaje ekranizacja książki  Shelley z 1931 roku z Borisem Karloffem w roli głównej.
 
 
 
- Stwór doktora Frankensteina to sztuczny człowiek, który żyje, ale nie ma duszy. Mści się na otoczeniu, bo odczuwa swoją straszną samotność  i odrębność - tłumaczy krytyk filmowy miesięcznika "Kino" Andrzej Kołodyński.
Boris_Karloff_to_najlepszy_filmowy_stwór_dr_Frankenstein'a 
 
Wiek XX niepodzielnie należy do dystyngowanego krwiopijcy, który potrafi przemienić się w nietoperza. Wszystko zaczęło się w 1897 roku od wydania "Drakuli" Brama Stockera.
- To klasyczny romans grozy, opowieść o wampirze i grupie ludzi, która próbuje go zniszczyć. Osiągają swój cel, ale kosztem pewnych ofiar - opowiada Andrzej Kołodyński.
W czarno-białym horrorze Friedricha Murnaua "Nosferatu" rolę wampira gra aktor Max Schreck. Schreck to po niemiecku strach, tego nazwiska nie można było nigdy znaleźć w aktorskich spisach teatralnych. 
- Powstała legenda, że być może Schreck był wampirem i zawarł z reżyserem pakt - opowiadał na antenie Jedynki Andrzej Kołodyński.
 
Proszę się jednak nie bać i spokojnie gasić w nocy światło, bo potwory oprócz straszenia, mają dużo poważniejsze zadanie - przypominać, że tuż pod powierzchnią świata rzeczywistego króluje metafizyka.
(usc,na podst.Jedynka)