103 lata temu, 27 października 1920, Rada Ambasadorów proklamowała Gdańsk Wolnym Miastem.
Dostęp do morza był bezsprzecznie jednym z najważniejszych warunków odbudowy Polski. Rzeczpospolita miała historyczne i etniczne prawa do Pomorza, nic zatem dziwnego, że nawet prezydent USA, Thomas Woodrow Wilson w trzynastym punkcie słynnego orędzia pokojowego ze stycznia 1918 roku, apelował o Polskę z "z wolnym dostępem do morza". Jedynym portem, który w tamtym czasie byłby w stanie realizować potrzeby polskiego handlu zagranicznego był Gdańsk, wówczas jeden z najistotniejszych portów bałtyckich. I tu pojawiał się problem.
O ile na Pomorzu sympatie pro-polskie były silne (przykładem działalność "króla Kaszubów" Antoniego Abrahama, czy wydawcy "Gazety Grudziądzkiej" Wiktora Kulerskiego), to sam Gdańsk i jego okolice były mocno zgermanizowane. Przewaga ludności niemieckiej nie wynikała tylko z polityki zaborczej – genezą sięga epoki średniowiecza, kiedy Gdańsk był miastem hanzeatyckim. Polacy stanowili około 10 proc. mieszkańców późniejszego Wolnego Miasta Gdańsk.
14:41 Eureka 5-01-2018.mp3 – To nie były łatwe relacje – mówiła dr Joanna Szymoniczek o stosunkach polsko-niemieckich w Wolnym Mieście Gdańsk w audycji Katarzyny Jankowskiej z cyklu "Eureka". (PR, 5.01.2018)
Gdyby Haller zajął Gdańsk
Sprzeczność niemieckich i polskich interesów była tak oczywista, że sprawa Gdańska wypłynęła już w pierwszym dniu obrad konferencji paryskiej, 18 stycznia 1919. Było to w dużej mierze zasługą wytężonej pracy Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, którzy już od trzech lat "lobbowali" – by użyć współczesnej nomenklatury – u liderów zachodnich mocarstw za przyłączeniem Gdańska do Polski. Sprawę Gdańska poruszył tego dnia marszałek Francji Ferdynand Foch, który zaproponował transport Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera drogą morską do Gdańska właśnie.
Co by się stało, gdyby Foch przeforsował swoją koncepcję? To pozostaje w sferze historii alternatywnej. "Kurier Warszawski" w 1919 roku nie miał złudzeń – Haller zająłby miasto, a zwycięskie mocarstwa uznałyby ten przejaw polityki faktów dokonanych ze strony Polski.
Balansowanie na krawędzi
Przedstawiciele pozostałych wielkich mocarstw wyczuli podstęp Focha i wstrzymali decyzję o przetransportowaniu hallerczyków drogą morską. Sprawa Gdańska pozostawała otwarta, choć z perspektywy Polskiej wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku.
22 stycznia 1919 roku delegacja Stanów Zjednoczonych upubliczniła tzw. "Tentative Report", przedstawiający propozycję powojennych granic Europy. Część dotycząca Polski kończyła się konkluzją, że Pomorze i Gdańsk powinny przypaść Rzeczpospolitej, gdyż "w wypadku Polski są to interesy życiowe, natomiast w wypadku Niemiec, pozostawiając na boku pruskie sentymenty, są one zupełnie drugorzędne". Stanowisko delegacji USA potwierdziła międzymocarstwowa Komisja do Spraw Polskich. Memoranda Dmowskiego i Paderewskiego przekonywały kolejnych dyplomatów, a kaszubska delegacja z Romanem Abrahamem w Paryżu dawała żywy dowód istnienia polskiego pierwiastka na Pomorzu.
Gdy już wydawało się, że Gdańsk przypadnie Polsce, do gry włączył się premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George. Wierny żelaznej brytyjskiej zasadzie utrzymania balansu sił na kontynencie, premier dostrzegał w przekazaniu Polakom Pomorza zbyt duże wzmocnienie pozycji Francji względem Niemiec. Po bolszewickiej rewolucji w Rosji, Polska pretendowała do pozycji najbliższego sojusznika Francji.
Jak zepsuć naprawiając?
David Lloyd George skutecznie blokował polskie starania o Gdańsk, nawet wbrew opinii Brytyjczyków z Komisji do Spraw Polskich. Premier używał do tego celu przede wszystkim argumentu etnicznego: jeśli w granicach państwa polskiego znajdzie się na Pomorzu ok. 2 mln Niemców, to Niemcy prędzej czy później włączą te ziemie do swojego państwa siłą.
"Moi panowie, jeśli damy Polsce Gdańsk, Niemcy nie podpiszą tego traktatu, a jeśli nie podpiszą, to cała nasza praca pójdzie na marne" - powiedział Lloyd George podczas jednego ze spotkań przywódców mocarstw. Miał rację o tyle, że na wieść o przyznaniu Polsce portu w Niemczech i w samym Gdańsku wybuchały protesty. Przedstawiciele mocarstw obawiali się, że wystąpienia mogą przerodzić się w polsko-niemiecki konflikt, a nawet w kolejną wojnę. Już wtedy nikt nie chciał umierać za Gdańsk.
W końcu Lloydowi George’owi udało się przekonać prezydenta Wilsona do idei Wolnego Miasta. Wilson był orędownikiem idei granic opartych na zasadach etnicznych, a nade wszystko pomysłodawcą i inicjatorem powstania Ligii Narodów. Brytyjski premier zaproponował, że Gdańsk będzie się znajdował pod bezpośrednim zarządem Ligii. To w końcu przekonało prezydenta USA. Traktat wersalski podpisany w 28 czerwca 1919 roku zawierał decyzję o powołaniu Wolnego Miasta Gdańsk.
Pod zarządem Ligii
Wolne Miasto Gdańsk nie było państwem w rozumieniu prawa międzynarodowego, choć posiadało własne godło, hymn i flagę. Obszar był zarządzany przez Wysokiego Komisarza Ligii i demokratycznie wybierany, jednoizbowy Senat. Istotną rolę pełnił Komisarz Generalny Rzeczpospolitej, który dbał o polskie interesy w Gdańsku.
Liga Narodów była gwarantem ustroju politycznego, terytorium i konstytucji Wolnego Miasta oraz organem rozstrzygającym spory między Gdańskiem a Polską. Gdańsk znajdował się w obszarze celnym Rzeczpospolitej. Polska miała też prawo prowadzić politykę międzynarodową w imieniu Wolnego Miasta.
Od utarczek do wojny
Idea współpracującego z Polską Wolnego Miasta rozbiła się o twardą rzeczywistość już w 1919 roku. Niemcy od początku okazywali jawne niezadowolenie z decyzji mocarstw Ententy. Ogólnikowe postanowienia traktatu wersalskiego pozwalały na swobodną interpretację stosunków polsko-gdańskich, co gdańszczanie chętnie wykorzystywali.
Spory toczyły się przez całe dwudziestolecie i dotyczyły właściwie wszystkiego: korzystania z portu przez polską Marynarkę Wojenną (czego eskalacją był tzw. kryzys gdański), statusu poczty, kwestionowania polskich praw do używania portu handlowego, liczebności niemieckiej milicji obywatelskiej i dyskryminacji polskich firm, problemów z przyznawaniem gdańskiego obywatelstwa Polakom. Stanowisko opanowanego przez Niemców Senatu Wolnego Miasta było dla każdego kolejnego rządu RP wygodne, jak kamień w bucie.
Gdańscy Niemcy nigdy nie pogodzili się z oderwaniem od ojczyzny, Polacy nigdy nie przestali uważać Gdańska za polskie okno na Bałtyk. Ostatecznie sprawa Wolnego Miasta Gdańska stała się jednym z głównych pretekstów do niemieckiej napaści na Polskę i rozpoczęcia II wojny światowej. Publicysta Paweł Hulka-Laskowski, na miesiąc przed wybuchem wojny, pisał na łamach gdańskiego numeru "Wiadomości Literackich": "Niemcy wcale nie potrzebują Gdańska jako portu, bo takich Gdańsków mają więcej, niż im obecnie potrzeba. Niemcy starają się o Gdańsk tylko dlatego, aby zdławić Polskę. Gdańsk nie jest ostatnim żądaniem Niemiec hitlerowskich, jest to tylko jeden z kolejnych etapów na drodze podboju całej Europy".
Bartłomiej Makowski
(Korzystałem z książek Józefa Wójcickiego "Wolne Miasto Gdańsk" oraz Stanisława Mikosa "Wolne Miasto Gdańsk a Liga Narodów").